Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2011

Dystans całkowity:147.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:06:35
Średnia prędkość:22.36 km/h
Maks. tętno średnie:146 (68 %)
Suma kalorii:2680 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:36.80 km i 1h 38m
Więcej statystyk
Statystyki:
Odległość: 34.20 km;
Czas: 01:17 h
Średnia: 26.65 km/h;
Temperatura:6.0;

takie tam patatajanie

Niedziela, 13 listopada 2011 | Komentarze 1


Dzisiaj nieco mocniejszym tempem, w zasadzie tylko asfaltem. Tak więc i średnia wyszła ciekawsza. Rowerzystów sporo. Jak na tą porę roku to zatrzęsienie. W zasadzie to bywało, iż w lecie spotykałem ich mniej.


Statystyki:
Odległość: 35.20 km;
Czas: 01:35 h
Średnia: 22.23 km/h;
Temperatura:2.0;

standardzik

Piątek, 11 listopada 2011 | Komentarze 0


Popołudniowe małe kręcenie trasą standardową na Łośno i z powrotem. Dość zimno, raptem 2 stopnie. Dobrze, że ubrałem cieplejsze spodnie rowerowe.


Statystyki:
Odległość: 33.80 km;
Czas: 01:21 h
Średnia: 25.04 km/h;
Temperatura:12.0;

takie tam

Niedziela, 6 listopada 2011 | Komentarze 0


Na Łośno wieczorową porą. Dość ciepło, ale w lesie wilgotno. To by było na tyle.


Statystyki:
Odległość: 44.00 km;
Czas: 02:22 h
Średnia: 18.59 km/h;
Temperatura:15.0;

po geocache

Sobota, 5 listopada 2011 | Komentarze 1


Kesza dzisiaj trza było wyrwać. W zeszłym tygodniu Mateusz go odnalazł i postraszył mnie obłoconym rowerem. Jakoś nie chciało mi się wtedy taplać w błocku i sobie owego kesza odpuściłem. Dzisiaj jednak podjąłem rękawicę i ruszyłem do ruin młyna. Co ja nałaziłem się po błocie, górkach i pokrytych błotem górkach. Czy wspomniałem o błocie ? Dojście do młyna wymagało naprawdę poświęcenia. Do tego młyn okazał się być otoczony elektrycznym mordulcem.

Na horyzoncie zamajaczył młyn. © donremigio


Młyn w całej swej okazałości © donremigio


Rower nieco się obłocił © donremigio


Młyn - Czechów - lubuskie © donremigio


Młyn otoczony był elektrycznym mordulcem © donremigio


Po wyrwaniu kesza czekała mnie jeszcze droga powrotna. Jako że po błocie łazić mi się nie chciało, postanowiłem przejść przez jakieś zarośnięte pole. Owe pole było tak zarośnięte, że rower musiałem na plecach taszczyć. Wreszcie sapiąc i dysząc doszedłem do jakiejś ubitej drogi i po raz pierwszy nie byłem w stanie wpiąć butów w pedały. Musiałem najpierw to cholerne błocko odkleić od bloków.
Potem pierwsze kilkaset metrów jazdy pokonałem w deszczu błota odklejającego się od opon. Czego to się nie robi dla keszobrania.

Pod Gorzowem czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Jadę sobie polną drogą, a nagle zonk ... rów po horyzont. Po raz drugi rower na plecy i musiałem przebijać się po błocie i piachu.

Tymczasem w Wojcieszycach rowy kopią © donremigio


Rower w sumie na koniec wycieczki tylko trochę brudny. Większość błota odkleiła się podczas jazdy. I przykleiła do mojej twarzy i ubrania ...