Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:538.39 km (w terenie 25.00 km; 4.64%)
Czas w ruchu:21:25
Średnia prędkość:25.14 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:53.84 km i 2h 08m
Więcej statystyk
Statystyki:
Odległość: 55.00 km;
Czas: 02:02 h
Średnia: 27.05 km/h;
Temperatura:28.0;

a tak se sobie gdzieś za Lipy

Sobota, 31 lipca 2010 | Komentarze 0


Bez historii. Tak se sobie deptałem spoglądając na okoliczności przyrody, ptaszki ćwierkające, sarenki pląsające po łąkach etc.


Koniki na łące się pasące © donremigio
Kategoria Fotorelacja


Statystyki:
Odległość: 30.00 km;
Czas: 01:09 h
Średnia: 26.09 km/h;
Temperatura:25.0;

Łośno

Niedziela, 25 lipca 2010 | Komentarze 0


Dzisiaj jakoś tak nie chciało mi się deptać. Tak więc poszedłem na rower od niechcenia. I tak od niechcenia pojechałem na Łośno. Jak tylko licznik wskazał 15km zawróciłem do domu. Tak, żeby wyszło przynajmniej te 30km.
I to by było na tyle.


Statystyki:
Odległość: 25.00 km;
Czas: 01:05 h
Średnia: 23.08 km/h;
Temperatura:34.0;

Łośno - Wojcieszyce

Czwartek, 22 lipca 2010 | Komentarze 0


Nic ciekawego się nie wydarzyło. Najpierw na Łośno, tam w las na Wojcieszyce i potem na Gorzów City.


Statystyki:
Odległość: 202.24 km;
Czas: 08:25 h
Średnia: 24.03 km/h;
Temperatura:33.0;

Zamek Zakonu Joanitów - Swobnica

Piątek, 16 lipca 2010 | Komentarze 7




Niedawno znajomy pokazał mi fotki zamku w Swobnicy. Zamek powoli sypie się, ale ma swój urok. Dodatkowym bonusem jest ukryty tam geocache.
W sumie z Gorzowa do Swobnicy można dojechać robiąc 150km ale ze Sławkiem postawiliśmy sobie dodatkowe zadanie.

Zrobić 200km :)

Zadanie o tyle utrudnione, że temperatura, jak każdy wie, ostatnio nas nie rozpieszcza. Ale my to twarde chłopaki jesteśmy, tak więc wyznaczyłem trasę, zaopatrzyliśmy się w wodę, batoniki oraz pieniądze na tankowanie bukłaków i ruszyliśmy kręcić 200km.

Jako, że nogi świeże, tak więc pierwszy postój zorganizowaliśmy dopiero na Cmentarzu Wojennym w Myśliborze. Tam wysłałem Sławka, by odnalazł jedyny grób na którym jest zdjęcie. Dzięki temu ma zaliczonego geocache :)

Po kilkunastu minutach wskoczyliśmy na nasze rumaki i skierowaliśmy koła ku wiosce Banie. Głownie dlatego, że jest tam schowany geocache. Jednak, pomimo wykonania zakrojonych na szeroką skalę prac ziemnych, nie udało nam się zlokalizować skrzyneczki. Cóż może innym razem.

Nieco zdegustowani porażką ruszyliśmy ku głównej atrakcji wycieczki. Zamku we Swobnicy.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Po całym zamku walają się ulotki. Najwyraźniej ktoś stara walczyć się o obiekt. Obecny prywatny właściciel ma w głębokim poważaniu przyszłość zamku, a gmina chyba nie bardzo wie co z tym fantem zrobić.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Jak już znudziło nam się łażenie po zamku, ruszyliśmy szturmem na wieżę. Schowany tam jest geocache.
Zamek w Swobnicy - geocache © donremigio


Zamek w Swobnicy - geocache © donremigio


Na wyższe piętra wieży prowadziła, roztaczająca wokół siebie aurę zaufania i bezpieczeństwa, skrzypiąca chybocąca drabina.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Sławek to człowiek, który pluje z pogardą w oczy śmierci. Nie bacząc na niebezpieczeństwo wlazł po drabinie, a potem po schodach, na samą górę. Trzymając w dłoni telefon, z wybranym numerem alarmowym, oczekiwałem wrzasku i mlaśnięcia po uderzeniu sławkowego ciała o glebę. Mniej więcej tam powinno leżeć.
Zamek w Swobnicy - baszta © donremigio


Jednak, ku mojemu zdziwieniu, pomimo mijających minut, z góry nie spadało z wrzaskiem ciało Sławka. Zamiast tego jego ciało wychyliło się i spytało grzecznie czy zrobić mi zdjęcie z góry. No i zrobiło. Ale jak widać nie opanowało do końca umiejętności korzystania z dobrodziejstw autofocusa. Albo tak mu się łapy trzęsły.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Reszta widoczków z baszty wyszła mu już z odpowiednią ostrością.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy - widok z baszty © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Jak tylko Sławek bezpiecznie sprowadził swe ciało na ziemię, ruszyliśmy w dalszą drogę. W Trzcińsko-Zdrój zrobiliśmy sobie postój, bo po zamku to raczej biegaliśmy, a niektórzy narażali swe życie wspinając się na wieże.
Trzcińsko-Zdrój - fontanna © donremigio


Trzcińsko-Zdrój - lubuskie © donremigio


Mijając Smolnicę zauważyliśmy plac zabaw. My lubimy place zabaw. Wstydem było więc nie zatrzymać się i nie przetestować rozrywkowych instalacji. Sławek rzucił się na huśtawkę, ja natomiast pobujałem się na koniku.
Plac zabaw we Smolnicy © donremigio


Chciałem uspokoić wielbicieli zwierząt parzystokopytnych. Konikowi nic się nie stało. Czuł się chyba jedynie nieco przytłoczony.
Plac zabaw w Smolnicy © donremigio


W Dębnie ujrzeliśmy natomiast orła cień.
Dębno - orła cień © donremigio


Zmęczenie coraz bardziej dawało nam się we znaki. W Kostrzynie z ulgą siedliśmy na jakiś ławeczkach, wypijając kolejne litry wody i soków.

Pokrzepiało nas jedynie to, że słońce zaczęło wreszcie zachodzić. I dobrze bo miałem go już serdecznie dosyć. Słońce ostatecznie pożegnało nas w okolicy Witnicy.
Zachód słońca nad Witnicą © donremigio


Reszty wycieczki nie bardzo pamiętam. Ocknąłem się jak przyszło mi wtargać rower na drugie piętro. To był chyba najgorszy etap wycieczki.
Odżyłem dopiero po solidnym zimnym prysznicu. Trzeba było zmyć ten krem do opalania wraz z piachem i muszkami, które przykleiły się do rzeczonego kremu :)

Kolejna bariera do pokonania. 300km. Ale to nie dzisiaj. Jutro też nie. Może kiedyś :)


Statystyki:
Odległość: 34.80 km;
Czas: 01:17 h
Średnia: 27.12 km/h;
Temperatura:35.0;

tour de Lipy

Poniedziałek, 12 lipca 2010 | Komentarze 1


Pogoda upalna, więc mieliśmy spokojnie podeptać na Lipy. Cały plan zepsuła nam grupa ucieczkowa, która majaczyła nam na horyzoncie. Początkowo myśleliśmy, że to rodzinka z dzieckiem, ale pomimo 30km/h na liczniku nie bardzo się zbliżała. Tak więc trzeba było nieco mocniej depnąć. Okazało się, że to trzech kolesi na mtb. Dogoniliśmy i wyprzedziliśmy ich w Łośnie. Chwilę siedzieli nam na ogonie, ale dość szybko dali spokój.
Powrót już spokojny, temperatury wysokie więc nie ma co się aż tak przemęczać :)


Statystyki:
Odległość: 32.50 km;
Czas: 01:24 h
Średnia: 23.21 km/h;
Temperatura:32.0;

Santok - geocaching

Piątek, 9 lipca 2010 | Komentarze 0




Trasa krótka, ale w sumie było dość gorąco i nawet za bardzo nie chce jechać się dalej.
Ze Sławkiem do Santoka pojechaliśmy przez Janczewo. Trasa mało ciekawa, mocny w mordewiatr, a na dodatek całkiem spory ruch samochodowy.

Celem wycieczki było znalezienie geocache ukrytego przy santockiej baszcie.
Aby go znaleźć musieliśmy wdrapać się na sporą górkę. A oto co znaleźliśmy.
Geocache ukryty w Santoku (lubuskie) © donremigio


Z cache zabrałem kostkę, a dorzuciłem PTTKowską oznakę XIV Rodzinnego Zlotu Pieczenia Ziemniaka :)
Geocache ukryty przy baszcie w Santoku (lubuskie) © donremigio


Z baszty roztaczał się zaiste zacny widok.
Widok z baszty (Santok) © donremigio


Panorama z baszty na Santok © donremigio


Przed wiekami tam gdzieś kiedyś była osada © donremigio


A oto mój połykacz kilometrów, pogromca szos i wirtuoz zakrętów :)
Połykacz kilometrów © donremigio


Po chwili kontemplacji widoków ruszyliśmy ze Sławkiem na Gorzów. Po dziurawym i nierównym polbruku szumnie zwanym ścieżką rowerową :) Dobrze, że nowe ścieżki robią już asfaltowe. Polbruk to ZŁO !!


Statystyki:
Odległość: 71.50 km;
Czas: 02:38 h
Średnia: 27.15 km/h;
Temperatura:30.0;

Pętla barlinecka

Niedziela, 4 lipca 2010 | Komentarze 2




Dystans taki sobie, trasa średnio pasjonująca, ale słońce praży niemiłosiernie i jakoś nie chce mi się napinać na więcej. Sławek też jakoś chyba nie miał ochoty na dłuższy wypad więc wybraliśmy się na pętlę barlinecką.

Pierwszy postój już w Łubiance, gdzie stoi unikalny na skalę powiatu element architektury sanitarnej.
Architektura Sanitarna - Łubianka © donremigio


W Barlinku natknęliśmy się natomiast na, już nie tak pasjonującą, architekturę sakralną.
Architektura Sakralna - Barlinek © donremigio


Godny uwagi był za to mur obronny z któregoś tam wieku.
Barlinek - fragmenty murów obronnych z XIV i XV wieku © donremigio


Po jeziorze barlineckim pływały sobie stateczki
Barlinek - Jezioro Barlineckie © donremigio


oraz ptactwo wodne. Ten kaczor miał chyba dość konkretnie sprecyzowane plany wobec swej wybranki.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Jedna z kaczek robiła za boję.
Jezioro Barlineckie - Pierzasta boja © donremigio


Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Mewa długo zastanawiała się nad tym, co ta durna kaczka wyprawia.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Ale koncepcja nurkowania była jej chyba zbyt obca.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Jezioro Barlineckie - prawie molo © donremigio


Kotwica - Barlinek - Jezioro Barlineckie © donremigio


Nad jeziorem siedziało nam się na tyle wygodnie, że ruszyliśmy w drogę powrotną dopiero po półtorej godziny.
Zaraz za Barlinkiem minęliśmy się z cyklistą, którego spotkaliśmy jadąc do Barlinka. Pomachaliśmy sobie ponownie :) Chyba jechał podobną trasę jak my, tylko w drugą stronę :)

W przyszłym tygodniu ma nieco popadać to może ochłodzi się co nieco. Przynajmniej mam taką nadzieję.


Statystyki:
Odległość: 24.00 km;
Czas: 01:01 h
Średnia: 23.61 km/h;
Temperatura:30.0;

bez celu

Sobota, 3 lipca 2010 | Komentarze 0


Bez celu i sensu. Jutro ze Sławkiem uderzamy na Barlinek i Danków. Tak więc trochę ciekawiej będzie.


Statystyki:
Odległość: 29.00 km;
Czas: 01:09 h
Średnia: 25.22 km/h;
Temperatura:30.0;

na Łośno

Piątek, 2 lipca 2010 | Komentarze 2


Standardowo na Łośno.
Musiałem zmienić siodełko i większą część drogi ustawiałem je pod swoje cztery litery. Chyba znalazłem złoty środek, ale to się okaże jak na weekend gdzieś dalej się pojedzie.
Z minusów nowego siodełka to nie mogę ni jak przypasować torby podsiodłowej. Ale to w sumie nie jest duży problem bo i tak na rowerze jeżdżę zawsze z plecakiem :)

Zakamuflowany kościółek w Łośnie.
Zakamuflowany kościółek w Łośnie © donremigio


Statystyki:
Odległość: 34.35 km;
Czas: 01:15 h
Średnia: 27.48 km/h;
Temperatura:25.0;

Patataj... Patataj... Patataj...

Czwartek, 1 lipca 2010 | Komentarze 0


A tak sobie ze Sławkiem na Lipy.

Nic się nie działo, nuda jak w polskim filmie. Nic. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są.

Z okoliczności przyrody to też nic. Snopki siana... Jedzą krowy... Chałupy przykryte okapem. O! Pies na uwięzi... O!

Na horyzoncie koń... krowa, kura, kaczka... kura, kaczka, drób... O! Jest! Widzę! Droga... Chyba na Ostrołękę. A nie to na Łośno krzyżówka jest.

I tak Patataj... Patataj... Patataj... na rowerkach.
Kategoria Wokół Gorzowa