Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2010

Dystans całkowity:136.20 km (w terenie 5.00 km; 3.67%)
Czas w ruchu:06:42
Średnia prędkość:20.33 km/h
Maksymalna prędkość:41.00 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:22.70 km i 1h 07m
Więcej statystyk
Statystyki:
Odległość: 24.80 km;
Czas: 01:06 h
Średnia: 22.55 km/h;
Temperatura:6.0;

Nic ciekawego

Niedziela, 28 lutego 2010 | Komentarze 0


Gorzów - Kłodawa - Łośno i z powrotem.
Dzisiaj jakoś nie miałem na więcej siły. Jakaś takaś mżawka, główka boli, nogi omdlałe.
Coraz więcej cyklistów spotykam na drodze. Wczoraj dwóch dzisiaj już czterech. Widać rowerowa brać budzi się z zimowego letargu i zaczyna wyłaniać się z zimowych legowisk.
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 34.50 km;
Czas: 01:30 h
Średnia: 23.00 km/h;
Temperatura:5.0;

Standardowo na Lipy

Sobota, 27 lutego 2010 | Komentarze 0


Trasa standard czyli Gorzów - Kłodawa - Łośno - Lipy i z powrotem.
Nawet jakoś strasznie mokro nie było, przynajmniej jakoś mniej błota na twarzy.
Jechało mi się nawet lepiej niż ostatnio ale dodatkowe zimowe kilogramy robią swoje.
Jak pogoda dopisze to jutro ponowie wycieczkę.

Na Lipach śniegu tak jak by mniej :)

Ośrodek wypoczynkowy w Lipach (mniej zimy) © donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 34.50 km;
Czas: 01:38 h
Średnia: 21.12 km/h;
Temperatura:5.0;

Na Lipy

Poniedziałek, 22 lutego 2010 | Komentarze 1




Na dworze ciepełko, śnieg się topi, psie kupy niczym gówniane przebiśniegi wyłaniają się spod białego puchu.

Dzisiaj pierwszy raz w tym roku dojechałem na Lipy. W lecie zajmuje mi to zazwyczaj koło 35 minut, teraz to przestałem patrzeć na zegarek przy 42. Ale pierwsze koty za płoty, teraz już tylko będzie lepiej.

Droga na Lipy, co wydaje się wręcz niemożliwe, bardziej dziurawa niż w zeszły roku. Już to co było poprzednio można było zakwalifikować jako jazdę w terenie. Teraz nie wiem jak to nazwać. Co roku, po zimie, jeździ tam ekipa i stara się to wyrównać jakąś papą, ale ta droga aż prosi się o remont. Przynajmniej kilka jej fragmentów. Tyle, że prowadzi ona do, w sumie trzech ,zapomnianych przez boga i PKS wiosek. Tak więc prędzej mi kaktus na czole wyrośnie niż znajdą się fundusze na zerwanie obecnej "masy bitumicznej", zoranie kostki brukowej, która jest pod spodem i położenie nowego asfaltu.

Przy okazji jazdy po kałużach miałem szanse sprawdzić nowe błotniki, Hammery Simpla. No i tak jak się spodziewałem, tylni elegancko chroni plecy i przynajmniej gacie są suche. Przedni to nie wiem po co jest. Chyba tylko po to, żeby nie dostawać błotem po twarzy. Nogi i tak ochlapane, podobnie jak moja odtłuszczona klata.
Po wycieczce musiałem jeszcze naoliwić linkę do tylnego hamulca, jak i sam hamulec, bo przestał odbijać. Pewnie przez tą wodę z piachem, która dostała się pod kołnierz linki.

Ośrodek Wypoczynkowy w Lipach (zimą) © donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 17.00 km;
Czas: 00:50 h
Średnia: 20.40 km/h;
Temperatura:0.0;

Błoto Pośniegowe

Wtorek, 16 lutego 2010 | Komentarze 0


Jako, że jest dość ciepło wybrałem się na chwilę na rowerek. No bo ile można jeździć na stacjonarnym. Jechałem głównie asfaltem, bo fragmentami chodniki i ścieżki rowerowe średnio się nadają do jazdy.

Ścieżka rowerowa z Gorzowa do Kłodawy przebiega w pewnym momencie koło jakiegoś przedsiębiorstwa i właściciel ma chyba w głębokim poważaniu odśnieżanie jej, a gmina też nie ma za bardzo na to ochoty, chociaż mogłaby to zrobić przy okazji odśnieżania reszty.
Tak więc jest kilka kilometrów ścieżki rowerowej na środku której w pewnym momencie jest półmetrowa zaspa, za którą na odcinku kilkudziesięciu metrów, na wysokości owego przedsiębiorstwa, leży głęboki śnieg. Wydaje mi się, że właściciel posesji mógł już szarpnąć się i dać piwo osobie, która resztę odśnieżała traktorkiem, żeby i ten kawałek przejechała. No ale po co. Normalni ;) cykliści i tak o tej porze roku nie jeżdżą, a piesi jakoś sobie tam radzą.

Ja jednak nie zamierzałem przebijać się przez tą zaspę i wskoczyłem na jezdnię. Planowałem wjechać z powrotem na ścieżkę, ale fajnie mi się jechało ulicą, gdzie nie musiałem szarpać się z mokrym śniegiem. Za Kłodawą skręciłem na Łośno i początkowo było nawet znośnie, ale im dalej w las tym więcej na szosie błota pośniegowego pod którym momentami czaił się złowrogi lód. Tańczenie na takim błocku, podczas gdy samochody starają się mnie wyprzedzić, nie należy do moich ulubionych form rozrywki tak więc zawróciłem. W sumie przejechałem standardową zimową trasę.
Jak pogoda się utrzyma przez tydzień, półtora, to wydaje mi się, że śnieg zniknie z dróg na tyle, że będę w stanie spokojnie dojechać do Łośna czy nad jezioro nad Lipy.


Statystyki:
Odległość: 17.90 km;
Czas: 01:08 h
Średnia: 15.79 km/h;
Temperatura:0.0;

Lodowisko

Sobota, 6 lutego 2010 | Komentarze 0


Miała być dłuższa wycieczka. Ale zniechęciły mnie warunki drogowe.
O ile w mieście jeszcze dało się jechać, to tuż za miastem w okolicach Kłodawy chodniki ledwo odśnieżone, a odcinek przy cmentarzu to było praktycznie zamarznięte błoto pośniegowe.
W pewnym momencie zakląłem siarczyście gdy, telepiąc się na lodowych hopkach, straciłem grunt pod kołami i awaryjnie podparłem się nogą, potem ręką, a na końcu miednicą.
Pech chciał, że akurat z cmentarza wychodziło stadko moherków. Łypnęły na mnie uchylając groźnie bereciki i cmoknęły z dezaprobatą, aż lód wokół mnie zaczął topnieć. Pozbierałem się szybko z gleby i zdecydowanym krokiem ruszyłem ku jezdni. Szkoda mych kości na takie lodowisko.
Po asfalcie jechało się elegancko do czasu, aż skręciłem w boczną drogę. Na jezdni zalegała gruba i zamarznięta warstwa śniegu. Piaskarka to chyba w ogóle tam nie zagląda. Jechało się po tym jak po lodzie. W zasadzie to był lód. Jechałem więc 15 km/h, samochody mijały mnie jadąc 25, zaczęło robić się niebezpiecznie. Zdecydowałem więc, że skręcę w najbliższą polną drogę i wrócę lasem. Niestety w lesie leżała gruba warstwa mokrego śniegu po tym to w ogóle nie dało się jechać. Rower po prostu wbijał się w śnieg i stawał w miejscu.

Leśna droga między drogą na Lipy a Kłodawą. © donremigio


Chcąc nie chcąc musiałem wrócić drogą którą przyjechałem.
Z poważniejszymi wycieczkami rowerowymi chyba poczekam do porządnych roztopów. Teraz śnieg najpierw topnieje, po to by w nocy zamarznąć. Jazda po takiej nawierzchni nie jest ani zabawna ani bezpieczna.


Statystyki:
Odległość: 7.50 km;
Czas: 00:30 h
Średnia: 15.00 km/h;
Temperatura:3.0;

Po błotniki

Piątek, 5 lutego 2010 | Komentarze 0


Krótki wyjazd do rowerowego po błotniki. Po zbójnickiej cenie kupiłem Hammery Simpla. Ciapa się robi, wiosna ma być deszczowa tak więc pewnie się przydadzą.
Na dworze cieplutko, na chodnikach błoto pośniegowe, trza było ostrożnie jechać by orła nie wywinąć.
Kategoria Zimowo