Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2011
Dystans całkowity: | 720.60 km (w terenie 99.00 km; 13.74%) |
Czas w ruchu: | 32:29 |
Średnia prędkość: | 22.18 km/h |
Maks. tętno średnie: | 142 (67 %) |
Suma kalorii: | 22908 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 48.04 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Statystyki:
Odległość: 47.60 km;
Czas: 02:17 h
Średnia: 20.85 km/h;
Temperatura:14.0;
Czas: 02:17 h
Średnia: 20.85 km/h;
Temperatura:14.0;
kręconko w towarzystwie
Niedziela, 30 października 2011 | Komentarze 0
Miałem dzisiaj jechać na krótki spacerek po kesza ukrytego przy młynie w Czechowie. Już miałem wychodzić gdy dostałem sms od Mateusza czy nie chcę jechać po kesza ukrytego przy pomniku leśniczego. W sumie ja po niego jechać nie muszę, ja go w sumie ukryłem, ale jako że z relacji Mateusza wynikało, że koło młyna jest błoto po kostki, to stwierdziłem że przejadę się z nim. Skrzynka w młynie poczeka.
Wycieczka w sumie bez historii. No może poza spięciem z kierowcą blachosmordu który z piskiem opon i gwałtownym hamowaniem przed nosem chciał dać nam do zrozumienia, że powinniśmy korzystać ze ścieżki rowerowej. Ta ścieżka to jakieś 300 metrów polbruku przecinany co chwila zjazdami do posesji, z wysokimi krawężnikami i bardziej dziurawa niż niejedna droga polna. Dałem mu jasno do zrozumienia, że nasza jazda z prędkością 30km/h po ulicy obok imitacji ścieżki rowerowej może i nie jest zgodna z prawem, ale jego manewry, zajeżdżanie drogi i gwałtowne hamowanie, jest jeszcze mniej odpowiedzialne. Przecież gdyby wcześniej nie było lekkiego podjazdu i jechalibyśmy nieco szybciej to mogliśmy sobie karki skręcić. Straszył policją, ale szybko z tego zrezygnował, bo chyba zdał sobie sprawę, że nam grozi co najwyżej 50 złotych mandatu, a jemu kilkaset.
Po werbalnym wyjaśnieniu mu, iż baranem jest, pojechaliśmy lasem po kesza, a potem jeszcze do Parzeńska na poniemiecki cmentarz. Powrót już asfaltem, a w Kłodawie nawet ścieżką rowerową, bo Mateuszowi prąd odcieło i jechaliśmy już spacerowym tempem.
Wycieczka w sumie bez historii. No może poza spięciem z kierowcą blachosmordu który z piskiem opon i gwałtownym hamowaniem przed nosem chciał dać nam do zrozumienia, że powinniśmy korzystać ze ścieżki rowerowej. Ta ścieżka to jakieś 300 metrów polbruku przecinany co chwila zjazdami do posesji, z wysokimi krawężnikami i bardziej dziurawa niż niejedna droga polna. Dałem mu jasno do zrozumienia, że nasza jazda z prędkością 30km/h po ulicy obok imitacji ścieżki rowerowej może i nie jest zgodna z prawem, ale jego manewry, zajeżdżanie drogi i gwałtowne hamowanie, jest jeszcze mniej odpowiedzialne. Przecież gdyby wcześniej nie było lekkiego podjazdu i jechalibyśmy nieco szybciej to mogliśmy sobie karki skręcić. Straszył policją, ale szybko z tego zrezygnował, bo chyba zdał sobie sprawę, że nam grozi co najwyżej 50 złotych mandatu, a jemu kilkaset.
Po werbalnym wyjaśnieniu mu, iż baranem jest, pojechaliśmy lasem po kesza, a potem jeszcze do Parzeńska na poniemiecki cmentarz. Powrót już asfaltem, a w Kłodawie nawet ścieżką rowerową, bo Mateuszowi prąd odcieło i jechaliśmy już spacerowym tempem.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 73.50 km;
Czas: 03:20 h
Średnia: 22.05 km/h;
Temperatura:11.0;
Czas: 03:20 h
Średnia: 22.05 km/h;
Temperatura:11.0;
halołinowo
Sobota, 29 października 2011 | Komentarze 2
Dzisiaj tak nieco świątecznie. Halołinowo bym powiedział. Do Parzeńska na stary poniemiecki cmentarz.
Parzeńsko (dawniej Wollhaus) to jedna z tych wiosek, które są ledwo widoczne na mapie wioski. Leży zagubiona w środku lasu i prowadzą do niej tylko i wyłącznie drogi gruntowe. Gdyby nie mieszczuchy budujący sezonowe domy nad malowniczym jeziorem, zapewne wsi groziłoby wyludnienie i skończyła by jak pobliska wioska widmo Marzęcin. Chociaż Marzęcin miał po prostu pecha, że idący na Berlin Rosjanie się tam zatrzymali i w ramach rozgrzewki zrównali ją z ziemią i wymordowali mieszkańców.
Cmentarz nie jest wcale taki łatwy do znalezienia. Skryty za drzewami prowadzi do niego wąska ścieżka. Gdyby nie uprzejmy tubylec, który wskazał nam drogę, chyba nigdy byśmy go nie znaleźli.
Cmentarz zadbany, posprzątany, a nagrobki ponaprawiane przez rodzinę państwa Zygmuntów, którzy nakładem własnej pracy i własnych pieniędzy zaopiekowała się tym starym zdewastowanym cmentarzem ewangelickim. Cmentarz naprawdę urokliwy i robi wrażenie.
Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy na starą S3 i pojechaliśmy na Gorzów. Po 17 kilometrach kręcenia się po lesie i Parzeńsku wreszcie można było depnąć i się rozpędzić. Niestety mimo iż jechaliśmy przez 27 km z prędkością koło 30km/h średnia skoczyła z 19 do raptem 22. Ale jechało się nawet sympatycznie. Zapadające ciemności, praktycznie pusta droga i mgła osadzająca się na okularach tworzyły fajny klimat.
Pozdrower.
Parzeńsko (dawniej Wollhaus) to jedna z tych wiosek, które są ledwo widoczne na mapie wioski. Leży zagubiona w środku lasu i prowadzą do niej tylko i wyłącznie drogi gruntowe. Gdyby nie mieszczuchy budujący sezonowe domy nad malowniczym jeziorem, zapewne wsi groziłoby wyludnienie i skończyła by jak pobliska wioska widmo Marzęcin. Chociaż Marzęcin miał po prostu pecha, że idący na Berlin Rosjanie się tam zatrzymali i w ramach rozgrzewki zrównali ją z ziemią i wymordowali mieszkańców.
Cmentarz nie jest wcale taki łatwy do znalezienia. Skryty za drzewami prowadzi do niego wąska ścieżka. Gdyby nie uprzejmy tubylec, który wskazał nam drogę, chyba nigdy byśmy go nie znaleźli.
Cmentarz zadbany, posprzątany, a nagrobki ponaprawiane przez rodzinę państwa Zygmuntów, którzy nakładem własnej pracy i własnych pieniędzy zaopiekowała się tym starym zdewastowanym cmentarzem ewangelickim. Cmentarz naprawdę urokliwy i robi wrażenie.
Parzeńsko - gdzieś w lesie© donremigio
Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio
Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio
Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio
Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio
Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio
Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio
Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio
Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio
Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy na starą S3 i pojechaliśmy na Gorzów. Po 17 kilometrach kręcenia się po lesie i Parzeńsku wreszcie można było depnąć i się rozpędzić. Niestety mimo iż jechaliśmy przez 27 km z prędkością koło 30km/h średnia skoczyła z 19 do raptem 22. Ale jechało się nawet sympatycznie. Zapadające ciemności, praktycznie pusta droga i mgła osadzająca się na okularach tworzyły fajny klimat.
Pozdrower.
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 75.30 km;
Czas: 03:19 h
Średnia: 22.70 km/h;
Temperatura:6.0;
Czas: 03:19 h
Średnia: 22.70 km/h;
Temperatura:6.0;
ukrycie geocache i bunkry
Sobota, 22 października 2011 | Komentarze 3
Najpierw pojechaliśmy ze Sławkiem ukryć geocache koło filharmonii. Głupia sprawa, ale Gorzów to taka geocachowa pustynia. Trzeba to zmienić, bo miejsc na skrzynki jest sporo.
Po ukryciu kesza pojechaliśmy na bunkry koło Skwierzyny.
Po drodze stanęliśmy w Deszcznie gdzie naszą uwagę przykuło złomowisko pełne skarbów. Co tam nie stoi. Wóz piechoty, Syrenki, Warszawy, dwa helikoptery, amfibie. Jest na czym oko zawiesić.
Przy Super Ktosiu stojącym koło stacji paliw jest ponoć ukryty geocache, ale coś go nie wymacaliśmy.
Wreszcie dotarliśmy do bunkrów. Morza nie było ale i tak było zajebiście.
By dorwać kesza musieliśmy najpierw przeczołgać się przez częściowo zasypany tunel. W środku wilgotno i duszno, aż okulary mi zaparowały. Skrzynkę wreszcie znaleźliśmy. W sumie to chyba największa skrzynka którą udało nam się znaleźć. Trochę się przy tym pobrudziliśmy ale warto było.
Po wyczołganiu się z tunelu ruszyliśmy na górę by zaliczyć kolejnego kesza tym razem wirtualnego. By go zdobyć trzeba było znaleźć dwa miejsca, spisać widoczne numery i podać je jako hasło do logu na stronie. Pierwszą część hasła znaleźliśmy raz dwa, gorzej było z drugą. W zeszłym roku nie udało mi się znaleźć kopuły na której wyryta była część hasła, teraz wreszcie się udało. Szukając jej trzeba bardzo uważać. Rosjanie po wojnie wysadzili cały kompleks i w okolicy jest sporo dziur do których można wpaść.
Po udanym keszobraniu w bunkrach udaliśmy się do Skwierzyny gdzie raz dwa wyrwaliśmy jeszcze jednego kesza i podeptaliśmy już bez przygód na Gorzów.
Po ukryciu kesza pojechaliśmy na bunkry koło Skwierzyny.
Filharmonia w Gorzowie Wlkp© donremigio
Po drodze stanęliśmy w Deszcznie gdzie naszą uwagę przykuło złomowisko pełne skarbów. Co tam nie stoi. Wóz piechoty, Syrenki, Warszawy, dwa helikoptery, amfibie. Jest na czym oko zawiesić.
Kolekcja Warszaw i Syrenek© donremigio
Stary żółty helikopterek - on już sobie nie polata© donremigio
Jakiś wóz piechoty© donremigio
Każdy samochód tak skończy© donremigio
Ten mały czarny to nie wiem co to za jeden© donremigio
Chyba najnowocześniejszy samochód na złomowisku© donremigio
Przed złomowiskiem stał radiowóz Milicji Obywatelskiej© donremigio
Radiowóz Milicji Obywatelskiej© donremigio
Warszawa w barwach Milicji Obywatelskiej© donremigio
Motor Milicji Obywatelskiej© donremigio
Piękny samochód© donremigio
Amfibia Pana Janusza z Deszczna© donremigio
Helikopter - ten sobie też nie polata© donremigio
Przy Super Ktosiu stojącym koło stacji paliw jest ponoć ukryty geocache, ale coś go nie wymacaliśmy.
Super Ktoś przy stacji paliw© donremigio
Wreszcie dotarliśmy do bunkrów. Morza nie było ale i tak było zajebiście.
Bunkier Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego© donremigio
By dorwać kesza musieliśmy najpierw przeczołgać się przez częściowo zasypany tunel. W środku wilgotno i duszno, aż okulary mi zaparowały. Skrzynkę wreszcie znaleźliśmy. W sumie to chyba największa skrzynka którą udało nam się znaleźć. Trochę się przy tym pobrudziliśmy ale warto było.
Gdzieś tam skitrał się keszyk© donremigio
Po wyczołganiu się z tunelu ruszyliśmy na górę by zaliczyć kolejnego kesza tym razem wirtualnego. By go zdobyć trzeba było znaleźć dwa miejsca, spisać widoczne numery i podać je jako hasło do logu na stronie. Pierwszą część hasła znaleźliśmy raz dwa, gorzej było z drugą. W zeszłym roku nie udało mi się znaleźć kopuły na której wyryta była część hasła, teraz wreszcie się udało. Szukając jej trzeba bardzo uważać. Rosjanie po wojnie wysadzili cały kompleks i w okolicy jest sporo dziur do których można wpaść.
Kręcąc się po okolicy trzeba uważać© donremigio
Pozostałości bunkru© donremigio
Tak kiedyś wyglądał bunkier© donremigio
A tak wygląda teraz© donremigio
Po udanym keszobraniu w bunkrach udaliśmy się do Skwierzyny gdzie raz dwa wyrwaliśmy jeszcze jednego kesza i podeptaliśmy już bez przygód na Gorzów.
Skwierzyna Wita© donremigio
Na czymś takim szweje chyba uczyły się jeździć© donremigio
W krzakach ukrywała się poniemiecka haubica© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 19.60 km;
Czas: 00:55 h
Średnia: 21.38 km/h;
Temperatura:8.0;
Czas: 00:55 h
Średnia: 21.38 km/h;
Temperatura:8.0;
tak sobie po okolicy
Środa, 19 października 2011 | Komentarze 0
Spokojnym tempem na Łośno i potem lasem na Wojcieszyce.
Statystyki:
Odległość: 122.00 km;
Czas: 05:30 h
Średnia: 22.18 km/h;
Temperatura:8.0;
Czas: 05:30 h
Średnia: 22.18 km/h;
Temperatura:8.0;
poradziecka baza atomowa 3003
Niedziela, 16 października 2011 | Komentarze 6
Czas eskapad rowerowych ma się w tym roku ku końcowi. Robi się coraz zimniej, dni coraz krótsze. Przeglądając mapę geocache odkryłem coś, co w sam raz nadawało się na grande finale rowerowego sezonu. Poradziecka baza atomowa 3003.
W jej okolicy trzy kesze, odległość jakieś 55 km w jedną stronę. Ideał. Mateusz niestety nie miał czasu, ale za to Sławkowi, jak usłyszał o celu wycieczki, wyrósł banan na twarzy.
Trasa ustalona, rowery nasmarowane, cykliści ciepło ubrani, no to myk na rowerki i jedziemy.
Pierwszy postój już na wyjeździe z Gorzowa. Tyłka szanownego podnieść mi się nie chciało i po uderzeniu w spory krawężnik pękła mi dętka w tylnym kole. No nic ... szybka wymiana i turlamy się dalej. Chociaż to było raczej czołganie się. Wmordewiatr przepotężny. Sławek po kilkunastu kilometrach, pomimo że jechał za mną, miał dość. I tak wlekliśmy się aż do Lubniewic.
W Lubiewicach przywitała nas koza.
Minąwszy Lubniewice nie mieliśmy wcale łatwiej. Do wiatru doszły górki i góreczki. Do przodu pchała nas tylko myśl o celu. Baza. Poradziecka. ATOMOWA !
Po skręceniu w Wędrzynie na wschód wiatr przestał aż tak przeszkadzać i zrobiło się nieco bardziej płasko. Za to od Trzemeszno Lubuskiego znowu pod górkę.
Wreszcie skręciliśmy w las i brukowaną drogą udaliśmy się ku tajnej bazie 3003. Nagle, zamiast bazy, ujrzeliśmy ciężki sprzęt budowlany. WTF ?!?!
Jakoś się przecisnęliśmy koło koparek i wywrotek i pojechaliśmy dalej. Niestety. Nie wiem po co i na co, ale właśnie trwa rozbiórka bazy. Zamiast garaży na atomówki zastaliśmy dziurę w ziemi. Psia krew. Miałem nadzieję, że przynajmniej bunkry będą jeszcze dostępne. I dzięki Bogu jeszcze stoją otwarte. Chociaż nie zdziwię się, jeśli w przyszłym roku będą już zasypane i zaplombowane.
Po krótkim poszukiwaniu znaleźliśmy wejście do bunkra i ruszyliśmy na poszukiwanie kesza.
Kesza nie było wcale tak łatwo znaleźć. Wreszcie wyczailiśmy dziada i ruszyliśmy w poszukiwaniu kolejnego do następnego bunkra . Bunkier bliźniaczy, skrzynki nie znaleziono. Jako że czas już nas gonił tak więc darowaliśmy sobie trzeciego kesza, w sumie chyba najłatwiejszego, i ruszyliśmy w drogę powrotną.
W Bledzewie znaleźliśmy jeszcze kesza przy moście fortecznym K804, oraz dwa kolejne w Skwierzynie. Potem już w ciemnościach udaliśmy się do swoich domostw.
Wycieczka wielce udana i godna zakończenia sezonu. Teraz to już raczej będą krótsze wycieczki po okolicznych lasach. Oby śnieg za szybko nie spadł.
W jej okolicy trzy kesze, odległość jakieś 55 km w jedną stronę. Ideał. Mateusz niestety nie miał czasu, ale za to Sławkowi, jak usłyszał o celu wycieczki, wyrósł banan na twarzy.
Trasa ustalona, rowery nasmarowane, cykliści ciepło ubrani, no to myk na rowerki i jedziemy.
Pierwszy postój już na wyjeździe z Gorzowa. Tyłka szanownego podnieść mi się nie chciało i po uderzeniu w spory krawężnik pękła mi dętka w tylnym kole. No nic ... szybka wymiana i turlamy się dalej. Chociaż to było raczej czołganie się. Wmordewiatr przepotężny. Sławek po kilkunastu kilometrach, pomimo że jechał za mną, miał dość. I tak wlekliśmy się aż do Lubniewic.
W Lubiewicach przywitała nas koza.
Tymczasem w Lubniewicach© donremigio
Pałacyk w Lubniewicach© donremigio
Ruiny wieży ciśnień - Lubniewice© donremigio
Minąwszy Lubniewice nie mieliśmy wcale łatwiej. Do wiatru doszły górki i góreczki. Do przodu pchała nas tylko myśl o celu. Baza. Poradziecka. ATOMOWA !
Za Lubniewicami mieliśmy nieco pod górkę oraz z wmordewiatrem© donremigio
Po skręceniu w Wędrzynie na wschód wiatr przestał aż tak przeszkadzać i zrobiło się nieco bardziej płasko. Za to od Trzemeszno Lubuskiego znowu pod górkę.
Trzemeszno Lubuskie© donremigio
Wreszcie skręciliśmy w las i brukowaną drogą udaliśmy się ku tajnej bazie 3003. Nagle, zamiast bazy, ujrzeliśmy ciężki sprzęt budowlany. WTF ?!?!
Jakoś się przecisnęliśmy koło koparek i wywrotek i pojechaliśmy dalej. Niestety. Nie wiem po co i na co, ale właśnie trwa rozbiórka bazy. Zamiast garaży na atomówki zastaliśmy dziurę w ziemi. Psia krew. Miałem nadzieję, że przynajmniej bunkry będą jeszcze dostępne. I dzięki Bogu jeszcze stoją otwarte. Chociaż nie zdziwię się, jeśli w przyszłym roku będą już zasypane i zaplombowane.
Tutaj był kiedyś garaż na atomówki© donremigio
Po krótkim poszukiwaniu znaleźliśmy wejście do bunkra i ruszyliśmy na poszukiwanie kesza.
Wejście do bunkra - baza 3003© donremigio
Poradziecka baza atomowa 3003 - wnętrze bunkra© donremigio
Szukanie geocache czas zacząć© donremigio
Poradziecka baza 3003 - bunkier© donremigio
Poradziecka baza 3003 - gruzowisko© donremigio
Poradziecka baza 3003 - wnętrze© donremigio
Poradziecka baza atomowa - tutaj były prysznice© donremigio
Kesza nie było wcale tak łatwo znaleźć. Wreszcie wyczailiśmy dziada i ruszyliśmy w poszukiwaniu kolejnego do następnego bunkra . Bunkier bliźniaczy, skrzynki nie znaleziono. Jako że czas już nas gonił tak więc darowaliśmy sobie trzeciego kesza, w sumie chyba najłatwiejszego, i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Widok na Bledzew i okolice© donremigio
Bledzew - lubuskie© donremigio
Figurka któregoś ze świętych© donremigio
W Bledzewie znaleźliśmy jeszcze kesza przy moście fortecznym K804, oraz dwa kolejne w Skwierzynie. Potem już w ciemnościach udaliśmy się do swoich domostw.
Wycieczka wielce udana i godna zakończenia sezonu. Teraz to już raczej będą krótsze wycieczki po okolicznych lasach. Oby śnieg za szybko nie spadł.
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 51.70 km;
Czas: 02:39 h
Średnia: 19.51 km/h;
Temperatura:4.0;
Czas: 02:39 h
Średnia: 19.51 km/h;
Temperatura:4.0;
ukrycie kesza przy pomniku leśniczego
Sobota, 15 października 2011 | Komentarze 0
Niedawno ktoś ukrył kesza w wiosce widmo - Marzęcinie. Wioska ta została w 1945 spalona przez Rosjan. Jako że blisko jest jeszcze jedno miejsce nadające się na ukrycie skrzyneczki, przy pomniku zabitego w 1923 przez kłusowników leśniczego, postanowiłem wybrać się tam dzisiaj ze Sławkiem.
Żeby nie katować się znowu jazdą po bruku pojechaliśmy na Santocko i tam skręciliśmy w las. Zamiast bruku był piach, ale nie za głęboki i z dwojga złego wole zakopywać się w piachu niż telepać się po bruku.
Pojechaliśmy jeszcze na Parzeńsko, jest tam ponoć jakieś lapidarium w lesie, ale nie dojrzeliśmy go. Będzie trzeba tam wybrać się jeszcze raz.
Żeby nie katować się znowu jazdą po bruku pojechaliśmy na Santocko i tam skręciliśmy w las. Zamiast bruku był piach, ale nie za głęboki i z dwojga złego wole zakopywać się w piachu niż telepać się po bruku.
Pomnik Leśniczego© donremigio
Pojechaliśmy jeszcze na Parzeńsko, jest tam ponoć jakieś lapidarium w lesie, ale nie dojrzeliśmy go. Będzie trzeba tam wybrać się jeszcze raz.
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 24.20 km;
Czas: 01:10 h
Średnia: 20.74 km/h;
Temperatura:1.0;
Czas: 01:10 h
Średnia: 20.74 km/h;
Temperatura:1.0;
mgła nad polami
Piątek, 14 października 2011 | Komentarze 0
Tym razem wziąłem aparat. Jednak do nocnych zdjęć on się nie bardzo nadaje. Temperatura oscylowała koło 1 stopnia. Później był pewnie nawet koło zera. Dobrze że ubrałem grubsze spodnie rowerowe tak więc nie narzekałem na zimno. Tempo raczej spokojne. Nie ma co się szarpać jadąc ciemnym lasem z nawet dość mocną lampką.
Na niedziele planuję ostatnią dłuższą wycieczkę. Do poradzieckiej bazy atomowej. Oby pogoda dopisała.
Na niedziele planuję ostatnią dłuższą wycieczkę. Do poradzieckiej bazy atomowej. Oby pogoda dopisała.
Las nocą - lubuskie© donremigio
Statystyki:
Odległość: 26.50 km;
Czas: 01:08 h
Średnia: 23.38 km/h;
Temperatura:5.0;
Czas: 01:08 h
Średnia: 23.38 km/h;
Temperatura:5.0;
wieczornie
Czwartek, 13 października 2011 | Komentarze 0
Wieczorową porą, ciemnym lasem płosząc ssaki parzystokopytne. Nic poza tym.
Statystyki:
Odległość: 25.50 km;
Czas: 01:05 h
Średnia: 23.54 km/h;
Temperatura:6.0;
Czas: 01:05 h
Średnia: 23.54 km/h;
Temperatura:6.0;
w blasku księżyca
Środa, 12 października 2011 | Komentarze 0
Spokojnie na Łośno, potem nieco po lesie płosząc zwierzaki. Księżyc był przepiękny. Przydałoby się wziąć aparat ze statywem. Tylko nie jestem pewien czy mój aparat jest w stanie uchwycić piękno nocnych cieni rzucanych w lesie przez księżyc.
Statystyki:
Odległość: 58.00 km;
Czas: 02:28 h
Średnia: 23.51 km/h;
Temperatura:8.0;
Czas: 02:28 h
Średnia: 23.51 km/h;
Temperatura:8.0;
nieudana wyprawa po geocache
Niedziela, 9 października 2011 | Komentarze 1
Wczoraj zrobiłem prawie 80 km w deszczu i wietrze, a dzisiaj rano trzy godziny łaziłem po lesie za grzybami i w zasadzie miałem sobie rowerek odpuścić. Za oknem jednak słoneczko nieco kusiło. Tak więc pogadałem z Mateuszem o skrzynce geocache ukrytej w pobliżu Parku Dinozaurów, wczoraj coś jej nie mogłem wymacać, i z nowymi danymi wybrałem się ponownie do Nowin Wielkich. Trasę obrałem specjalnie tak aby przejechać fragmenty dróg których nie ma na mapie umpPC, między innymi drogę ze Starych Dzieduszyc. To było prawie 7 km z górki, z czego końcówka to 64km/h pokonane z bananem na twarzy i muszkami między zębami. W pewnym momencie, gdy leżałem sobie na lemondce, moim oczom ukazał się ostry zakręt i samochód wyjeżdżający zza niego. Ledwo zdążyłem chwycić za hamulce. Pomimo niecałych 8 stopni lekko się spociłem.
Co do kesza, to ponownie stwierdziłem jego brak. Chyba ktoś go zwinął. Ale przy okazji odkryłem poniemiecki tajemniczy grobowiec kilkaset metrów od Parku Dinozaurów. W sumie można powiedzieć że to nagrobek. Tylko taki o trzymetrowej wysokości i dwumetrowej szerokości stojący w środku lasu w gęstym zagajniku. Podchodząc do niego czułem się niemal jak bym podchodził do księżycowego monolitu z filmu Odyseja Kosmiczna. Niesamowite wrażenie. Będę musiał tam wrócić i obadać co to za nagrobek.
Co do kesza, to ponownie stwierdziłem jego brak. Chyba ktoś go zwinął. Ale przy okazji odkryłem poniemiecki tajemniczy grobowiec kilkaset metrów od Parku Dinozaurów. W sumie można powiedzieć że to nagrobek. Tylko taki o trzymetrowej wysokości i dwumetrowej szerokości stojący w środku lasu w gęstym zagajniku. Podchodząc do niego czułem się niemal jak bym podchodził do księżycowego monolitu z filmu Odyseja Kosmiczna. Niesamowite wrażenie. Będę musiał tam wrócić i obadać co to za nagrobek.
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa