Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:862.45 km (w terenie 108.00 km; 12.52%)
Czas w ruchu:37:17
Średnia prędkość:23.13 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:66.34 km i 2h 52m
Więcej statystyk
Statystyki:
Odległość: 47.90 km;
Czas: 02:00 h
Średnia: 23.95 km/h;
Temperatura:25.0;

spotkanie z wariatami rowerowymi

Środa, 30 czerwca 2010 | Komentarze 0


Jazda po mieście, po lesie, po łąkach bez większego celu.
Wakacje się zaczęły i niedzielni cykliści wylegli na ścieżki rowerowe.
Dzisiaj jeden taki cwaniaczek, gdy zwolniłem za prowadzącym zepsuty rower wędkarzem, wyprzedzającym na dodatek stadko moherów, śmignął na rowerze koło naszej całej procesji krzycząc "oczy w głowie k...".
Odniosłem wrażenie, że to typ młodego człowieka szalejącego na drodze w golfie 1.6, z przyciemnianymi szybami, głośnikiem zamiast tłumika i kierownicą momo z odzysku, któremu wszyscy inni za wolno jadą.
Na ścieżce rowerowej zachowywał się podobnie, lawirując i jadąc zdecydowanie zbyt niebezpiecznie jak na taką ilość ludzi na chodniku.
Gdy tylko zrobiło się nieco luźniej na ścieżce rowerowej, dogoniłem go i wyprzedziłem :) Mina mu nieco zrzedła jak wyprzedził go 120 kg rowerzysta :)
Drugiego młodego wariata spotkałem jadąc z górki, z której z łatwością można jechać 50km/h. Ścieżka rowerowa dość wąska, przed nami idące pod górkę stadko podfruwajek, a ten baranek widząc panny najwyraźniej chciał zaprezentować swoją niesamowitą pulę genów, tak więc puścił kierownice i jedzie sobie dekiel jeden bez trzymanki. Ponad 40 na liczniku, po lewej i po prawej drzewka i krzaki, a ten za kogucika robi.
Chyba niepotrzebnie krzyknąłem do niego, "bo sobie zęby wybijesz", bo biedak przestraszył się, że w ogóle ktoś za nim jedzie, spanikował i nieomal wjechał w rów po prawej stronie drogi. A wtedy to by mógł sobie kark skręcić, a nie tylko zęby powybijać.
W sumie to trzeba teraz cholernie uważać na ścieżce rowerowej do Kłodawy, dopiero jak mija się kąpielisko to robi się nieco luźniej, a tak to trzeba uważać na, jadących bez trzymanki, półnagich młodych kozaczków.
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 30.25 km;
Czas: 01:10 h
Średnia: 25.93 km/h;
Temperatura:30.0;

spokojne deptanie na Łośno

Poniedziałek, 28 czerwca 2010 | Komentarze 0


Nie ma co się rozpisywać, ot takie popołudniowe spokojne kręcenie korbą na Łośno.
Dzisiaj jechałem bez rękawiczek, bo po ostatniej wycieczce na Stargard Szczeciński opalone mam ręce, a dłonie blade jak u trupa :)
Nieco dziwnie to wygląda :)

No i pyknęło mi właśnie 3kk w tym roku :)


Statystyki:
Odległość: 182.00 km;
Czas: 07:30 h
Średnia: 24.27 km/h;
Temperatura:28.0;

Gorzów - Stargard Szczeciński - Pyrzyce

Niedziela, 27 czerwca 2010 | Komentarze 0




Ekipa w składzie: Pajda, Sławek i moja szanowna persona.
Cel: Stargard i Pyrzyce.

Pobudka o 6:30. Mieliśmy jechać o 7 ale Sławek nieco zaspał, tak więc ruszyliśmy dopiero jakoś o 8. Pajda początkowo chciał jechać o 5 rano ale ten człowiek chyba nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego co mówi :)

Po 30 km przerwa w Barlinku na uzupełnienie płynów w organizmach. Sławek i Pajda przerwę wykorzystali również do burzliwej i pasjonującej debaty na ważne tematy polityczno-gospodarcze.

Pierwszy popas - Barlinek © donremigio


Za Barlinkiem lekki podjazd, na którym Pajda lekko się zasapał. Ogólnie rzecz biorąc było na trasie trochę mniejszych i większych podjazdów, ale w sumie nic strasznego.

Kolejny postój w Kolinie przy "kąpielisku". Copacabana to raczej nie jest. Plaża 4 kilometrów nie ma, woda błękitna również nie jest, ale w sumie od czegoś przecież trzeba zacząć :)

Prawie Copacabana w Kolinie © donremigio


Od tego momentu tempo nieco spadło. Pajde zaczęły lekkie skurcze łapać, ale twardo kręcił korbą w swym pogromcy szos.

Po 90 kilometrach rozbiliśmy obóz w Koszewku na placu zabaw. Sławek z niekłamaną radością pobujał się na huśtawce. Ja nie ryzykowałem, żeby mnie utrzymać to by tam musiały być liny okrętowe, a nie takie tam ... łańcuszki ;)

Plac zabaw w Koszewku © donremigio



Wersja multiplayer wyglądała na bardziej wytrzymałą, ale ze Sławkiem większej zabawy na tym nie było.
Plac zabaw w Koszewku © donremigio


Z Pajdą nieco większa frajda była. Przynajmniej chłopak się starał i czynny opór stawiał.
Plac zabaw w Koszewku © donremigio


Koszewko. Jakiś kościółek © donremigio


Po małej dawce gier i zabaw ruchowych, Pajda pojechał na Stargard odwiedzić swoją babkę, dziadka, matkę, wujka, stryjka (niepotrzebne skreślić), a ja ze Sławkiem uderzyliśmy, w poszukiwaniu geocache, na wschód na nieczynne lotnisko. Cache okazał się mikry, pusty, schowany w sumie w nieciekawym walącym się budynku.
Ale za to samo lotnisko okazało się całkiem całkiem.
Lotnisko pamięta jeszcze czasy drugiej wojny światowej, kiedy to stacjonowały tam niemieckie samoloty rakietowe Me-163. Po wojnie lotnisko przejęli Rosjanie i lotnisko było bazą dla Su-27.
Obecnie lotnisko robi za tor wyścigowy dla okolicznych młodych rajdowców (no i dobrze niech wyszaleją się na pasie startowym, nie na drogach publicznych), a hangary służą za magazyny cebuli, ziemniaków itp.

Rzut oka wujka Googla na lotnisko pod Stargardem © donremigio


Oczywiście wykorzystałem długą prostą i dałem sobie pohasać mojej maszynie. Niech ma tą chwilę radości i poczuje wiatr w szprychach ;)
Nieczynne lotnisko w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Rozsuwane wrota w hangarze mogły kiedyś naprawdę wiele wytrzymać.
Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Oczywiście Sławek nie był by sobą, jeśli by gdzieś nie wlazł. Niestety w okolicy był tylko śmietnik.
Sławek w śmietniku © donremigio


Jak tylko Sławek łaskawie z niego wylazł, pojechaliśmy na Pyrzyce szukać kolejnego geocache ukrytego przy czołgu IS-2 (Iosif Stalin). Ten czołg miał 46 ton i 122 mm armatę. Jedynie cięższy ale z mniejszą armatą PzKpfw. VI Tiger mógł stawać z nim w szranki.
Pomnik w Pyrzycach - radziecki ciężki czołg IS-2 © donremigio


Geocache ukryty przy pomniku to malutki cache magnetyczny.
Geocache ukryty przy pomniku w Pyrzycach © donremigio


Sławek, jakże by inaczej, nie omieszkał wleźć pod czołg.
Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Gdzie jest otwarty właz umożliwiający wejście do środka :)
Wnętrze IS-2. Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Stojąc obok czołgu i czekając, aż Sławek wygramoli się z czeluści Iosifa Stalina, usłyszałem jakieś piski, zgrzyty. Nagle armata 46 tonowego kolosa zaczęła delikatnie się unosić. Po chwili dobiegł mnie dochodzący z czołgu krzyk Sławka - "czy coś się rusza". A owszem owszem.
Widocznie Sławek wie gdzie posmyrać delikatnie Iosifa Stalina, by armata mu się uniosła.

Na zdjęciach satelitarnych widać zarys starego grodu w Pyrzycach.
Pyrzyce - rzut okiem wujka googla © donremigio


Na koniec strzeliłem sobie jeszcze sweet focie przy IS-2 i pojechaliśmy, już bez większych i ciekawszych przystanków, na Gorzów.
Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Kolejna wycieczka wielce udana.


Statystyki:
Odległość: 73.80 km;
Czas: 03:28 h
Średnia: 21.29 km/h;
Temperatura:20.0;

takie tam pitu pitu po lesie i mieście

Czwartek, 24 czerwca 2010 | Komentarze 0


Trochę po mieście, więcej po lesie, nic specjalnego nie wydarzyło się. No może poza spłoszoną łanią, która na mój widok wpadła niemalże na ogrodzenie. A tak to tylko w sumie nabity kilometraż :)


Statystyki:
Odległość: 133.00 km;
Czas: 05:47 h
Średnia: 23.00 km/h;
Temperatura:25.0;

Kęszyca Leśna - wyprawa na bunkry

Niedziela, 20 czerwca 2010 | Komentarze 3




Wycieczka początkowo miała odbyć się w sobotę. Jednak w piątek wieczorem Pajda odezwał się, że w niedziele rano (koło 4) planuje jechać rowerem do Stargardu Szczecińskiego. Nieco mnie to zdziwiło. Pajda za dużo nie jeździ, kondycji jakiejś wspaniałej nie ma, a trasa z Gorzowa do Stargardu i powrót to w najlepszym wypadku 160km.
No ale w sumie czemu by nie. Pogadałem jeszcze ze Sławkiem, któremu jednak aż tak wcześnie wstawać się nie chciało i umówiliśmy się z Pajda na 6-7 w niedziele.

Ku mojemu całkowitemu braku zaskoczenia, w sobotę wieczorem, Pajda odezwał się, że ma robotę w niedzielę i jednak nie pojedzie :) Cały Pajda :)

Tak więc ze Sławkiem zmieniliśmy plan i umówiliśmy się na 9 rano na wyjazd do Kęszycy Leśnej. Kilometrów mniej, ale jak się później okazało, trasa dużo trudniejsza. Ze 133 km ponad 40 km wiodło leśnymi drogami po niezbyt sympatycznym piasku, bruku ,wertepach i duchocie.

Z Gorzowa wyruszyliśmy jakoś koło 10. W Glinkach wjechaliśmy w las i rozpoczęła się nasza piaszczysta gehenna. W zeszłym roku też jechałem tamtędy, ale nie pamiętam żebym aż tak się tam wymęczył.
Na krzyżówce naszym oczom ukazał się parking leśny na którym z radością odsapnęliśmy. Potem przejechaliśmy kawałek asfaltem, by po paru kilometrach skręcić w prawo w leśną drogę, wzdłuż której jest wręcz zatrzęsienie bunkrów :)

Pierwszy na odstrzał poszedł bunkier PZ. W 875. Większość bunkrów Rosjanie zaraz po zdobyciu wysadzali. Ten wyjątkiem nie jest.

Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ. W 875 © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ. W 875 © donremigio


Parking leśny przy drodze Międzyrzecz - Kostrzyn © donremigio


Zaraz za bunkrem PZ. W 875 natknęliśmy się na mniejszy bunkier PZ. W 874 gdzie ukryty był geocache z ciekawą zawartością :) Jako, że jestem abstynentem tak więc zostawiłem małpeczkę dla kogoś innego :)

Geocache ukryty przy bunkrze PZ. W 874 © donremigio


Niecały kilometr za PZ. W 874 znajduje się na eksperymentalna grupa warowna "Ludendorff". W 1945 roku było to jedno z nielicznych miejsc na MRU, w którym toczyły się walki.

Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


MRU to nie tylko bunkry. Ważną częścią fortyfikacji były również mosty. W MRU są ich dwa rodzaje: obrotowe i rolkowe. Mosty obrotowe są tylko dwa. Przez oby dwa przejeżdżaliśmy. Jeden jest koło Starego Dworku, drugi koło Kurska.

Most obrotowy D812 koło Starego Dworku © donremigio


Most obrotowy D812 koło Starego Dworku © donremigio


Zdjęcie "maszynowni" mostu obrotowego zrobiłem jakieś dwa lata temu, teraz wejście do środka jest zamknięte.
Maszynownia mostu obrotowego © donremigio


Most obrotowy koło Kurska © donremigio


W Bledzewie jest natomiast most rolkowy, ale akurat przez niego nie przejeżdżaliśmy. Zamiast tego pojechaliśmy do Kęszycy Leśnej.

Jest to miejscowość położona na terenie dawnej radzieckiej bazy wojskowej. Z bazy ostały się tam już tylko koszary, obecnie robiące za bloki mieszkalne, pomnik udręczonego radzieckiego bohaterrio i coś na kształt małego placu defiladowego. Gdy byłem tam dwa lata temu, to były tam jeszcze resztki parku maszyn.

Kęszyca Leśna - Pomnik czołgającego się łącznościowca © donremigio


Sławek pochłaniający ciacha © donremigio


Dzisiaj parku maszyn już nie ma (zdjęcie zrobione w 2008).
Kęszyca Leśna - Park maszyn © donremigio


Z Kęszycy Leśnej pojechaliśmy jeszcze do Kaławy oglądnąć "zęby smoka" i T-34. Można tam też z przewodnikiem pozwiedzać "wyremontowane" wnętrze bunkra i przejechać się wozem opancerzonym.

Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Zęby smoka - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Po zdobyciu PZ.W. 717 Rosjanie testowali tutaj działa. Jak widać zniszczenie kopuły wcale nie było takie proste.
Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Do Gorzowa mieliśmy wracać tą samą trasą którą przyjechaliśmy, jednak jakoś nie uśmiechało mi się telepać znowu po bruku, albo zakopywać się w sypkim piasku.
Głównymi drogami też nie lubię jeździć, ale z dwojga złego, mając już w nogach sporo kilometrów, wybraliśmy powrót główną drogą przez Międzyrzecz i Skwierzynę.

I nie było wcale tak źle. W okolicach Międzyrzecza na obwodnicy dość szeroki pas awaryjny, potem ścieżka rowerowa. Do Skwierzyny też jako tako się jechało, a że niedziela to i ruch nie był za duży.

Pod koniec, tuż za Santokiem, mimo zmęczenia lekko przyspieszyliśmy, bo nie zdążyłem oddać swego głosu. A każdy głos jest ważny :) Do lokalu wyborczego dojechaliśmy 10 minut przed zamknięciem.

Potem już zostało już tylko doczłapanie się do domu, prysznic i leżenie do góry brzuchem :)

Wycieczka wielce udana.


Statystyki:
Odległość: 29.50 km;
Czas: 01:09 h
Średnia: 25.65 km/h;
Temperatura:19.0;

Na Janczewo

Piątek, 18 czerwca 2010 | Komentarze 0


Takie tam sobie spokojne deptanie.
Najpierw do sklepu po jakieś rękawiczki, bo poprzednie Kellysowskie to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Potem podeptałem sobie na Janczewo i z powrotem na Gorzów pokonując dość męczący podjazd.


Statystyki:
Odległość: 34.60 km;
Czas: 01:11 h
Średnia: 29.24 km/h;
Temperatura:20.0;

Tour de Lipy

Środa, 16 czerwca 2010 | Komentarze 0


Mały wyścig ze Sławkiem.
Wyścig na dochodzenie :)
Dałem mu 4 minuty fory, a następnie ruszyłem za nim w pogoń :) Dogoniłem do mniej więcej w Łośnie po jakichś 13km. Średnia do Lip wyszła w sumie 29.4 (jechałem 35min 15sek) co jest chyba moim najlepszym wynikiem, a na pewno najlepszym w tym roku.
Z powrotem deptaliśmy też niezłym tempem, dzięki czemu średnia wyszła, jak na moje możliwości, całkiem słuszna.
Czasem fajnie sobie tak popędzić na maksa :)
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 50.00 km;
Czas: 02:15 h
Średnia: 22.22 km/h;
Temperatura:19.0;

troche po lesie, troche po asfalcie

Wtorek, 15 czerwca 2010 | Komentarze 0


Kilometraż w sumie z dwóch wycieczek. Jedna musieliśmy ze Sławkiem i Pajda zakończyć przedwcześnie, druga ze Sławkiem przez las do Łośna i asfaltem z powrotem.
Zastanawiam się czy łańcuch nie jest za długi. Niedawno zmieniłem kasetę i łańcuch i potrafi spadać na wertepach. Chyba go skrócę o dwa ogniwa.
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 45.00 km;
Czas: 02:04 h
Średnia: 21.77 km/h;
Temperatura:31.0;

Gorzów - Mironice - Karsko - Gorzów

Czwartek, 10 czerwca 2010 | Komentarze 2




Z nieba leje się skwar, ale przecież dla prawdziwego cyklisty to nie przeszkoda ;)
Jako cel obrałem Karsko. Trasę wybrałem specjalnie taką by przejechać brukowaną/leśną drogę, której nie ma na mapie UMP pcPL. W sumie nie przepadam za jazdą po bruku, ale czego nie robi się dla ludzkości :)
Do Karska towarzyszył mi Pajda, z powrotem wracałem już sam. Duchota niesamowita. Fajnie by było żeby nieco popadało to i temperatura spadnie.

Droga z Mironic do Karska © donremigio


Karsko wita strudzonych wędrowców © donremigio


Statystyki:
Odległość: 65.90 km;
Czas: 02:27 h
Średnia: 26.90 km/h;
Temperatura:29.0;

gorzow - moczydlo - lipy - gorzow

Środa, 9 czerwca 2010 | Komentarze 0




Jazda po moich ulubionych terenach. Poza kawałkiem drogi na Barlinek trasa stosunkowo mało uczęszczana przez samochody.
Zaraz za Łubianką minęli nas jadący na Kłodawę rowerzyści. Chyba jakiś wyścig, bo mieli numery na kierownicach. Jedna grupa to kilkunastu szosowców, zaraz za nimi kilku dziadków i jakiś młody. Nie bardzo wiem co to był za wyścig. Wiem, że w Różankach ma być w dniu 26.06 Gorzowski Maraton Rowerowy (90, 170 i 260km). A wczorajszy peleton nieco mnie zaskoczył.

Ledwo ich minęliśmy, skręciliśmy w prawo w las i pojechaliśmy na Moczydło, potem w lewo nowiutką, przepiękną ciągnącą się lasami między jeziorami drogą asfaltową, a następnie w prawo na Danków. Tam mieliśmy odsapnąć, ale wszystkie miejscówki były zajęte. Pogoda ładna to i wędkarze wyłonili się ze swoich legowisk :)
Tak więc podeptaliśmy dalej. Parę kilometrów od Dankowa znowu nas minęła ta sama kolumna cyklistów. Już nieco mniej liczna, lekko przerzedzona. Widocznie robili pętlę Barlinek - Lipy - Danków - Barlinek.

Przed Lipami posiedzieliśmy chwilę na parkingu leśnym i podeptaliśmy na Gorzów. Zaraz za Łośnem wyprzedził nas jakiś szaleniec na MTB. Zasuwał ostro. Akurat ze Sławkiem stanęliśmy na chwilę na poboczu, bo musiałem lekko podregulować sobie przerzutki, gdy coś koło nas śmignęło. Tak więc wskoczyliśmy na rowery i w te pędy za nim. Zanim ruszyliśmy i rozpędziliśmy się już miał przewagę 200-300 metrów. Dopiero jak rozpędziliśmy się do 36-38 przestał nam uciekać. No a to jest maks co mogłem wycisnąć ze swoich nóg. Goniliśmy go mniej więcej do krzyżówki i tam zniknął mi z oczu. Szkoda, że akurat minął nas jak staliśmy w miejscu. Pewnie gdyby to zrobił w ruchu to bym mu siadł na kole i tak łatwo by nie uciekł. Raczej. Chyba :)
Kategoria Wokół Gorzowa