Statystyki:
Odległość: 62.00 km;
Czas: 02:51 h
Średnia: 21.75 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 02:51 h
Średnia: 21.75 km/h;
Temperatura:25.0;
Gołąb bez głowy
Wtorek, 8 czerwca 2010 | Komentarze 0
Rower już sprawny, pogoda sprzyjająca, głupio by było nie pokręcić korbą. Zainteresowanie deptaniem okazał również Pajda. Tak więc wskoczyliśmy na nasze aluminiowe rumaki i obraliśmy azymut ku Lipom.
W Lipach chwilę odpoczęliśmy, a jako że godzina młoda i Pajda czuł się na siłach, zdecydowaliśmy się pojechać dalej na Danków.
Pajdę chyba energia rozpierała, bo kilka razy nierozsądnie mnie wyprzedził i musiałem temperować jego zapędy. No ale jednak szacun, nie tak dawno dojeżdżał na Lipy i miał dosyć, a dzisiaj przejechał, jak by nie patrzeć, dystans prawie dwa razy większy i jeszcze stał na nogach. Jest postęp :)
Z okoliczności przyrody to raz dojrzałem koziołka, a raz gołębia. Gołąb jak to gołąb, sensacji nie ma. Tylko, że ten siedział na środku jezdni w Kłodawie. Zobaczyłem go z daleka, tylko coś mi się nie zgadzało. Wyglądał jak by nie miał głowy. Taka nastroszona kulka stojąca na łapkach. Gołąb, bez głowy, stojący na środku jezdni tuż koło cmentarza. Zaintrygowało to mnie.
Przejeżdżając tuż koło niego, raptem kilkanaście cm od niego, zerknąłem co mu jest. A on łypnął na mnie tylko okiem (okazało się że ma głowę, tylko po prostu tak się skulił) i kompletnie nie zareagował. Zawróciłem i zacząłem go przepędzać z drogi, bo lada moment mógł przejeżdżać jakiś samochód, który by z niego zrobił kebaba.
Biedaka najwidoczniej jakiś pojazd musiał chwilę wcześniej potrącić i był w szoku. Jak tylko podjechałem do niego i zacząłem klaskać, to ożywił się i zrobił wokół mnie kółeczko i wylądował znowu na jezdni. Dopiero za drugim razem wylądował na chodniku.
Mam tylko nadzieje, że jakoś dojdzie do siebie i jakiś kot go tam nie zeżre.
W Lipach chwilę odpoczęliśmy, a jako że godzina młoda i Pajda czuł się na siłach, zdecydowaliśmy się pojechać dalej na Danków.
Pajdę chyba energia rozpierała, bo kilka razy nierozsądnie mnie wyprzedził i musiałem temperować jego zapędy. No ale jednak szacun, nie tak dawno dojeżdżał na Lipy i miał dosyć, a dzisiaj przejechał, jak by nie patrzeć, dystans prawie dwa razy większy i jeszcze stał na nogach. Jest postęp :)
Z okoliczności przyrody to raz dojrzałem koziołka, a raz gołębia. Gołąb jak to gołąb, sensacji nie ma. Tylko, że ten siedział na środku jezdni w Kłodawie. Zobaczyłem go z daleka, tylko coś mi się nie zgadzało. Wyglądał jak by nie miał głowy. Taka nastroszona kulka stojąca na łapkach. Gołąb, bez głowy, stojący na środku jezdni tuż koło cmentarza. Zaintrygowało to mnie.
Przejeżdżając tuż koło niego, raptem kilkanaście cm od niego, zerknąłem co mu jest. A on łypnął na mnie tylko okiem (okazało się że ma głowę, tylko po prostu tak się skulił) i kompletnie nie zareagował. Zawróciłem i zacząłem go przepędzać z drogi, bo lada moment mógł przejeżdżać jakiś samochód, który by z niego zrobił kebaba.
Biedaka najwidoczniej jakiś pojazd musiał chwilę wcześniej potrącić i był w szoku. Jak tylko podjechałem do niego i zacząłem klaskać, to ożywił się i zrobił wokół mnie kółeczko i wylądował znowu na jezdni. Dopiero za drugim razem wylądował na chodniku.
Mam tylko nadzieje, że jakoś dojdzie do siebie i jakiś kot go tam nie zeżre.
Kategoria Wokół Gorzowa