Statystyki:
Odległość: 62.00 km;
Czas: 02:40 h
Średnia: 23.25 km/h;
Temperatura:;
Czas: 02:40 h
Średnia: 23.25 km/h;
Temperatura:;
serwis geocache w Sosnach
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | Komentarze 3
Ukrytej przeze mnie skrzynce geocache potrzebny był serwis. Trochę wietrznie, ale w miarę ładnie tak więc
ze Sławkiem wskoczyliśmy na aluminiowe rumaki i podeptaliśmy dziarsko ku Sosnom.
Jedziemy sobie spokojnie, gadu gadu, aż tu nagle wyprzedza nas trzech cyklistów na mtb w obcisłym. Znaczy się pr0 ;) No to siedliśmy im na plecach i depczemy z nimi. Jakoś tak nudno było, w sumie zaraz skręcać mieliśmy, tak więc depnąłem mocniej i ich wyprzedziłem. Jeden podążył za mną i gdy skręcałem by pojechać na Marwice krzyknął czy czasem na Barlinek nie mam zamiaru się wybrać. Cel wycieczki był już jednak obrany, w plecaku serwis do naprawy skrzyneczki, tak więc z żalem odmówiłem.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kogoś brakuje. Sławomir. Coś długo się nie pojawiał, tak więc zawróciłem i pojechałem na Santocko wertepami. Jadę, jadę, coś go nie widać. Jest !! Na horyzoncie kropeczka się pojawiła, ledwo jadąca pod wiatr.
Jakoś go dogoniłem, i jako że Sławek był nieco wyczerpany wiatrem, przystanęliśmy na chwilę w Lubnie. Potem już prosto na Sosny, tam raz dwa wymieniłem skrzynkę pogryzioną przez szczury i już bez sensacji wróciliśmy do domostw.

ze Sławkiem wskoczyliśmy na aluminiowe rumaki i podeptaliśmy dziarsko ku Sosnom.
Jedziemy sobie spokojnie, gadu gadu, aż tu nagle wyprzedza nas trzech cyklistów na mtb w obcisłym. Znaczy się pr0 ;) No to siedliśmy im na plecach i depczemy z nimi. Jakoś tak nudno było, w sumie zaraz skręcać mieliśmy, tak więc depnąłem mocniej i ich wyprzedziłem. Jeden podążył za mną i gdy skręcałem by pojechać na Marwice krzyknął czy czasem na Barlinek nie mam zamiaru się wybrać. Cel wycieczki był już jednak obrany, w plecaku serwis do naprawy skrzyneczki, tak więc z żalem odmówiłem.
W tym momencie zdałem sobie sprawę, że kogoś brakuje. Sławomir. Coś długo się nie pojawiał, tak więc zawróciłem i pojechałem na Santocko wertepami. Jadę, jadę, coś go nie widać. Jest !! Na horyzoncie kropeczka się pojawiła, ledwo jadąca pod wiatr.
Jakoś go dogoniłem, i jako że Sławek był nieco wyczerpany wiatrem, przystanęliśmy na chwilę w Lubnie. Potem już prosto na Sosny, tam raz dwa wymieniłem skrzynkę pogryzioną przez szczury i już bez sensacji wróciliśmy do domostw.

Pałacyk w Sosnach© donremigio
Kategoria Geocaching