Statystyki:
Odległość: 32.00 km;
Czas: 01:25 h
Średnia: 22.59 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 01:25 h
Średnia: 22.59 km/h;
Temperatura:25.0;
dziecko hyc bęc o chodniczek
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | Komentarze 1
Przejażdżka spokojna, poza jednym zdarzeniem, obrazującym jak bardzo kask może się przydać.
Zjeżdżam sobie z góreczki ścieżką rowerową. Góreczka dość długa, rozpędzić się można zacnie. Patrzę jedzie przede mną jakiś, tak na oko, 12 letni szczyl. Kilkanaście metrów przed nim jego mamusia. Młody, jak to młody, zaczyna świrować. Najpierw bez trzymanki, potem slalomikiem trzymam więc dystans bo cholera wie co takiemu do głowy przyjdzie. Pod koniec góreczki jest przystanek autobusowy. Szczyl zamiast grzecznie przejechać ścieżką rowerową, wciska się między znak a skraj drogi i zaczyna jechać balansując po krawężniku. Koło zsunęło się z krawężnika i dziecko hyc bęc o chodnik i lekko zamroczone przejechało twarzą ładnych parę metrów. Zacząłem hamować i w momencie gdy obok niego przejeżdżałem podniosło głowę i zaczęło wołać znikającą za zakrętem mamusię. Widząc co się dzieje na przystanku zatrzymał się jakiś samochód, a ja pognałem przodem po mamusię dzieciątka siedzącego na chodniku z poobdzieraną twarzą.
Dogoniłem matkę dziecka, a ona widząc co się dzieje blada zawróciła. Coś mi się wydaje że pierwszą rzeczą którą mu kupi będzie kask rowerowy. Młody dość zdrowo wyrżnął o beton i nie zdziwię się jak będzie miał jakieś lekkie wstrząśnienie mózgu. Przed szorowaniem twarzy o beton też by pewnie pomógł. I niech mi ktoś nie pierdzieli, że kaski na rowerach są niepotrzebne. Pewnie, że w wielu przypadkach życia nie uratują, ale mogą bardzo często pomóc i zmniejszyć obrażenia.
Reszta wycieczki bez wydarzeń.
Zjeżdżam sobie z góreczki ścieżką rowerową. Góreczka dość długa, rozpędzić się można zacnie. Patrzę jedzie przede mną jakiś, tak na oko, 12 letni szczyl. Kilkanaście metrów przed nim jego mamusia. Młody, jak to młody, zaczyna świrować. Najpierw bez trzymanki, potem slalomikiem trzymam więc dystans bo cholera wie co takiemu do głowy przyjdzie. Pod koniec góreczki jest przystanek autobusowy. Szczyl zamiast grzecznie przejechać ścieżką rowerową, wciska się między znak a skraj drogi i zaczyna jechać balansując po krawężniku. Koło zsunęło się z krawężnika i dziecko hyc bęc o chodnik i lekko zamroczone przejechało twarzą ładnych parę metrów. Zacząłem hamować i w momencie gdy obok niego przejeżdżałem podniosło głowę i zaczęło wołać znikającą za zakrętem mamusię. Widząc co się dzieje na przystanku zatrzymał się jakiś samochód, a ja pognałem przodem po mamusię dzieciątka siedzącego na chodniku z poobdzieraną twarzą.
Dogoniłem matkę dziecka, a ona widząc co się dzieje blada zawróciła. Coś mi się wydaje że pierwszą rzeczą którą mu kupi będzie kask rowerowy. Młody dość zdrowo wyrżnął o beton i nie zdziwię się jak będzie miał jakieś lekkie wstrząśnienie mózgu. Przed szorowaniem twarzy o beton też by pewnie pomógł. I niech mi ktoś nie pierdzieli, że kaski na rowerach są niepotrzebne. Pewnie, że w wielu przypadkach życia nie uratują, ale mogą bardzo często pomóc i zmniejszyć obrażenia.
Reszta wycieczki bez wydarzeń.
Kategoria Wokół Gorzowa