Statystyki:
Odległość: 129.00 km;
Czas: 06:01 h
Średnia: 21.44 km/h;
Temperatura:28.0;
Czas: 06:01 h
Średnia: 21.44 km/h;
Temperatura:28.0;
do Chojna do siostrzyczki
Sobota, 13 lipca 2013 | Komentarze 3
Siostra, siedząca z siostrzenicami w domku teściów w Chojnie, spytała się czy bym nie wpadł na weekend. Czemu by nie, pomyślałem sobie. To raptem ~100km, jeśli będę po drodze zwiedzał to wyjdzie może 120.
W sobotę, skoro świt (czyli jakoś po 11) ruszyłem w trasę. Najpierw ścieżką rowerową koło elektrociepłowni, potem na Janczewo i Górki.


Pokręcić się za geokeszami miałem zamiar dopiero w okolicach Międzychodu. Tak więc spokojnym tempem mijałem kolejne wioski.


Trasę znam, tak więc bruk za Świniarami mnie nie zaskoczył. Jednak osobę jadącą kolarzówką ten widok może załamać. Dobrze, że jest pobocze, tak więc można ten odcinek przejechać bez większego telepania.

Koło Międzychodu odbiłem na północ i jadąc ścieżką rowerową "Śladami Radusza" wjechałem w Puszczę Notecką. Wioskę Radusz już opisywałem, przypomnę tylko że kiedyś była to największa wioska w Puszczy Noteckiej, po II Wojnie Światowej w zasadzie zniknęła z mapy.

Na tablicy informacyjnej widać stare zdjęcie karczmy w Raduszu.

A tyle z niej zostało. Dziura i kamienie.

Tuż koło karczmy stoi kapliczka ku czci św. Huberta. W pobliżu ukryty jest geokesz, jednak nie zdołałem go namierzyć.

Niektóre drogi w Puszczy Noteckiej są wyśmienite. Jako, że Puszcza Notecka rośnie na wydmach, sporo jest też piaszczystych dróg po których nie da się jechać MTB, a co dopiero crossem na szosowych oponach :) Ale o tym przekonałem się później.

Kolejny geokesz ukryty był przy pozostałości po fundamentach strażnicy granicznej. Kiedyś w tym miejscu przebiegała granica między Polską a Niemcami.


Czas już mnie nieco gonił, siostra czekała z kolacją, tak więc obrałem azymut ku najbliższemu asfaltowi. W pewnym momencie wjechałem w taki piach, że aż musiałem prowadzić rower. Może to i dobrze, bo po kilkudziesięciu metrach dojrzałem w krzakach jakiś znak. Pewnie jadąc i walcząc z piachem bym go ominął. Zaintrygowany podążyłem za znakiem. Mym oczom ukazała się mogiła. Na nagrobku widniała tylko data 1944.


Podążyłem dalej. Koło Sierakowa odnalazłem dwa geokesze. Jeden z nich ukryty był przy Dąbie Józefa.

Kawałek dalej minąłem stojący przy drodze krzyż. Okazało się, że w tym miejscu podczas okupacji hitlerowskiej założony został obóz pracy dla Polaków. Byli to głównie więźniowie z Wronek. Przebywało tutaj od 50 do 70 więźniów. Podczas likwidacji obozu dwie osoby zostały zabite, ich groby znajdują się na cmentarzu parafialnym w Sierakowie. Resztę więźniów ewakuowano w głąb Niemiec, a ich dalsze losy pozostają dotychczas nieznane.

Minąłem Sieraków i podążyłem ku Chojno City. Na krzyżówce postanowiłem, że pojadę drogą wzdłuż Warty. Na mapie wydawała się być ciekawszą opcją. Po kilkuset metach asfalt zmienił się w polną drogę. Niestety moje opony całkowicie nie dawały sobie rady z piachem ją pokrywającym. Rower po prostu pływał.
Spocony i zasapany, przeklinając wróciłem na krzyżówkę. Z ulgą ucałowałem asfalt. Po chwili asfalt zaczął wyglądać jak ... no sam nie wiem.

Potem nawierzchnia była nieco lepsza, to znaczy mniej dziurawa i pokryta łatami. Trochę mnie tam wytrzęsło, jednak i tam była to lepsza opcja niż walka z piachem.
Po paru kilometrach, telepania się i jazdy slalomem między dziurami, oczom moim ukazał się znak informujący o złym stanie technicznym drogi. Zabawne, bardzo zabawne.

Wreszcie dojechałem do Chojna. Jeszcze chwila ustalania z siostrą gdzie jest domek i mogłem odpocząć.
W sobotę, skoro świt (czyli jakoś po 11) ruszyłem w trasę. Najpierw ścieżką rowerową koło elektrociepłowni, potem na Janczewo i Górki.

Gorzów - Elektrociepłownia© donremigio

Wzorcowa ścieżka rowerowa© donremigio
Pokręcić się za geokeszami miałem zamiar dopiero w okolicach Międzychodu. Tak więc spokojnym tempem mijałem kolejne wioski.

Warta - okolice Skwierzyny© donremigio

Świniary - Kosciół z XIX wieku© donremigio
Trasę znam, tak więc bruk za Świniarami mnie nie zaskoczył. Jednak osobę jadącą kolarzówką ten widok może załamać. Dobrze, że jest pobocze, tak więc można ten odcinek przejechać bez większego telepania.

Tymczasem za Świniarami© donremigio
Koło Międzychodu odbiłem na północ i jadąc ścieżką rowerową "Śladami Radusza" wjechałem w Puszczę Notecką. Wioskę Radusz już opisywałem, przypomnę tylko że kiedyś była to największa wioska w Puszczy Noteckiej, po II Wojnie Światowej w zasadzie zniknęła z mapy.

W tym miejscu hitlerrowcy zastrzelili w 1944 dwóch Rosjan uciekinierów z obozu koncentracyjnego© donremigio
Na tablicy informacyjnej widać stare zdjęcie karczmy w Raduszu.

Radusz - Karczma© donremigio
A tyle z niej zostało. Dziura i kamienie.

Radusz - Karczma dzisiaj© donremigio
Tuż koło karczmy stoi kapliczka ku czci św. Huberta. W pobliżu ukryty jest geokesz, jednak nie zdołałem go namierzyć.

Kapliczka ku czci św. Huberta© donremigio
Niektóre drogi w Puszczy Noteckiej są wyśmienite. Jako, że Puszcza Notecka rośnie na wydmach, sporo jest też piaszczystych dróg po których nie da się jechać MTB, a co dopiero crossem na szosowych oponach :) Ale o tym przekonałem się później.

Puszcza Notecka© donremigio
Kolejny geokesz ukryty był przy pozostałości po fundamentach strażnicy granicznej. Kiedyś w tym miejscu przebiegała granica między Polską a Niemcami.

Puszcza Notecka - Strażnica© donremigio

Puszcza Notecka - Strażnica© donremigio
Czas już mnie nieco gonił, siostra czekała z kolacją, tak więc obrałem azymut ku najbliższemu asfaltowi. W pewnym momencie wjechałem w taki piach, że aż musiałem prowadzić rower. Może to i dobrze, bo po kilkudziesięciu metrach dojrzałem w krzakach jakiś znak. Pewnie jadąc i walcząc z piachem bym go ominął. Zaintrygowany podążyłem za znakiem. Mym oczom ukazała się mogiła. Na nagrobku widniała tylko data 1944.

Puszcza Notecka - znak kierujący do mogiły© donremigio

Puszcza Notecka - Mogiła© donremigio
Podążyłem dalej. Koło Sierakowa odnalazłem dwa geokesze. Jeden z nich ukryty był przy Dąbie Józefa.

Dąb Józefa© donremigio
Kawałek dalej minąłem stojący przy drodze krzyż. Okazało się, że w tym miejscu podczas okupacji hitlerowskiej założony został obóz pracy dla Polaków. Byli to głównie więźniowie z Wronek. Przebywało tutaj od 50 do 70 więźniów. Podczas likwidacji obozu dwie osoby zostały zabite, ich groby znajdują się na cmentarzu parafialnym w Sierakowie. Resztę więźniów ewakuowano w głąb Niemiec, a ich dalsze losy pozostają dotychczas nieznane.

Hitlerowski obóz pracy - krzyż© donremigio
Minąłem Sieraków i podążyłem ku Chojno City. Na krzyżówce postanowiłem, że pojadę drogą wzdłuż Warty. Na mapie wydawała się być ciekawszą opcją. Po kilkuset metach asfalt zmienił się w polną drogę. Niestety moje opony całkowicie nie dawały sobie rady z piachem ją pokrywającym. Rower po prostu pływał.

Kapliczka przy polnej drodze© donremigio
Spocony i zasapany, przeklinając wróciłem na krzyżówkę. Z ulgą ucałowałem asfalt. Po chwili asfalt zaczął wyglądać jak ... no sam nie wiem.

Droga między Sierakowem a Chojnem© donremigio
Potem nawierzchnia była nieco lepsza, to znaczy mniej dziurawa i pokryta łatami. Trochę mnie tam wytrzęsło, jednak i tam była to lepsza opcja niż walka z piachem.
Po paru kilometrach, telepania się i jazdy slalomem między dziurami, oczom moim ukazał się znak informujący o złym stanie technicznym drogi. Zabawne, bardzo zabawne.

Droga między Sierakowem i Chojnem© donremigio
Wreszcie dojechałem do Chojna. Jeszcze chwila ustalania z siostrą gdzie jest domek i mogłem odpocząć.
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, coś koło 100 km, Wokół Gorzowa