Statystyki:
Odległość: 111.50 km;
Czas: 05:50 h
Średnia: 19.11 km/h;
Temperatura:28.0;
Czas: 05:50 h
Średnia: 19.11 km/h;
Temperatura:28.0;
powrót z Chojna
Niedziela, 14 lipca 2013 | Komentarze 7
Rano obudził mnie wrzask i ujadanie siostrzenic. Chryste przecież dopiero 9 rano. Zwlokłem się na dół gdzie zostałem zaatakowany przez Helenę. Starałem się zachować stoicki spokój gdy wchodziła mi na głowę.

Hela wreszcie się zmęczyła i po smacznym śniadanku przygotowanym przez szwagra mogłem zająć się pakowaniem roweru. Koło 11 byłem gotowy na wyjazd. Hela najpierw kopnęła mnie w łydkę, a potem pomachała na pożegnanie. Łucja tylko pomachała.
Rozmasowując łydkę ruszyłem na Sieraków. Oczywiście tą parodią drogi asfaltowej. Mijając jezioro Chojno dojrzałem na mapie dość blisko drogi zaznaczonego geokesza. Hmm ... miałem w drodze powrotnej jechać prosto na Gorzów ale ... w sumie ... dość blisko jest ten kesz ... no to skręciłem w las. Już sam początek drogi powinien dać mi do myślenia.

No ale zacisnąłem zęby i pcham rower. Wreszcie doczołgałem się do Księżej Góry przy której ukryty był geocache. Kiedyś na szczycie wzniesienia była wieża widokowa. Ostały się z niej ino fundamenty.


Kesz dość sprawnie znaleziony, łypie więc okiem na mapę i widzę w sumie nie aż tak daleko kolejnego kesza. Hmm ... w sumie jak już tutaj jestem. Chwytam rower i turlam się między górkami, wydmami, zazwyczaj pchając ten cholerny bicykl przez te piachy. Ja pindole co mnie pokusiło. No ale ta cisza i widoki, gdy dopychałem rower na kolejną górkę, rekompensowały wysiłek.



Wreszcie doturlałem się do miejsca ukrycia geokesza. Widok jaki rozciągał się z góry na wrzosowisko zaparł mi dech w piersiach. Ło rany. Zapomniałem o zmęczeniu. Warto było. W tym pięknym miejscu w szczególnie dobitny sposób widać ukształtowanie największego kompleksu wydm wśród lądowych Europy.

Widoczki zacne, ale trza było jechać dalej. Tym bardziej, że czekało mnie parę kilometrów pchania roweru po piachu.
Gdy już dotarłem do drogi asfaltowej obrałem kierunek na Sieraków. Tutaj miałem kolejny dylemat. Mogłem jechać asfaltem na Międzychód i potem na Drezdenko (trasa już w sumie obcykana), albo już na wysokości Sierakowa odbić na północ. Według mapy czekało mnie tam kilkanaście kilometrów leśnego duktu. Wahałem się wiedząc jak tutejsza leśna droga może wyglądać i że moje opony kiepsko nadają się na zapiaszczone drogi. Postanowiłem jednak sprawdzić, najwyżej zawrócę. Droga okazała się nieco częściej uczęszczana przez blachosmrody, dzięki czemu na drodze było nieco mniej piachu. Na tyle że w miarę spokojnie mogłem jechać. Do jazdy tą drogą motywował mnie też geokesz ukryty po drodze.

Co jakiś czas mijałem znaki informujące o tym, że wbrew temu co widzi kierowca, porusza się on właśnie drogą wojewódzką nr. 133. W sumie to po drodze minąłem paru śmiertelnie zdziwionych kierowców.

Wreszcie dojechałem do parkingu leśnego stojącego tuż koło Francuskich Gór. Skąd ta nazwa? Wywodzi się ona z podania o wojskach napoleońskich, które miały kłopoty z przetoczeniem ciężkich armat przez sypki wydmowy piasek. No cóż, nie mieli wtedy drogi wojewódzkiej nr. 133.



Za Francuskimi Górami stan Drogi Wojewódzkiej Nr. 133 znacznie się pogorszył. Znowu zacząłem zakopywać się w piachu. I znowu musiałem pchać rower. No ale zwiedzając Puszczę Notecką trzeba być na to przygotowanym :)
W Drezdenku dosłownie na chwilę zrobiłem sobie przerwę na jagodziankę. Potem już znajomą trasą poturlałem się na Gorzów.


Chojno - gry i zabawy ruchowe na werandzie© donremigio
Hela wreszcie się zmęczyła i po smacznym śniadanku przygotowanym przez szwagra mogłem zająć się pakowaniem roweru. Koło 11 byłem gotowy na wyjazd. Hela najpierw kopnęła mnie w łydkę, a potem pomachała na pożegnanie. Łucja tylko pomachała.
Rozmasowując łydkę ruszyłem na Sieraków. Oczywiście tą parodią drogi asfaltowej. Mijając jezioro Chojno dojrzałem na mapie dość blisko drogi zaznaczonego geokesza. Hmm ... miałem w drodze powrotnej jechać prosto na Gorzów ale ... w sumie ... dość blisko jest ten kesz ... no to skręciłem w las. Już sam początek drogi powinien dać mi do myślenia.

Puszcza Notecka - zapiaszczona droga© donremigio
No ale zacisnąłem zęby i pcham rower. Wreszcie doczołgałem się do Księżej Góry przy której ukryty był geocache. Kiedyś na szczycie wzniesienia była wieża widokowa. Ostały się z niej ino fundamenty.

Księża Góra© donremigio

Rowerek odpoczywał na dole - Księża Góra© donremigio
Kesz dość sprawnie znaleziony, łypie więc okiem na mapę i widzę w sumie nie aż tak daleko kolejnego kesza. Hmm ... w sumie jak już tutaj jestem. Chwytam rower i turlam się między górkami, wydmami, zazwyczaj pchając ten cholerny bicykl przez te piachy. Ja pindole co mnie pokusiło. No ale ta cisza i widoki, gdy dopychałem rower na kolejną górkę, rekompensowały wysiłek.

Puszcza Notecka - leśny dukt© donremigio

Puszcza Notecka© donremigio

Puszcza Notecka - i znowy pchanie roweru© donremigio
Wreszcie doturlałem się do miejsca ukrycia geokesza. Widok jaki rozciągał się z góry na wrzosowisko zaparł mi dech w piersiach. Ło rany. Zapomniałem o zmęczeniu. Warto było. W tym pięknym miejscu w szczególnie dobitny sposób widać ukształtowanie największego kompleksu wydm wśród lądowych Europy.

Puszcza Notecka - piękny widoczek© donremigio
Widoczki zacne, ale trza było jechać dalej. Tym bardziej, że czekało mnie parę kilometrów pchania roweru po piachu.
Gdy już dotarłem do drogi asfaltowej obrałem kierunek na Sieraków. Tutaj miałem kolejny dylemat. Mogłem jechać asfaltem na Międzychód i potem na Drezdenko (trasa już w sumie obcykana), albo już na wysokości Sierakowa odbić na północ. Według mapy czekało mnie tam kilkanaście kilometrów leśnego duktu. Wahałem się wiedząc jak tutejsza leśna droga może wyglądać i że moje opony kiepsko nadają się na zapiaszczone drogi. Postanowiłem jednak sprawdzić, najwyżej zawrócę. Droga okazała się nieco częściej uczęszczana przez blachosmrody, dzięki czemu na drodze było nieco mniej piachu. Na tyle że w miarę spokojnie mogłem jechać. Do jazdy tą drogą motywował mnie też geokesz ukryty po drodze.

Droga między Sierakowem a Borzyskiem© donremigio
Co jakiś czas mijałem znaki informujące o tym, że wbrew temu co widzi kierowca, porusza się on właśnie drogą wojewódzką nr. 133. W sumie to po drodze minąłem paru śmiertelnie zdziwionych kierowców.

Droga wojewódzka 133© donremigio
Wreszcie dojechałem do parkingu leśnego stojącego tuż koło Francuskich Gór. Skąd ta nazwa? Wywodzi się ona z podania o wojskach napoleońskich, które miały kłopoty z przetoczeniem ciężkich armat przez sypki wydmowy piasek. No cóż, nie mieli wtedy drogi wojewódzkiej nr. 133.

Francuskie Góry - Puszcza Notecka© donremigio

Geocache ukryty przy Francuskich Górach© donremigio

Architektura Sanitarna - Puszcza Notecka© donremigio
Za Francuskimi Górami stan Drogi Wojewódzkiej Nr. 133 znacznie się pogorszył. Znowu zacząłem zakopywać się w piachu. I znowu musiałem pchać rower. No ale zwiedzając Puszczę Notecką trzeba być na to przygotowanym :)
W Drezdenku dosłownie na chwilę zrobiłem sobie przerwę na jagodziankę. Potem już znajomą trasą poturlałem się na Gorzów.

Trzebicz - Kosciół© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, coś koło 100 km, Wokół Gorzowa
Komentarze
Piotr Jenin org. | 10:23 piątek, 3 stycznia 2014 | linkuj
Piękne i trudne trasy,gratuluje doskonałej kondycji. Jak uważasz ,czy można zrobic na tym terenie wieloetapówke mtb. Mozna poprosic o pomoc gminy przylegajace do puszczy,cos w rodzaju Trans Carpatii.
JeruTheDamaja | 20:09 poniedziałek, 15 lipca 2013 | linkuj
Moje ukochane okolice Sierakowa :)
Piękne ścieżki posiada Puszcza. Ładny dystans :)
Komentuj
Piękne ścieżki posiada Puszcza. Ładny dystans :)