Statystyki:
Odległość: 118.00 km;
Czas: 06:30 h
Średnia: 18.15 km/h;
Temperatura:20.0;
Czas: 06:30 h
Średnia: 18.15 km/h;
Temperatura:20.0;
27.czerwca.2009 - Gorzów - Mirosławiec
Sobota, 27 czerwca 2009 | Komentarze 2
Cel wyprawy Słupsk, wybrzeże, Trójmiasto.
Dzień Pierwszy (27-06-2009): Gorzów - Mirosławiec (Hanki)
Ekipa w składzie Kazimierz, Otylia oraz Ja ruszyła wczesnym rankiem o 6:30. Ledwo wstałem.
Zaczęło się nieciekawie. W Kłodawie przebiłem dętkę. Raz dwa się z tym uporałem i ruszyliśmy ku Barlinkowi. Droga niezbyt ruchliwa, nieco pod górkę ale spokojnie dojechaliśmy. W Barlinku przerwa na szneki. Po naszemu drożdżówki.
Kolejna przerwa w Drawnie gdzie akurat trwał kiermasz i przygotowania do jakiegoś festynu. W okolicach kościółka bezskutecznie szukałem skrzynki geocaching.
Ruszyliśmy dalej. Przed Kamieniem Pomorskim, kierując się GPS, skręciliśmy w las by uniknąć ruchliwej drogi do Mirosławca. Wujek i ciotka trochę się zasapała. Jak by nie patrzeć rowery z sakwami, w lesie odcinki piaszczyste, z górki i pod górkę a na dodatek duszno i gorąco.
W Mirosławcu już nie stawaliśmy i pojechaliśmy do pobliskiej wioski Hanki. Dobrze, że dzień wcześniej ciotka zadzwoniła do noclegowni, bo tam okazało się, że właściciel zapomniał o nas i przyjął na noc ekipę weselną. W jedynym wolnym pomieszczeniu, w piwnicy, stało parę centymetrów wody i biedak pół nocy szalał po nim z mopem, ale dzięki temu mogliśmy jako tako przekimać noc.
Wieczorem właściciel noclegowni wpadł do nas, poczęstował jabłecznikiem i poopowiadał historyjki z wojska. Okazało się, że służy w pobliskiej jednostce wojskowej, gdzie odpowiada za stan techniczny naszych nielotów.
Dość szybko zasnęliśmy, a to dzięki rzeczonemu jabłecznikowi i utulającym do snu opowieściom Kapitana Żbika. Niestety nie mogę ich tutaj przytoczyć bo większość z nich jest tajna przez poufne ;)
Dzień Pierwszy (27-06-2009): Gorzów - Mirosławiec (Hanki)
Ekipa w składzie Kazimierz, Otylia oraz Ja ruszyła wczesnym rankiem o 6:30. Ledwo wstałem.
Zaczęło się nieciekawie. W Kłodawie przebiłem dętkę. Raz dwa się z tym uporałem i ruszyliśmy ku Barlinkowi. Droga niezbyt ruchliwa, nieco pod górkę ale spokojnie dojechaliśmy. W Barlinku przerwa na szneki. Po naszemu drożdżówki.
Przerwa W Barlinku na szneki© donremigio
Kolejna przerwa w Drawnie gdzie akurat trwał kiermasz i przygotowania do jakiegoś festynu. W okolicach kościółka bezskutecznie szukałem skrzynki geocaching.
Ja na tle mapy Drawieńskiego Parku Narodowego© donremigio
Odpoczynek w Drawnie© donremigio
Ruszyliśmy dalej. Przed Kamieniem Pomorskim, kierując się GPS, skręciliśmy w las by uniknąć ruchliwej drogi do Mirosławca. Wujek i ciotka trochę się zasapała. Jak by nie patrzeć rowery z sakwami, w lesie odcinki piaszczyste, z górki i pod górkę a na dodatek duszno i gorąco.
W Mirosławcu już nie stawaliśmy i pojechaliśmy do pobliskiej wioski Hanki. Dobrze, że dzień wcześniej ciotka zadzwoniła do noclegowni, bo tam okazało się, że właściciel zapomniał o nas i przyjął na noc ekipę weselną. W jedynym wolnym pomieszczeniu, w piwnicy, stało parę centymetrów wody i biedak pół nocy szalał po nim z mopem, ale dzięki temu mogliśmy jako tako przekimać noc.
Nocleg w Mirosławcu - Hanki© donremigio
Wieczorem właściciel noclegowni wpadł do nas, poczęstował jabłecznikiem i poopowiadał historyjki z wojska. Okazało się, że służy w pobliskiej jednostce wojskowej, gdzie odpowiada za stan techniczny naszych nielotów.
Dość szybko zasnęliśmy, a to dzięki rzeczonemu jabłecznikowi i utulającym do snu opowieściom Kapitana Żbika. Niestety nie mogę ich tutaj przytoczyć bo większość z nich jest tajna przez poufne ;)
Kategoria 2009 - Wycieczka do Słupska, Fotorelacja, coś koło 100 km