Statystyki:
Odległość: 31.20 km;
Czas: 01:15 h
Średnia: 24.96 km/h;
Temperatura:;
Czas: 01:15 h
Średnia: 24.96 km/h;
Temperatura:;
pierwszy kapeć w tym roku
Piątek, 2 kwietnia 2010 | Komentarze 0
Miałem dzisiaj odpocząć od rowerku, ale jako że pochłonięta została spora pizza trzeba było chociaż trochę kalorii spalić.
Daleko nie pojechałem, raptem do Łośna, tam wjechałem kawałek w las i przystanąłem by posłuchać odgłosów okoliczności przyrody. Słońce zachodziło, ptaszki ćwierkały, koziołki szczekały, a dziki radośnie chrumkały.
Jak już przyroda uspokoiła się i poszła spać podeptałem w kierunku domu. Niestety po przejechaniu paru metrów zauważyłem istotny brak powietrza w tylnym kole.
Środek lasu, ciemno, ale nie widziałem sensu by prowadzić rower do szosy i tam wymieniać dętkę, tak więc wyciągnąłem awaryjną latareczkę z plecaka, rozbiłem obozowisko przy świeżo ściętych balach drzewa i przystąpiłem do naprawy.
W sumie miałem nadzieję, że nowe opony, schwalbe marathon cross, zabezpieczą mnie przed takimi przygodami. Przejechałem na nich raptem kilkaset kilometrów a tu już kapeć.
Zacząłem macać wewnętrzną stronę opony w poszukiwaniu kolca czy czegokolwiek ale nic nie znalazłem. Założyłem więc nową dętkę.
Podczas pompowania zwróciłem uwagę na coś świecącego na oponie. Kawałek ostrego szkła. Wbił się akurat w boczną część opony gdzie wkładka antyprzebiciowa jest najcieńsza. No cóż tak to już bywa. Nie ma co winić opony. Mam tylko nadzieję, że to pierwszy i ostatni kapeć w tym roku.
Daleko nie pojechałem, raptem do Łośna, tam wjechałem kawałek w las i przystanąłem by posłuchać odgłosów okoliczności przyrody. Słońce zachodziło, ptaszki ćwierkały, koziołki szczekały, a dziki radośnie chrumkały.
Jak już przyroda uspokoiła się i poszła spać podeptałem w kierunku domu. Niestety po przejechaniu paru metrów zauważyłem istotny brak powietrza w tylnym kole.
Środek lasu, ciemno, ale nie widziałem sensu by prowadzić rower do szosy i tam wymieniać dętkę, tak więc wyciągnąłem awaryjną latareczkę z plecaka, rozbiłem obozowisko przy świeżo ściętych balach drzewa i przystąpiłem do naprawy.
W sumie miałem nadzieję, że nowe opony, schwalbe marathon cross, zabezpieczą mnie przed takimi przygodami. Przejechałem na nich raptem kilkaset kilometrów a tu już kapeć.
Zacząłem macać wewnętrzną stronę opony w poszukiwaniu kolca czy czegokolwiek ale nic nie znalazłem. Założyłem więc nową dętkę.
Podczas pompowania zwróciłem uwagę na coś świecącego na oponie. Kawałek ostrego szkła. Wbił się akurat w boczną część opony gdzie wkładka antyprzebiciowa jest najcieńsza. No cóż tak to już bywa. Nie ma co winić opony. Mam tylko nadzieję, że to pierwszy i ostatni kapeć w tym roku.
Kategoria Wokół Gorzowa