Statystyki:
Odległość: 35.80 km;
Czas: 01:29 h
Średnia: 24.13 km/h;
Temperatura:8.0;
Czas: 01:29 h
Średnia: 24.13 km/h;
Temperatura:8.0;
na Lipy
Sobota, 3 marca 2012 | Komentarze 4
Słoneczko przygrzewa, tak więc wybrałem się na przejażdżkę na Lipy. W rowerze parę zmian. Nowe pedały SPD, łańcuch z kasetą 11-28, nowe tylne koło na piaście XT FH-M785 i obręczy Mavic A719, a na przód też poszła nowa piasta XT do tego obręcz która była wcześniej w tylnym kole (starszy model A719). Na kierownice poszły nowe gripy Ergon, a w przyszłym tygodniu zmienię jeszcze amortyzator na powietrznego Suntour NRX RLD i rowerek będzie jak ta lala na nowy sezon.
Statystyki:
Odległość: 23.00 km;
Czas: 01:05 h
Średnia: 21.23 km/h;
Temperatura:6.0;
Czas: 01:05 h
Średnia: 21.23 km/h;
Temperatura:6.0;
nieco po lesie
Czwartek, 1 marca 2012 | Komentarze 0
W lesie dość mokro, momentami sporo błotka. Wracając asfaltem, słuchając szumu opon i spoglądając na przemykające obok kontury drzew wreszcie poczułem że żyje. Cholera jak mi brakowało jazdy na rowerze.
Statystyki:
Odległość: 26.00 km;
Czas: 01:15 h
Średnia: 20.80 km/h;
Temperatura:4.0;
Czas: 01:15 h
Średnia: 20.80 km/h;
Temperatura:4.0;
okolice Łośna
Środa, 29 lutego 2012 | Komentarze 0
Sezon powoli czas zacząć. Pogoda coraz bardziej sprzyja kręceniu korbą. Forma daleka od ideału. Trzeba zrzucić parę kilo zimowych zapasów.
Statystyki:
Odległość: 15.00 km;
Czas: 00:40 h
Średnia: 22.50 km/h;
Temperatura:3.0;
Czas: 00:40 h
Średnia: 22.50 km/h;
Temperatura:3.0;
pierwszy raz
Sobota, 14 stycznia 2012 | Komentarze 0
Trochę się ociepliło, słoneczko wyszło tak więc odbyłem krótką przejażdżkę po okolicy. I to by było na tyle
Statystyki:
Odległość: 34.20 km;
Czas: 01:17 h
Średnia: 26.65 km/h;
Temperatura:6.0;
Czas: 01:17 h
Średnia: 26.65 km/h;
Temperatura:6.0;
takie tam patatajanie
Niedziela, 13 listopada 2011 | Komentarze 1
Dzisiaj nieco mocniejszym tempem, w zasadzie tylko asfaltem. Tak więc i średnia wyszła ciekawsza. Rowerzystów sporo. Jak na tą porę roku to zatrzęsienie. W zasadzie to bywało, iż w lecie spotykałem ich mniej.
Statystyki:
Odległość: 35.20 km;
Czas: 01:35 h
Średnia: 22.23 km/h;
Temperatura:2.0;
Czas: 01:35 h
Średnia: 22.23 km/h;
Temperatura:2.0;
standardzik
Piątek, 11 listopada 2011 | Komentarze 0
Popołudniowe małe kręcenie trasą standardową na Łośno i z powrotem. Dość zimno, raptem 2 stopnie. Dobrze, że ubrałem cieplejsze spodnie rowerowe.
Statystyki:
Odległość: 33.80 km;
Czas: 01:21 h
Średnia: 25.04 km/h;
Temperatura:12.0;
Czas: 01:21 h
Średnia: 25.04 km/h;
Temperatura:12.0;
takie tam
Niedziela, 6 listopada 2011 | Komentarze 0
Na Łośno wieczorową porą. Dość ciepło, ale w lesie wilgotno. To by było na tyle.
Statystyki:
Odległość: 44.00 km;
Czas: 02:22 h
Średnia: 18.59 km/h;
Temperatura:15.0;
Czas: 02:22 h
Średnia: 18.59 km/h;
Temperatura:15.0;
po geocache
Sobota, 5 listopada 2011 | Komentarze 1
Kesza dzisiaj trza było wyrwać. W zeszłym tygodniu Mateusz go odnalazł i postraszył mnie obłoconym rowerem. Jakoś nie chciało mi się wtedy taplać w błocku i sobie owego kesza odpuściłem. Dzisiaj jednak podjąłem rękawicę i ruszyłem do ruin młyna. Co ja nałaziłem się po błocie, górkach i pokrytych błotem górkach. Czy wspomniałem o błocie ? Dojście do młyna wymagało naprawdę poświęcenia. Do tego młyn okazał się być otoczony elektrycznym mordulcem.




Po wyrwaniu kesza czekała mnie jeszcze droga powrotna. Jako że po błocie łazić mi się nie chciało, postanowiłem przejść przez jakieś zarośnięte pole. Owe pole było tak zarośnięte, że rower musiałem na plecach taszczyć. Wreszcie sapiąc i dysząc doszedłem do jakiejś ubitej drogi i po raz pierwszy nie byłem w stanie wpiąć butów w pedały. Musiałem najpierw to cholerne błocko odkleić od bloków.
Potem pierwsze kilkaset metrów jazdy pokonałem w deszczu błota odklejającego się od opon. Czego to się nie robi dla keszobrania.
Pod Gorzowem czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Jadę sobie polną drogą, a nagle zonk ... rów po horyzont. Po raz drugi rower na plecy i musiałem przebijać się po błocie i piachu.

Rower w sumie na koniec wycieczki tylko trochę brudny. Większość błota odkleiła się podczas jazdy. I przykleiła do mojej twarzy i ubrania ...

Na horyzoncie zamajaczył młyn.© donremigio

Młyn w całej swej okazałości© donremigio

Rower nieco się obłocił© donremigio

Młyn - Czechów - lubuskie© donremigio

Młyn otoczony był elektrycznym mordulcem© donremigio
Po wyrwaniu kesza czekała mnie jeszcze droga powrotna. Jako że po błocie łazić mi się nie chciało, postanowiłem przejść przez jakieś zarośnięte pole. Owe pole było tak zarośnięte, że rower musiałem na plecach taszczyć. Wreszcie sapiąc i dysząc doszedłem do jakiejś ubitej drogi i po raz pierwszy nie byłem w stanie wpiąć butów w pedały. Musiałem najpierw to cholerne błocko odkleić od bloków.
Potem pierwsze kilkaset metrów jazdy pokonałem w deszczu błota odklejającego się od opon. Czego to się nie robi dla keszobrania.
Pod Gorzowem czekała mnie jeszcze jedna niespodzianka. Jadę sobie polną drogą, a nagle zonk ... rów po horyzont. Po raz drugi rower na plecy i musiałem przebijać się po błocie i piachu.

Tymczasem w Wojcieszycach rowy kopią© donremigio
Rower w sumie na koniec wycieczki tylko trochę brudny. Większość błota odkleiła się podczas jazdy. I przykleiła do mojej twarzy i ubrania ...
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 47.60 km;
Czas: 02:17 h
Średnia: 20.85 km/h;
Temperatura:14.0;
Czas: 02:17 h
Średnia: 20.85 km/h;
Temperatura:14.0;
kręconko w towarzystwie
Niedziela, 30 października 2011 | Komentarze 0
Miałem dzisiaj jechać na krótki spacerek po kesza ukrytego przy młynie w Czechowie. Już miałem wychodzić gdy dostałem sms od Mateusza czy nie chcę jechać po kesza ukrytego przy pomniku leśniczego. W sumie ja po niego jechać nie muszę, ja go w sumie ukryłem, ale jako że z relacji Mateusza wynikało, że koło młyna jest błoto po kostki, to stwierdziłem że przejadę się z nim. Skrzynka w młynie poczeka.
Wycieczka w sumie bez historii. No może poza spięciem z kierowcą blachosmordu który z piskiem opon i gwałtownym hamowaniem przed nosem chciał dać nam do zrozumienia, że powinniśmy korzystać ze ścieżki rowerowej. Ta ścieżka to jakieś 300 metrów polbruku przecinany co chwila zjazdami do posesji, z wysokimi krawężnikami i bardziej dziurawa niż niejedna droga polna. Dałem mu jasno do zrozumienia, że nasza jazda z prędkością 30km/h po ulicy obok imitacji ścieżki rowerowej może i nie jest zgodna z prawem, ale jego manewry, zajeżdżanie drogi i gwałtowne hamowanie, jest jeszcze mniej odpowiedzialne. Przecież gdyby wcześniej nie było lekkiego podjazdu i jechalibyśmy nieco szybciej to mogliśmy sobie karki skręcić. Straszył policją, ale szybko z tego zrezygnował, bo chyba zdał sobie sprawę, że nam grozi co najwyżej 50 złotych mandatu, a jemu kilkaset.
Po werbalnym wyjaśnieniu mu, iż baranem jest, pojechaliśmy lasem po kesza, a potem jeszcze do Parzeńska na poniemiecki cmentarz. Powrót już asfaltem, a w Kłodawie nawet ścieżką rowerową, bo Mateuszowi prąd odcieło i jechaliśmy już spacerowym tempem.
Wycieczka w sumie bez historii. No może poza spięciem z kierowcą blachosmordu który z piskiem opon i gwałtownym hamowaniem przed nosem chciał dać nam do zrozumienia, że powinniśmy korzystać ze ścieżki rowerowej. Ta ścieżka to jakieś 300 metrów polbruku przecinany co chwila zjazdami do posesji, z wysokimi krawężnikami i bardziej dziurawa niż niejedna droga polna. Dałem mu jasno do zrozumienia, że nasza jazda z prędkością 30km/h po ulicy obok imitacji ścieżki rowerowej może i nie jest zgodna z prawem, ale jego manewry, zajeżdżanie drogi i gwałtowne hamowanie, jest jeszcze mniej odpowiedzialne. Przecież gdyby wcześniej nie było lekkiego podjazdu i jechalibyśmy nieco szybciej to mogliśmy sobie karki skręcić. Straszył policją, ale szybko z tego zrezygnował, bo chyba zdał sobie sprawę, że nam grozi co najwyżej 50 złotych mandatu, a jemu kilkaset.
Po werbalnym wyjaśnieniu mu, iż baranem jest, pojechaliśmy lasem po kesza, a potem jeszcze do Parzeńska na poniemiecki cmentarz. Powrót już asfaltem, a w Kłodawie nawet ścieżką rowerową, bo Mateuszowi prąd odcieło i jechaliśmy już spacerowym tempem.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 73.50 km;
Czas: 03:20 h
Średnia: 22.05 km/h;
Temperatura:11.0;
Czas: 03:20 h
Średnia: 22.05 km/h;
Temperatura:11.0;
halołinowo
Sobota, 29 października 2011 | Komentarze 2
Dzisiaj tak nieco świątecznie. Halołinowo bym powiedział. Do Parzeńska na stary poniemiecki cmentarz.
Parzeńsko (dawniej Wollhaus) to jedna z tych wiosek, które są ledwo widoczne na mapie wioski. Leży zagubiona w środku lasu i prowadzą do niej tylko i wyłącznie drogi gruntowe. Gdyby nie mieszczuchy budujący sezonowe domy nad malowniczym jeziorem, zapewne wsi groziłoby wyludnienie i skończyła by jak pobliska wioska widmo Marzęcin. Chociaż Marzęcin miał po prostu pecha, że idący na Berlin Rosjanie się tam zatrzymali i w ramach rozgrzewki zrównali ją z ziemią i wymordowali mieszkańców.
Cmentarz nie jest wcale taki łatwy do znalezienia. Skryty za drzewami prowadzi do niego wąska ścieżka. Gdyby nie uprzejmy tubylec, który wskazał nam drogę, chyba nigdy byśmy go nie znaleźli.
Cmentarz zadbany, posprzątany, a nagrobki ponaprawiane przez rodzinę państwa Zygmuntów, którzy nakładem własnej pracy i własnych pieniędzy zaopiekowała się tym starym zdewastowanym cmentarzem ewangelickim. Cmentarz naprawdę urokliwy i robi wrażenie.









Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy na starą S3 i pojechaliśmy na Gorzów. Po 17 kilometrach kręcenia się po lesie i Parzeńsku wreszcie można było depnąć i się rozpędzić. Niestety mimo iż jechaliśmy przez 27 km z prędkością koło 30km/h średnia skoczyła z 19 do raptem 22. Ale jechało się nawet sympatycznie. Zapadające ciemności, praktycznie pusta droga i mgła osadzająca się na okularach tworzyły fajny klimat.
Pozdrower.
Parzeńsko (dawniej Wollhaus) to jedna z tych wiosek, które są ledwo widoczne na mapie wioski. Leży zagubiona w środku lasu i prowadzą do niej tylko i wyłącznie drogi gruntowe. Gdyby nie mieszczuchy budujący sezonowe domy nad malowniczym jeziorem, zapewne wsi groziłoby wyludnienie i skończyła by jak pobliska wioska widmo Marzęcin. Chociaż Marzęcin miał po prostu pecha, że idący na Berlin Rosjanie się tam zatrzymali i w ramach rozgrzewki zrównali ją z ziemią i wymordowali mieszkańców.
Cmentarz nie jest wcale taki łatwy do znalezienia. Skryty za drzewami prowadzi do niego wąska ścieżka. Gdyby nie uprzejmy tubylec, który wskazał nam drogę, chyba nigdy byśmy go nie znaleźli.
Cmentarz zadbany, posprzątany, a nagrobki ponaprawiane przez rodzinę państwa Zygmuntów, którzy nakładem własnej pracy i własnych pieniędzy zaopiekowała się tym starym zdewastowanym cmentarzem ewangelickim. Cmentarz naprawdę urokliwy i robi wrażenie.

Parzeńsko - gdzieś w lesie© donremigio

Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio

Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio

Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio

Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio

Poniemiecki cmentarz - Parzeńsko© donremigio

Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio

Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio

Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko© donremigio
Po zwiedzeniu cmentarza ruszyliśmy na starą S3 i pojechaliśmy na Gorzów. Po 17 kilometrach kręcenia się po lesie i Parzeńsku wreszcie można było depnąć i się rozpędzić. Niestety mimo iż jechaliśmy przez 27 km z prędkością koło 30km/h średnia skoczyła z 19 do raptem 22. Ale jechało się nawet sympatycznie. Zapadające ciemności, praktycznie pusta droga i mgła osadzająca się na okularach tworzyły fajny klimat.
Pozdrower.
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa