Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Statystyki:
Odległość: 35.00 km;
Czas: 01:40 h
Średnia: 21.00 km/h;
Temperatura:20.0;

relakszejszyn

Czwartek, 12 września 2013 | Komentarze 1


Tak po okolicy Łośna i Lip


Statystyki:
Odległość: 80.00 km;
Czas: 04:00 h
Średnia: 20.00 km/h;
Temperatura:20.0;

Drawieński Park narodowy - powrót

Niedziela, 8 września 2013 | Komentarze 3


Z naszych mobilnych M1 wyłazimy jakoś po 9 i snując się dookoła swoich legowisk spożywamy śniadanie.

Mobilne M1 © donremigio


Drawieński Park Narodowy - pole biwakowe Pstrąg © donremigio


Drawieński Park Narodowy - pole biwakowe Pstrąg © donremigio


Na polu biwakowym Pstrąg znajduje się ołtarz przy którym odbyła się uroczystość nadania szlakowi wodnemu imienia Karola Wojtyły. Rosną tutaj też jabłoń i drzewo śliwkowe.
Drawieński Park Narodowy - ołtarz © donremigio


Podczas pakowania namiotu w przedsionku dojrzałem przepięknego żuczka. Delikatnie wziąłem go na dłoń i przeniosłem w bezpieczne miejsce.
A żuczek waruje © donremigio


Drawieński Park Narodowy - Drawa © donremigio


Na polu biwakowym stoją też toi toje. No i dobrze, bo w sezonie jest tutaj organizowanych sporo spływów i jak by wszyscy łazili za potrzebą po krzakach to fetor by się tam ładny unosił.
Architektura Sanitarna - Wczoraj i Dziś © donremigio


Jakoś o 11 zbieramy się i obieramy azymut na zachód. Ponownie jedziemy "wyciętą" w lesie drogą. Za dnia "tunel" robi jeszcze większe wrażenie.
Drawieński Park Narodowy - dojazd do biwaku Pstrąg © donremigio


Długo jedziemy brukiem, często zapiaszczonymi leśnymi drogami. Rowery obciążone, tak więc trzeba co nieco szarpać korbą i kierownicą. Muszę zastanowić się, czy na przyszły sezon, lub jak zużyją się te opony które mam, nie sprawić sobie bardziej terenowych opon. W zasadzie to mam też w piwnicy ramę od starego Phanatica, wraz niemal ze wszystkimi częściami (no chyba poza tylnym kołem). Może złożę sobie osobną maszynę na takie wycieczki pod namiot. Koncepcja do przemyślenia.

W Radachowie odbijamy na moment w bok, co by zaliczyć geocache :) Ukryty on jest przy pruskim pomniku poległych w Wojnie Światowej 1914-1918. Kiedyś taki pomnik stał niemal w każdej wiosce. Podobny mijaliśmy wczoraj w Głusko. Wiele z nich zostało jednak zniszczonych lub przerobionych na postumenty świętych figur przy kościołach.
Drawieński Park Narodowy - pruski pomnik poległych podczas I Wojny Światowej © donremigio


W okolicznych lasach polował kiedyś Herman Goring, który pełnił funkcję głównego łowczego III Rzeczy. Nad Jeziorem Brzegi (dawniej J. Roskatyń) zbudowano dla niego pałac-twierdzę.
Po wojnie pałac został rozebrany, a cegła poszła na odbudowę miast. Teren zaorano i obsadzono między innymi świerkami i robiniami akacjowymi.

Na GPS miałem zaznaczone położenie geocache ukrytego przy ruinach siedziby łowieckiej Goringa. Nie miałem jednak żadnych dróg, tak więc jechaliśmy na czuja. I suma summarum wylądowaliśmy na jakiś bagnach :)
Gdzieś tutaj jest droga © donremigio


Zarośnięta droga pokryta była cegłówkami, większymi i mniejszymi kamieniami. Po przejechaniu tego odcinka chciałem spojrzeć na licznik by sprawdzić ile w ogóle dzisiaj już przejechaliśmy.

Licznik. Gdzie jest licznik. Motyla noga.

Mocowanie Sigmy jest po prostu beznadziejne. Już nie raz wypinała mi się przy nawet najmniejszym dotknięciu, ale zazwyczaj upadała na asfalt, tak więc słyszałem jej upadek. Teraz leżała pewnie gdzieś w krzakach. Poszedłem przejść się by jej poszukać. Niestety bezskutecznie.
Ustawiłem więc sobie na odbiorniku GPS wyświetlanie prędkości, choć w gęstym lesie, pomimo obsługi również GLONASS, jego wskazania są delikatnie mówiąc niedokładne. Nie dziwota, że kolarze Garmina używają do określenia prędkości czujników na kołach.
Kolejny licznik, ze względu na to beznadziejne mocowanie, na pewno nie będzie Sigmą. W sumie już zamówiłem sobie bezprzewodowego VDO. Bez czujnika kadencji, akurat to szybko ściągnąłem z roweru, ani bez pulsometru, którego zazwyczaj nie chciało mi się zakładać.

Jakoś się wreszcie pozbierałem psychicznie po stracie licznika i ruszyliśmy do ruin siedziby łowieckiej Goringa. Z siedziby faktycznie niewiele zostało. Na miejscu spotkaliśmy grupę z wykrywaczami metali. Łazili po okolicy z nadzieją, że coś uda im się znaleźć. Nie sądzę jednak by udało im się coś ciekawego odkryć. Pewnie okolica została już dokładnie przeczesana.
Poszukiwaczom skarbów towarzyszył tubylec, który opowiedział nam parę historii o Niemcach, którzy po wojnie wracali na te tereny i szukali ukrytych, przez siebie lub ich dziadków, kosztowności. Wynajmowali oni sobie pokój, a na drugi dzień znikali pozostawiając dziurę pod parapetem lub dół w ogródku.

Skrzynkę geocache dość szybko namierzyłem i pojechaliśmy dalej. Do tego czasu praktycznie jechaliśmy polnymi drogami i brukiem. Tęskniłem już za asfaltem.
Wreszcie dojeżdżamy do Bierzwnika, gdzie przy supermarkecie uzupełniamy bidony i kupujemy czekoladę.

Teraz już tylko asfalt. W Lipich Górach natrafiamy na pomnik. Wynika z niego, że w tej wiosce w marcu 1945 roku stacjonował sztab II Armii Wojska Polskiego na czele z gen. Karolem Świerczewskim. Nie wiem czy czasem ów pomnik nie został wykonany ręką artysty, który popełnił pomnik Matki Polki w Osinowie Dolnym koło Cedynii. Owa "Matka Polka" miała równie męski wyraz twarzy :)
Lipie Góry - pomnik gen. Karola Świerczewskiego © donremigio


Do domu wracać mieliśmy przez Danków. Jednak jakoś zagoniło nas w okolice Strzelec Krajeńskich. Wbiliśmy się więc na główną drogę i pojechaliśmy prosto na Gorzów.

Wypad pod namiot wielce udany. Malownicze okoliczności przyrody, ciekawe historyczne miejsca. W przyszłym roku chyba pojedziemy tam jeszcze raz.

Z całego serca polecam okolice Drawieńskiego Parku Narodowego.


Statystyki:
Odległość: 91.00 km;
Czas: 04:30 h
Średnia: 20.22 km/h;
Temperatura:22.0;

Drawieński Park Narodowy

Sobota, 7 września 2013 | Komentarze 5


Jeszcze trochę i będzie można pomarzyć o takiej pogodzie, tak więc postanowiliśmy ze Sławkiem pojechać do Drawieńskiego Parku Narodowego na biwak.

Do DPN pojechaliśmy główną drogą. Ruch samochodów niewielki tak więc sprawnie dojechaliśmy do Dobiegniewa. Tam stanęliśmy by Sławek nabył sobie drogą zakupu kiełbaski na ognisko.

Security Dog - lepszy niż zapięcie na rower © donremigio


W Starym Osiecznie odbijamy na północ i wjeżdżamy na teren DPN.
Drawieński Park Narodowy Wita © donremigio


Turlamy się do Głusko, gdzie musimy w Punkcie Informacyjnym DPNu zapłacić za pole biwakowe. I to nie mało, bo w sumie 22 pln za głowę, ale za rozbicie na dziko Straż Parku może wlepić spory mandat.
Tuż przed Głuskiem mijamy pomnik poświęcony poległym podczas I Wojny Światowej.
Pomnik poległych w I Wojnie Światowej © donremigio


Kościół w Głusku © donremigio


Jako, że mamy jeszcze do zachodu nieco czasu, jedziemy zrobić sobie pętelkę wokół jeziora Ostrowieckiego. Tereny przepiękne. Cisza, spokój, wspaniały las. Dla ludzi lubiących kontakt z naturą po prostu bajka.
Jako, że kiedyś przebiegała tutaj część systemu umocnień wschodniej granicy III Rzeszy (Wał Pomorski) to i znajdzie się w okolicy parę bunkrów.
Bunkier Wału Pomorskiego © donremigio


Spora część dróg w DPN jest brukowana.
Drawieński Park Narodowy © donremigio


W Ostrowite, które trudno nawet nazwać wioską (jedna, chyba opuszczona, chałupa i dwa budynki Straży Parkowej), odnajdujemy ruiny kościoła. A w ruinach geocache :)
Ruiny kościoła w Ostrowite © donremigio


Cmentarz przy ruinach kościoła © donremigio


Otoczeni malowniczymi okolicznościami przyrody docieramy do rzeki Płociczny - jest to lewobrzeżny dopływ Drawy - i pozostałości po niewielkiej siłowni wodnej. Owa mini elektrownia zasilała kiedyś zasilała pobliską leśniczówkę, będącą przez pewien czas również małym ośrodkiem wypoczynkowym.
Tuż obok rzeki można dojrzeć głęboki rów o dość regularnych zarysach.
To Kanał Sicieński. Ów 22 kilometrowy kanał powstał z inicjatywy Fryderyka von Sydowa – właściciela dóbr w okolicach Głuska. Budowę rozpoczęto około 1820 roku. Do wybuchu II wojny światowej służył do nawadniania łąk w okolicach Miradza i Głuska. Kanał jest unikatową (jeśli idzie o stan zachowania) budowlą hydrotechniczną. Biegł ponad lustrami jezior, czasem powyżej brzegu rzeki, a równolegle do niej. Prowadzony był ponad łąkami w postaci ziemnego akweduktu, skąd woda mogła spływać grawitacyjnie i nawadniać teren. Zwało się to wszystko „stokowo-grzbietowym systemem melioracyjnym”. W czasie wojny kanał ucierpiał. Na skutek ostrzału artyleryjskiego i prac saperskich w kilku miejscach przerwano jego ciągłość. Potem próbowano go dość nieudolnie wyremontować. Spróbowano pogłębić obiekt, przy czym zniszczono wykonaną z gliny warstwę izolacyjną i kanału nie udało się już nigdy nawodnić.
Pustelnia - mała, nieczynna elektrownia wodna © donremigio


Godzina była już późna, tak więc obieramy ze Sławkiem azymut na pole biwakowe "Pstrąg". W pewnym momencie las zrobił się tak gęsty, że musiano wyciąć miejsce na drogę :)
Wrażenie jazdy takim zielonym tunelem jest niesamowite.
Droga do biwaku Pstrąg © donremigio


Do biwaku docieramy jak jest już szaro. Szybko rozbijamy namioty, rozpalamy ognisko i spożywamy kiełbaski.
Potem leżąc na plecach na ławkach podziwiamy bezchmurne usiane gwiazdami niebo. Dookoła w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żadnego większego miasta, tak więc horyzont nie skażony żadną łuną. Dojrzałem nawet "Flarę Iridium". Powstaje ona gdy satelita Iridium podczas przelotu tworzy na niebie silny błysk (flarę) o bardzo dużej jasności. Błysk ten jest powstaje dzięki trzem antenom, które prawie bez strat odbijają promienie słoneczne.


Koło północy ładujemy się do namiotów i idziemy spać.


Statystyki:
Odległość: 40.00 km;
Czas: 01:45 h
Średnia: 22.86 km/h;
Temperatura:20.0;

testowa wycieczka pod namiot

Sobota, 31 sierpnia 2013 | Komentarze 2


Miało być dalej, ale aura i prognozy pogody nie zachęcały do dłuższej jazdy. Jako, że w sumie byliśmy już spakowani, to w ramach projektu "Testujemy Namioty" wybraliśmy się w okolice Lip gdzie na cypelku rozbiliśmy namioty, rozpaliliśmy ognisko i usmażyliśmy kiełbaski. Ja sobie jeszcze przy zachodzącym słońcu popływałem w jeziorze. Woda wręcz krystalicznie czysta.
W namiotach schowaliśmy się akurat jak zaczęło padać. Namioty zdały egzamin. I to by było na tyle z tej pasjonujące relacji z pierwszej wyprawy z namiotem ;)

Fjordy Nanseny © donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa


Statystyki:
Odległość: 89.00 km;
Czas: 03:40 h
Średnia: 24.27 km/h;
Temperatura:22.0;

takie nieco zbiorcze

Wtorek, 27 sierpnia 2013 | Komentarze 1


W sumie z dwóch dni, obie jazdy w okolicach Lip i Łośna.

A żeby nie było pusto to zdjęcie jeziora.
Jezioro Lubieszewko © donremigio


Statystyki:
Odległość: 107.00 km;
Czas: 03:44 h
Średnia: 28.66 km/h;
Temperatura:28.0;

Bikestats na pikniku lotniczym

Sobota, 24 sierpnia 2013 | Komentarze 5
Uczestnicy


Mieliśmy spotkać się z ekipą w Santoku, ale ze Sławkiem wyjechaliśmy nieco późno tak więc ekipę (Tomek, Michał, Bartek, Robak) spotykamy dopiero w Trzebiczu, gdzie na prywatnym lotnisku odbywał się piknik lotniczy.

Zamiast samolotu przywitał nas Rolls Royce.
Jedni jeżdżą rowerami, inni limuzynami © donremigio


Potem zrobiło się już lotniczo. Po niebie latały samoloty, helikoptery, skakali skoczkowie, na scenie śpiewała niewiasta, a w rytm muzyki renciści wymachiwali swoimi laskami. Ciekawe co na to ZUS.

Antonow An-2 © donremigio


Motolotnia © donremigio


Motoszybowiec © donremigio


Jedne samoloty lądowały, inne startowały © donremigio


Po niebie latały różne rzeczy. To chyba jakiś przedskoczek © donremigio


Skoczek spadochronowy © donremigio


Jedni palili w powietrzu gumę © donremigio


Inni latali bokiem © donremigio


Lądująca Wilga © donremigio


Obiekty latające ciekawe, no ale trza było wracać. Przy sklepie spożywczym zatrzymaliśmy się by uzupełnić bidony. Bartek pojechał dalej. No to go gonimy. Tak się skupiliśmy na kręceniu korbami, że zapomnieliśmy że Robak jedzie na MTB i zapierdzielać 40km/h to tym nie jest łatwo. Doganiamy Bartka, a na Robaka czekamy w Santoku. W Gorzowie ze Sławkiem odłączamy się i jedziemy do domostw.

Super wycieczka. I było na co popatrzeć, i pokręciło się nieco korbą.
Plecy i tylnie części pleców Tomka i Michała © donremigio



Statystyki:
Odległość: 79.60 km;
Czas: 04:40 h
Średnia: 17.06 km/h;
Temperatura:25.0;

Rekreacyjnie z wujkiem Kazikiem

Niedziela, 18 sierpnia 2013 | Komentarze 3


Całą sobotę, rozpieszczany przez babcię, poleżałem sobie na tapczanie. Na niedzielę umówiłem się z wujkiem na wspólną wycieczkę.
Najpierw na Chachalnię. Najwęższą dwukierunkową ścieżką rowerową jaką w życiu widziałem. Jadąc czymś takim zastanawiałem się po cholerę ona tutaj jest. Samochody jeżdżą tam rzadko i zamiast jechać szeroką pustą drogą trzeba przeciskać się z innymi rowerzystami i pieszymi. Paranoja.
Ścieżka rowerowa - Krotoszyn © donremigio


Dojeżdżamy do Krośnic. Niedawno zbudowano tam Krośnicką Kolej Wąskotorową. Całkiem to ładne ino trasa jest strasznie krótka. Pociąg przejeżdża dwa okrążenia, od stacji do pałacyku. Ponoć były plany by kolejka jechała aż nad stawy, tylko stwierdzono że będzie ona straszyć ptactwo.
Krośnicka Kolej Wąskotorowa © donremigio


Krośnicka Kolej Wąskotorowa - Stacja przy pałacyku © donremigio


Pałacyk w Krośnicach © donremigio


Powrót przez urokliwą ścieżkę rowerową wiodącą między stawami Baryczy.
Stawy Baryczy © donremigio


Statystyki:
Odległość: 76.00 km;
Czas: 03:05 h
Średnia: 24.65 km/h;
Temperatura:25.0;

Leszno - Krotoszyn

Piątek, 16 sierpnia 2013 | Komentarze 0


Jadąc do babci do Krotoszyna postanowiłem, że wysiądę w Lesznie i przejadę się kawałek rowerem.
Miałem w zasadzie jechać bez zwiedzania, była już 18 a obiecałem babci że do 21 będę. Jednak przejeżdżając przez Rydzynę moją uwagę przykuł całkiem ładny kościółek. Zacząłem się kręcić po mieścinie gdy nagle przed moimi oczami wyrósł Pałac. Szkoda, że karta pamięci padła i potraciłem zdjęcia, ale jakieś wygrzebałem z Internetu.



Tutaj parę słów o owym pałacyku.

Chwilę popodziwiałem i pojechałem dalej już bez postojów na Krotoszyn.


Statystyki:
Odległość: 35.00 km;
Czas: 01:24 h
Średnia: 25.00 km/h;
Temperatura:;

Na Lipy

Czwartek, 8 sierpnia 2013 | Komentarze 0


Standard czyli Lipy, Łośno.


Statystyki:
Odległość: 42.91 km;
Czas: 01:40 h
Średnia: 25.75 km/h;
Temperatura:;

Relaksejszyn

Wtorek, 6 sierpnia 2013 | Komentarze 0


Tak sobie po okolicy