Wpisy archiwalne w kategorii
Wokół Gorzowa
Dystans całkowity: | 10328.63 km (w terenie 868.00 km; 8.40%) |
Czas w ruchu: | 443:13 |
Średnia prędkość: | 23.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Maks. tętno średnie: | 154 (74 %) |
Suma kalorii: | 155429 kcal |
Liczba aktywności: | 160 |
Średnio na aktywność: | 64.55 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
Statystyki:
Odległość: 45.00 km;
Czas: 02:22 h
Średnia: 19.01 km/h;
Temperatura:28.0;
Czas: 02:22 h
Średnia: 19.01 km/h;
Temperatura:28.0;
Wieża widokowa w Nowinach Wielkich
Niedziela, 8 czerwca 2014 | Komentarze 4

Wieża widokowa w Nowinach Wielkich © donremigio

Widok na pradolinę z wieży widokowej w Nowinach Wielkich © donremigio
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 57.00 km;
Czas: 02:20 h
Średnia: 24.43 km/h;
Temperatura:18.0;
Czas: 02:20 h
Średnia: 24.43 km/h;
Temperatura:18.0;
Ruiny pałacyku myśliwskiego w Karsku
Sobota, 3 maja 2014 | Komentarze 4
Przez Karsko przejeżdżaliśmy nie raz, ale dopiero teraz, dzięki geokeszowi, dowiedziałem się, że są tam dość ciekawe ruiny pałacyku myśliwskiego. Nie omieszkałem więc wybrać się tam.

Ruiny pałacyku myśliwskiego w Karsku © donremigio

Niuch niuch, gdzieś czuję geocache © donremigio

Oto i geocache © donremigio

Ruiny pałacyku myśliwskiego w Karsku © donremigio

Niuch niuch, gdzieś czuję geocache © donremigio

Oto i geocache © donremigio
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 25.00 km;
Czas: 01:15 h
Średnia: 20.00 km/h;
Temperatura:16.0;
Czas: 01:15 h
Średnia: 20.00 km/h;
Temperatura:16.0;
Narnia
Niedziela, 20 kwietnia 2014 | Komentarze 1
Krótka przejażdżka po geocache "Narnia"

Geocache Narnia © donremigio

Geocache Narnia - gdzieś tutaj jest ukryty © donremigio

Geocache Narnia © donremigio

Geocache Narnia - gdzieś tutaj jest ukryty © donremigio
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 49.00 km;
Czas: 02:30 h
Średnia: 19.60 km/h;
Temperatura:14.0;
Czas: 02:30 h
Średnia: 19.60 km/h;
Temperatura:14.0;
Ruiny Silwany i Buki Zdroiskie
Niedziela, 6 kwietnia 2014 | Komentarze 4
Pierwszy cel wycieczki tuż pod nosem. Ruiny fabryki Silwana, gdzie produkowano kiedyś tkaniny ze sztucznego jedwabiu. Niegdyś miejsce tętniące życiem, teraz ... no cóż ... widoki wręcz post-apokaliptyczne. Taka mała gorzowska Prypeć.

Silwana © donremigio

Silwana © donremigio

Silwana - wejście do hali © donremigio

Silwana - jakiś magazyn © donremigio
Hala produkcyjna robi ogromne wrażenie. Patrząc na to miejsce poczułem się jak w grze S.T.A.L.K.E.R :)

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio
Spacerując po hali trzeba bardzo uważać na odsłonięte i niezabezpieczone studzienki. Nie polecam chodzić tam samemu.

SIlwana - Hala produkcyjna - jedna z wielu niezabezpieczonych studzienek. Trzeba bardzo uważać © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio
Nigdzie nam się nie śpieszyło, więc postanowiliśmy wdrapać się jeszcze na biurowiec. Chyba mieściły się tam sale wykładowe i opracowywano nowe produkty.

Po lewej widać "Centrum Badawcze Silwana" © donremigio

Sala wykładowa - Silwana © donremigio

Widok z biurowca Silwana © donremigio

Widok z biurowca - Silwana © donremigio
Po zaglądnięciu chyba w każdy zakątek ruin byłej fabryki Silwany ruszyliśmy na Santok i do rezerwatu Buki Zdroiskie. Po przygnębiających widokach upadłej fabryki, widok rezerwatu był relaksujący. Przy okazji znaleźliśmy geocache.

Rezerwat Buki Zdroiskie © donremigio
Poszukując geocache wylądowaliśmy po złej stronie rzeczki, tak więc zmuszeni byliśmy do przeprawy. Sławek znalazł leżące w poprzek rzeczki drzewo, które może nie sprawiało wrażenia mocnego, ale na szczęście mnie utrzymało.

Tędy przeprawialiśmy się rowerami :) © donremigio
Po znalezieniu geocache posiedzieliśmy jeszcze sobie nad rzeczką i ruszyliśmy do Zdroiska, a potem już główną drogą do Gorzowa.

Silwana © donremigio

Silwana © donremigio

Silwana - wejście do hali © donremigio

Silwana - jakiś magazyn © donremigio
Hala produkcyjna robi ogromne wrażenie. Patrząc na to miejsce poczułem się jak w grze S.T.A.L.K.E.R :)

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio
Spacerując po hali trzeba bardzo uważać na odsłonięte i niezabezpieczone studzienki. Nie polecam chodzić tam samemu.

SIlwana - Hala produkcyjna - jedna z wielu niezabezpieczonych studzienek. Trzeba bardzo uważać © donremigio

Silwana - Hala produkcyjna © donremigio
Nigdzie nam się nie śpieszyło, więc postanowiliśmy wdrapać się jeszcze na biurowiec. Chyba mieściły się tam sale wykładowe i opracowywano nowe produkty.

Po lewej widać "Centrum Badawcze Silwana" © donremigio

Sala wykładowa - Silwana © donremigio

Widok z biurowca Silwana © donremigio

Widok z biurowca - Silwana © donremigio
Po zaglądnięciu chyba w każdy zakątek ruin byłej fabryki Silwany ruszyliśmy na Santok i do rezerwatu Buki Zdroiskie. Po przygnębiających widokach upadłej fabryki, widok rezerwatu był relaksujący. Przy okazji znaleźliśmy geocache.

Rezerwat Buki Zdroiskie © donremigio
Poszukując geocache wylądowaliśmy po złej stronie rzeczki, tak więc zmuszeni byliśmy do przeprawy. Sławek znalazł leżące w poprzek rzeczki drzewo, które może nie sprawiało wrażenia mocnego, ale na szczęście mnie utrzymało.

Tędy przeprawialiśmy się rowerami :) © donremigio
Po znalezieniu geocache posiedzieliśmy jeszcze sobie nad rzeczką i ruszyliśmy do Zdroiska, a potem już główną drogą do Gorzowa.
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 42.00 km;
Czas: 01:48 h
Średnia: 23.33 km/h;
Temperatura:14.0;
Czas: 01:48 h
Średnia: 23.33 km/h;
Temperatura:14.0;
Nad jezioro
Niedziela, 30 marca 2014 | Komentarze 3
Miałem nie wychodzić dzisiaj, ale pogoda ładna to pojechałem nad jezioro, gdzie posiedziałem sobie na pomoście i popodziwiałem okoliczności przyrody.

Nad jeziorem w Lipach © donremigio

Nad jeziorem w Lipach © donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 35.00 km;
Czas: 01:34 h
Średnia: 22.34 km/h;
Temperatura:;
Czas: 01:34 h
Średnia: 22.34 km/h;
Temperatura:;
Na Lipy
Niedziela, 23 marca 2014 | Komentarze 0
Kategoria Zimowo, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 36.00 km;
Czas: 01:30 h
Średnia: 24.00 km/h;
Temperatura:12.0;
Czas: 01:30 h
Średnia: 24.00 km/h;
Temperatura:12.0;
Łośno, Lipy
Czwartek, 20 marca 2014 | Komentarze 0
Popołudniowa przejażdżka na Lipy. W zeszłym roku zlikwidowano ławeczkę, gdzie czasem ze Sławkiem przystawaliśmy. Już myślałem, że całkiem ją usunięto, ale w tym roku postawiono nowiutką, elegancką i pachnącą jeszcze żywicą :)

Parking leśny koło jeziora w Lipach © donremigio

Parking leśny koło jeziora w Lipach © donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 40.00 km;
Czas: 01:50 h
Średnia: 21.82 km/h;
Temperatura:;
Czas: 01:50 h
Średnia: 21.82 km/h;
Temperatura:;
Na Lipy
Niedziela, 16 lutego 2014 | Komentarze 0
Spokojnie na Lipy, Łośno i powrót przez Wojcieszyce
Kategoria Zimowo, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 80.00 km;
Czas: 04:00 h
Średnia: 20.00 km/h;
Temperatura:20.0;
Czas: 04:00 h
Średnia: 20.00 km/h;
Temperatura:20.0;
Drawieński Park narodowy - powrót
Niedziela, 8 września 2013 | Komentarze 3
Z naszych mobilnych M1 wyłazimy jakoś po 9 i snując się dookoła swoich legowisk spożywamy śniadanie.



Na polu biwakowym Pstrąg znajduje się ołtarz przy którym odbyła się uroczystość nadania szlakowi wodnemu imienia Karola Wojtyły. Rosną tutaj też jabłoń i drzewo śliwkowe.

Podczas pakowania namiotu w przedsionku dojrzałem przepięknego żuczka. Delikatnie wziąłem go na dłoń i przeniosłem w bezpieczne miejsce.


Na polu biwakowym stoją też toi toje. No i dobrze, bo w sezonie jest tutaj organizowanych sporo spływów i jak by wszyscy łazili za potrzebą po krzakach to fetor by się tam ładny unosił.

Jakoś o 11 zbieramy się i obieramy azymut na zachód. Ponownie jedziemy "wyciętą" w lesie drogą. Za dnia "tunel" robi jeszcze większe wrażenie.

Długo jedziemy brukiem, często zapiaszczonymi leśnymi drogami. Rowery obciążone, tak więc trzeba co nieco szarpać korbą i kierownicą. Muszę zastanowić się, czy na przyszły sezon, lub jak zużyją się te opony które mam, nie sprawić sobie bardziej terenowych opon. W zasadzie to mam też w piwnicy ramę od starego Phanatica, wraz niemal ze wszystkimi częściami (no chyba poza tylnym kołem). Może złożę sobie osobną maszynę na takie wycieczki pod namiot. Koncepcja do przemyślenia.
W Radachowie odbijamy na moment w bok, co by zaliczyć geocache :) Ukryty on jest przy pruskim pomniku poległych w Wojnie Światowej 1914-1918. Kiedyś taki pomnik stał niemal w każdej wiosce. Podobny mijaliśmy wczoraj w Głusko. Wiele z nich zostało jednak zniszczonych lub przerobionych na postumenty świętych figur przy kościołach.

W okolicznych lasach polował kiedyś Herman Goring, który pełnił funkcję głównego łowczego III Rzeczy. Nad Jeziorem Brzegi (dawniej J. Roskatyń) zbudowano dla niego pałac-twierdzę.
Po wojnie pałac został rozebrany, a cegła poszła na odbudowę miast. Teren zaorano i obsadzono między innymi świerkami i robiniami akacjowymi.
Na GPS miałem zaznaczone położenie geocache ukrytego przy ruinach siedziby łowieckiej Goringa. Nie miałem jednak żadnych dróg, tak więc jechaliśmy na czuja. I suma summarum wylądowaliśmy na jakiś bagnach :)

Zarośnięta droga pokryta była cegłówkami, większymi i mniejszymi kamieniami. Po przejechaniu tego odcinka chciałem spojrzeć na licznik by sprawdzić ile w ogóle dzisiaj już przejechaliśmy.
Licznik. Gdzie jest licznik. Motyla noga.
Mocowanie Sigmy jest po prostu beznadziejne. Już nie raz wypinała mi się przy nawet najmniejszym dotknięciu, ale zazwyczaj upadała na asfalt, tak więc słyszałem jej upadek. Teraz leżała pewnie gdzieś w krzakach. Poszedłem przejść się by jej poszukać. Niestety bezskutecznie.
Ustawiłem więc sobie na odbiorniku GPS wyświetlanie prędkości, choć w gęstym lesie, pomimo obsługi również GLONASS, jego wskazania są delikatnie mówiąc niedokładne. Nie dziwota, że kolarze Garmina używają do określenia prędkości czujników na kołach.
Kolejny licznik, ze względu na to beznadziejne mocowanie, na pewno nie będzie Sigmą. W sumie już zamówiłem sobie bezprzewodowego VDO. Bez czujnika kadencji, akurat to szybko ściągnąłem z roweru, ani bez pulsometru, którego zazwyczaj nie chciało mi się zakładać.
Jakoś się wreszcie pozbierałem psychicznie po stracie licznika i ruszyliśmy do ruin siedziby łowieckiej Goringa. Z siedziby faktycznie niewiele zostało. Na miejscu spotkaliśmy grupę z wykrywaczami metali. Łazili po okolicy z nadzieją, że coś uda im się znaleźć. Nie sądzę jednak by udało im się coś ciekawego odkryć. Pewnie okolica została już dokładnie przeczesana.
Poszukiwaczom skarbów towarzyszył tubylec, który opowiedział nam parę historii o Niemcach, którzy po wojnie wracali na te tereny i szukali ukrytych, przez siebie lub ich dziadków, kosztowności. Wynajmowali oni sobie pokój, a na drugi dzień znikali pozostawiając dziurę pod parapetem lub dół w ogródku.
Skrzynkę geocache dość szybko namierzyłem i pojechaliśmy dalej. Do tego czasu praktycznie jechaliśmy polnymi drogami i brukiem. Tęskniłem już za asfaltem.
Wreszcie dojeżdżamy do Bierzwnika, gdzie przy supermarkecie uzupełniamy bidony i kupujemy czekoladę.
Teraz już tylko asfalt. W Lipich Górach natrafiamy na pomnik. Wynika z niego, że w tej wiosce w marcu 1945 roku stacjonował sztab II Armii Wojska Polskiego na czele z gen. Karolem Świerczewskim. Nie wiem czy czasem ów pomnik nie został wykonany ręką artysty, który popełnił pomnik Matki Polki w Osinowie Dolnym koło Cedynii. Owa "Matka Polka" miała równie męski wyraz twarzy :)

Do domu wracać mieliśmy przez Danków. Jednak jakoś zagoniło nas w okolice Strzelec Krajeńskich. Wbiliśmy się więc na główną drogę i pojechaliśmy prosto na Gorzów.
Wypad pod namiot wielce udany. Malownicze okoliczności przyrody, ciekawe historyczne miejsca. W przyszłym roku chyba pojedziemy tam jeszcze raz.
Z całego serca polecam okolice Drawieńskiego Parku Narodowego.

Mobilne M1© donremigio

Drawieński Park Narodowy - pole biwakowe Pstrąg© donremigio

Drawieński Park Narodowy - pole biwakowe Pstrąg© donremigio
Na polu biwakowym Pstrąg znajduje się ołtarz przy którym odbyła się uroczystość nadania szlakowi wodnemu imienia Karola Wojtyły. Rosną tutaj też jabłoń i drzewo śliwkowe.

Drawieński Park Narodowy - ołtarz© donremigio
Podczas pakowania namiotu w przedsionku dojrzałem przepięknego żuczka. Delikatnie wziąłem go na dłoń i przeniosłem w bezpieczne miejsce.

A żuczek waruje© donremigio

Drawieński Park Narodowy - Drawa© donremigio
Na polu biwakowym stoją też toi toje. No i dobrze, bo w sezonie jest tutaj organizowanych sporo spływów i jak by wszyscy łazili za potrzebą po krzakach to fetor by się tam ładny unosił.

Architektura Sanitarna - Wczoraj i Dziś© donremigio
Jakoś o 11 zbieramy się i obieramy azymut na zachód. Ponownie jedziemy "wyciętą" w lesie drogą. Za dnia "tunel" robi jeszcze większe wrażenie.

Drawieński Park Narodowy - dojazd do biwaku Pstrąg© donremigio
Długo jedziemy brukiem, często zapiaszczonymi leśnymi drogami. Rowery obciążone, tak więc trzeba co nieco szarpać korbą i kierownicą. Muszę zastanowić się, czy na przyszły sezon, lub jak zużyją się te opony które mam, nie sprawić sobie bardziej terenowych opon. W zasadzie to mam też w piwnicy ramę od starego Phanatica, wraz niemal ze wszystkimi częściami (no chyba poza tylnym kołem). Może złożę sobie osobną maszynę na takie wycieczki pod namiot. Koncepcja do przemyślenia.
W Radachowie odbijamy na moment w bok, co by zaliczyć geocache :) Ukryty on jest przy pruskim pomniku poległych w Wojnie Światowej 1914-1918. Kiedyś taki pomnik stał niemal w każdej wiosce. Podobny mijaliśmy wczoraj w Głusko. Wiele z nich zostało jednak zniszczonych lub przerobionych na postumenty świętych figur przy kościołach.

Drawieński Park Narodowy - pruski pomnik poległych podczas I Wojny Światowej© donremigio
W okolicznych lasach polował kiedyś Herman Goring, który pełnił funkcję głównego łowczego III Rzeczy. Nad Jeziorem Brzegi (dawniej J. Roskatyń) zbudowano dla niego pałac-twierdzę.
Po wojnie pałac został rozebrany, a cegła poszła na odbudowę miast. Teren zaorano i obsadzono między innymi świerkami i robiniami akacjowymi.
Na GPS miałem zaznaczone położenie geocache ukrytego przy ruinach siedziby łowieckiej Goringa. Nie miałem jednak żadnych dróg, tak więc jechaliśmy na czuja. I suma summarum wylądowaliśmy na jakiś bagnach :)

Gdzieś tutaj jest droga© donremigio
Zarośnięta droga pokryta była cegłówkami, większymi i mniejszymi kamieniami. Po przejechaniu tego odcinka chciałem spojrzeć na licznik by sprawdzić ile w ogóle dzisiaj już przejechaliśmy.
Licznik. Gdzie jest licznik. Motyla noga.
Mocowanie Sigmy jest po prostu beznadziejne. Już nie raz wypinała mi się przy nawet najmniejszym dotknięciu, ale zazwyczaj upadała na asfalt, tak więc słyszałem jej upadek. Teraz leżała pewnie gdzieś w krzakach. Poszedłem przejść się by jej poszukać. Niestety bezskutecznie.
Ustawiłem więc sobie na odbiorniku GPS wyświetlanie prędkości, choć w gęstym lesie, pomimo obsługi również GLONASS, jego wskazania są delikatnie mówiąc niedokładne. Nie dziwota, że kolarze Garmina używają do określenia prędkości czujników na kołach.
Kolejny licznik, ze względu na to beznadziejne mocowanie, na pewno nie będzie Sigmą. W sumie już zamówiłem sobie bezprzewodowego VDO. Bez czujnika kadencji, akurat to szybko ściągnąłem z roweru, ani bez pulsometru, którego zazwyczaj nie chciało mi się zakładać.
Jakoś się wreszcie pozbierałem psychicznie po stracie licznika i ruszyliśmy do ruin siedziby łowieckiej Goringa. Z siedziby faktycznie niewiele zostało. Na miejscu spotkaliśmy grupę z wykrywaczami metali. Łazili po okolicy z nadzieją, że coś uda im się znaleźć. Nie sądzę jednak by udało im się coś ciekawego odkryć. Pewnie okolica została już dokładnie przeczesana.
Poszukiwaczom skarbów towarzyszył tubylec, który opowiedział nam parę historii o Niemcach, którzy po wojnie wracali na te tereny i szukali ukrytych, przez siebie lub ich dziadków, kosztowności. Wynajmowali oni sobie pokój, a na drugi dzień znikali pozostawiając dziurę pod parapetem lub dół w ogródku.
Skrzynkę geocache dość szybko namierzyłem i pojechaliśmy dalej. Do tego czasu praktycznie jechaliśmy polnymi drogami i brukiem. Tęskniłem już za asfaltem.
Wreszcie dojeżdżamy do Bierzwnika, gdzie przy supermarkecie uzupełniamy bidony i kupujemy czekoladę.
Teraz już tylko asfalt. W Lipich Górach natrafiamy na pomnik. Wynika z niego, że w tej wiosce w marcu 1945 roku stacjonował sztab II Armii Wojska Polskiego na czele z gen. Karolem Świerczewskim. Nie wiem czy czasem ów pomnik nie został wykonany ręką artysty, który popełnił pomnik Matki Polki w Osinowie Dolnym koło Cedynii. Owa "Matka Polka" miała równie męski wyraz twarzy :)

Lipie Góry - pomnik gen. Karola Świerczewskiego© donremigio
Do domu wracać mieliśmy przez Danków. Jednak jakoś zagoniło nas w okolice Strzelec Krajeńskich. Wbiliśmy się więc na główną drogę i pojechaliśmy prosto na Gorzów.
Wypad pod namiot wielce udany. Malownicze okoliczności przyrody, ciekawe historyczne miejsca. W przyszłym roku chyba pojedziemy tam jeszcze raz.
Z całego serca polecam okolice Drawieńskiego Parku Narodowego.
Kategoria Wokół Gorzowa, Geocaching, Fotorelacja, coś koło 100 km
Statystyki:
Odległość: 91.00 km;
Czas: 04:30 h
Średnia: 20.22 km/h;
Temperatura:22.0;
Czas: 04:30 h
Średnia: 20.22 km/h;
Temperatura:22.0;
Drawieński Park Narodowy
Sobota, 7 września 2013 | Komentarze 5
Jeszcze trochę i będzie można pomarzyć o takiej pogodzie, tak więc postanowiliśmy ze Sławkiem pojechać do Drawieńskiego Parku Narodowego na biwak.
Do DPN pojechaliśmy główną drogą. Ruch samochodów niewielki tak więc sprawnie dojechaliśmy do Dobiegniewa. Tam stanęliśmy by Sławek nabył sobie drogą zakupu kiełbaski na ognisko.

W Starym Osiecznie odbijamy na północ i wjeżdżamy na teren DPN.

Turlamy się do Głusko, gdzie musimy w Punkcie Informacyjnym DPNu zapłacić za pole biwakowe. I to nie mało, bo w sumie 22 pln za głowę, ale za rozbicie na dziko Straż Parku może wlepić spory mandat.
Tuż przed Głuskiem mijamy pomnik poświęcony poległym podczas I Wojny Światowej.


Jako, że mamy jeszcze do zachodu nieco czasu, jedziemy zrobić sobie pętelkę wokół jeziora Ostrowieckiego. Tereny przepiękne. Cisza, spokój, wspaniały las. Dla ludzi lubiących kontakt z naturą po prostu bajka.
Jako, że kiedyś przebiegała tutaj część systemu umocnień wschodniej granicy III Rzeszy (Wał Pomorski) to i znajdzie się w okolicy parę bunkrów.
Spora część dróg w DPN jest brukowana.

W Ostrowite, które trudno nawet nazwać wioską (jedna, chyba opuszczona, chałupa i dwa budynki Straży Parkowej), odnajdujemy ruiny kościoła. A w ruinach geocache :)


Otoczeni malowniczymi okolicznościami przyrody docieramy do rzeki Płociczny - jest to lewobrzeżny dopływ Drawy - i pozostałości po niewielkiej siłowni wodnej. Owa mini elektrownia zasilała kiedyś zasilała pobliską leśniczówkę, będącą przez pewien czas również małym ośrodkiem wypoczynkowym.
Tuż obok rzeki można dojrzeć głęboki rów o dość regularnych zarysach.
To Kanał Sicieński. Ów 22 kilometrowy kanał powstał z inicjatywy Fryderyka von Sydowa – właściciela dóbr w okolicach Głuska. Budowę rozpoczęto około 1820 roku. Do wybuchu II wojny światowej służył do nawadniania łąk w okolicach Miradza i Głuska. Kanał jest unikatową (jeśli idzie o stan zachowania) budowlą hydrotechniczną. Biegł ponad lustrami jezior, czasem powyżej brzegu rzeki, a równolegle do niej. Prowadzony był ponad łąkami w postaci ziemnego akweduktu, skąd woda mogła spływać grawitacyjnie i nawadniać teren. Zwało się to wszystko „stokowo-grzbietowym systemem melioracyjnym”. W czasie wojny kanał ucierpiał. Na skutek ostrzału artyleryjskiego i prac saperskich w kilku miejscach przerwano jego ciągłość. Potem próbowano go dość nieudolnie wyremontować. Spróbowano pogłębić obiekt, przy czym zniszczono wykonaną z gliny warstwę izolacyjną i kanału nie udało się już nigdy nawodnić.

Godzina była już późna, tak więc obieramy ze Sławkiem azymut na pole biwakowe "Pstrąg". W pewnym momencie las zrobił się tak gęsty, że musiano wyciąć miejsce na drogę :)
Wrażenie jazdy takim zielonym tunelem jest niesamowite.

Do biwaku docieramy jak jest już szaro. Szybko rozbijamy namioty, rozpalamy ognisko i spożywamy kiełbaski.
Potem leżąc na plecach na ławkach podziwiamy bezchmurne usiane gwiazdami niebo. Dookoła w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żadnego większego miasta, tak więc horyzont nie skażony żadną łuną. Dojrzałem nawet "Flarę Iridium". Powstaje ona gdy satelita Iridium podczas przelotu tworzy na niebie silny błysk (flarę) o bardzo dużej jasności. Błysk ten jest powstaje dzięki trzem antenom, które prawie bez strat odbijają promienie słoneczne.
Koło północy ładujemy się do namiotów i idziemy spać.
Do DPN pojechaliśmy główną drogą. Ruch samochodów niewielki tak więc sprawnie dojechaliśmy do Dobiegniewa. Tam stanęliśmy by Sławek nabył sobie drogą zakupu kiełbaski na ognisko.

Security Dog - lepszy niż zapięcie na rower© donremigio
W Starym Osiecznie odbijamy na północ i wjeżdżamy na teren DPN.

Drawieński Park Narodowy Wita© donremigio
Turlamy się do Głusko, gdzie musimy w Punkcie Informacyjnym DPNu zapłacić za pole biwakowe. I to nie mało, bo w sumie 22 pln za głowę, ale za rozbicie na dziko Straż Parku może wlepić spory mandat.
Tuż przed Głuskiem mijamy pomnik poświęcony poległym podczas I Wojny Światowej.

Pomnik poległych w I Wojnie Światowej© donremigio

Kościół w Głusku© donremigio
Jako, że mamy jeszcze do zachodu nieco czasu, jedziemy zrobić sobie pętelkę wokół jeziora Ostrowieckiego. Tereny przepiękne. Cisza, spokój, wspaniały las. Dla ludzi lubiących kontakt z naturą po prostu bajka.
Jako, że kiedyś przebiegała tutaj część systemu umocnień wschodniej granicy III Rzeszy (Wał Pomorski) to i znajdzie się w okolicy parę bunkrów.

Bunkier Wału Pomorskiego© donremigio
Spora część dróg w DPN jest brukowana.

Drawieński Park Narodowy© donremigio
W Ostrowite, które trudno nawet nazwać wioską (jedna, chyba opuszczona, chałupa i dwa budynki Straży Parkowej), odnajdujemy ruiny kościoła. A w ruinach geocache :)

Ruiny kościoła w Ostrowite© donremigio

Cmentarz przy ruinach kościoła© donremigio
Otoczeni malowniczymi okolicznościami przyrody docieramy do rzeki Płociczny - jest to lewobrzeżny dopływ Drawy - i pozostałości po niewielkiej siłowni wodnej. Owa mini elektrownia zasilała kiedyś zasilała pobliską leśniczówkę, będącą przez pewien czas również małym ośrodkiem wypoczynkowym.
Tuż obok rzeki można dojrzeć głęboki rów o dość regularnych zarysach.
To Kanał Sicieński. Ów 22 kilometrowy kanał powstał z inicjatywy Fryderyka von Sydowa – właściciela dóbr w okolicach Głuska. Budowę rozpoczęto około 1820 roku. Do wybuchu II wojny światowej służył do nawadniania łąk w okolicach Miradza i Głuska. Kanał jest unikatową (jeśli idzie o stan zachowania) budowlą hydrotechniczną. Biegł ponad lustrami jezior, czasem powyżej brzegu rzeki, a równolegle do niej. Prowadzony był ponad łąkami w postaci ziemnego akweduktu, skąd woda mogła spływać grawitacyjnie i nawadniać teren. Zwało się to wszystko „stokowo-grzbietowym systemem melioracyjnym”. W czasie wojny kanał ucierpiał. Na skutek ostrzału artyleryjskiego i prac saperskich w kilku miejscach przerwano jego ciągłość. Potem próbowano go dość nieudolnie wyremontować. Spróbowano pogłębić obiekt, przy czym zniszczono wykonaną z gliny warstwę izolacyjną i kanału nie udało się już nigdy nawodnić.

Pustelnia - mała, nieczynna elektrownia wodna© donremigio
Godzina była już późna, tak więc obieramy ze Sławkiem azymut na pole biwakowe "Pstrąg". W pewnym momencie las zrobił się tak gęsty, że musiano wyciąć miejsce na drogę :)
Wrażenie jazdy takim zielonym tunelem jest niesamowite.

Droga do biwaku Pstrąg© donremigio
Do biwaku docieramy jak jest już szaro. Szybko rozbijamy namioty, rozpalamy ognisko i spożywamy kiełbaski.
Potem leżąc na plecach na ławkach podziwiamy bezchmurne usiane gwiazdami niebo. Dookoła w promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żadnego większego miasta, tak więc horyzont nie skażony żadną łuną. Dojrzałem nawet "Flarę Iridium". Powstaje ona gdy satelita Iridium podczas przelotu tworzy na niebie silny błysk (flarę) o bardzo dużej jasności. Błysk ten jest powstaje dzięki trzem antenom, które prawie bez strat odbijają promienie słoneczne.
Koło północy ładujemy się do namiotów i idziemy spać.
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa, coś koło 100 km, Geocaching