Wpisy archiwalne w kategorii
Wokół Gorzowa
Dystans całkowity: | 10328.63 km (w terenie 868.00 km; 8.40%) |
Czas w ruchu: | 443:13 |
Średnia prędkość: | 23.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Maks. tętno średnie: | 154 (74 %) |
Suma kalorii: | 155429 kcal |
Liczba aktywności: | 160 |
Średnio na aktywność: | 64.55 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
Statystyki:
Odległość: 62.50 km;
Czas: 02:18 h
Średnia: 27.17 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 02:18 h
Średnia: 27.17 km/h;
Temperatura:25.0;
mauzoleum w Dankowie
Sobota, 21 sierpnia 2010 | Komentarze 7
Niedawno, buszując po przepastnych zasobach Wielkiego Internetu, znalazłem informację, iż w Dankowie, przez który przejeżdżam dość często, jest jakiś stary rozpadający się kościółek. Wielce mnie to zaintrygowało, bo od pewnego czasu szukam jakiegoś ciekawego miejsca do schowania geocache.
Zwołałem więc liczną ekipę towarzyszącą, w postaci Sławka, i podeptaliśmy raźno w poszukiwaniu ruin.
Pogoda zacna, wiaterek nie za duży, tak więc do Dankowa dojechaliśmy dość szybko. Od razu przystąpiliśmy do zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań. To gdzie ów kościółek jest wiedziałem mniej więcej. Znaczy bardziej mniej niż więcej. Wczoraj trafiłem na zdjęcia tych ruin na Panoramio i miałem tylko nadzieję, że zdjęcia zostały w miarę dobrze umiejscowione na mapie.
Wątpliwości się zrodziły, gdy wpatrując się w gps, podniosłem wzrok i zauważyłem, że już dawno minęliśmy zabudowania Dankowa i jedziemy w zasadzie lasem na Strzelce Krajeńskie.
Kurcze ... jak to ... przecież nikt nie budował kościółków w lesie. No chyba, że to pozostałość po jakiejś dawno zapomnianej, ceniącej anonimowość, religii, gdzie kulminacyjnym punktem mszy było składanie w ofierze dziewic. Oczywiście po uprzednim uwolnieniu ich od brzemienia dziewictwa. Taka religia, z powodu nieuchronnego deficytu kluczowych dla obrządków niewiast, pewnie szybko by upadła.
Jednak prawdopodobieństwo, że gdzieś w tym ciemnym lesie, są jakieś neogotyckie ruiny domu publicznego były znikome.
Nie wierząc za bardzo w powodzenie, skręciliśmy w pierwszą lepszą leśną drogę z postanowieniem dokładnego przeczesania terenu. Mina mi nieco zrzedła, bo droga którą jechaliśmy prowadziła przez najzwyczajniejszy gęsty las. Nic nie zapowiadało ruin. Czegokolwiek.
Lecz nagle, niespodziewanie i nader zaskakująco naszym oczom ukazało się to:





Na kościółek to nie wyglądało. Bliższe oględziny wykazały, iż jest to mauzoleum.
Po powrocie do domu przeczesałem googla w poszukiwaniu informacji cóż to jest. Otóż jest to mauzoleum rodziny von Brand, która mieszkała w okolicy do drugiej wojny światowej. Podczas wojny Niemcy zostali wysiedleni, pałacyk rodziny von Brand został doszczętnie zniszczony przez Rosjan, a jedyną pozostałością po mieszkających w wiosce Niemcach jest właśnie to mauzoleum oraz zarośnięty i zapomniany cmentarz. Na cmentarz tam się nie natknąłem, ale jadąc następnym razem poszukam go. Podejrzewam, że gdzieś tam w pobliżu jest.
Miejsce na geocache znalazłem tuż obok mauzoleum. Muszę przygotować tylko skrzyneczkę i ją tam ukryć.
Miejsce jest na tyle ciekawe, że chyba warto tam schować geocache. Może dzięki temu ktoś trafi na to zapomniane miejsce.
.
Zwołałem więc liczną ekipę towarzyszącą, w postaci Sławka, i podeptaliśmy raźno w poszukiwaniu ruin.
Pogoda zacna, wiaterek nie za duży, tak więc do Dankowa dojechaliśmy dość szybko. Od razu przystąpiliśmy do zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań. To gdzie ów kościółek jest wiedziałem mniej więcej. Znaczy bardziej mniej niż więcej. Wczoraj trafiłem na zdjęcia tych ruin na Panoramio i miałem tylko nadzieję, że zdjęcia zostały w miarę dobrze umiejscowione na mapie.
Wątpliwości się zrodziły, gdy wpatrując się w gps, podniosłem wzrok i zauważyłem, że już dawno minęliśmy zabudowania Dankowa i jedziemy w zasadzie lasem na Strzelce Krajeńskie.
Kurcze ... jak to ... przecież nikt nie budował kościółków w lesie. No chyba, że to pozostałość po jakiejś dawno zapomnianej, ceniącej anonimowość, religii, gdzie kulminacyjnym punktem mszy było składanie w ofierze dziewic. Oczywiście po uprzednim uwolnieniu ich od brzemienia dziewictwa. Taka religia, z powodu nieuchronnego deficytu kluczowych dla obrządków niewiast, pewnie szybko by upadła.
Jednak prawdopodobieństwo, że gdzieś w tym ciemnym lesie, są jakieś neogotyckie ruiny domu publicznego były znikome.
Nie wierząc za bardzo w powodzenie, skręciliśmy w pierwszą lepszą leśną drogę z postanowieniem dokładnego przeczesania terenu. Mina mi nieco zrzedła, bo droga którą jechaliśmy prowadziła przez najzwyczajniejszy gęsty las. Nic nie zapowiadało ruin. Czegokolwiek.
Lecz nagle, niespodziewanie i nader zaskakująco naszym oczom ukazało się to:

Mauzoleum rodziny von Brand© donremigio

Mauzoleum rodziny von Brand© donremigio

Mauzoleum rodziny von Brand© donremigio

Mauzoleum rodziny von Brand© donremigio

Mauzoleum rodziny von Brand© donremigio
Na kościółek to nie wyglądało. Bliższe oględziny wykazały, iż jest to mauzoleum.
Po powrocie do domu przeczesałem googla w poszukiwaniu informacji cóż to jest. Otóż jest to mauzoleum rodziny von Brand, która mieszkała w okolicy do drugiej wojny światowej. Podczas wojny Niemcy zostali wysiedleni, pałacyk rodziny von Brand został doszczętnie zniszczony przez Rosjan, a jedyną pozostałością po mieszkających w wiosce Niemcach jest właśnie to mauzoleum oraz zarośnięty i zapomniany cmentarz. Na cmentarz tam się nie natknąłem, ale jadąc następnym razem poszukam go. Podejrzewam, że gdzieś tam w pobliżu jest.
Miejsce na geocache znalazłem tuż obok mauzoleum. Muszę przygotować tylko skrzyneczkę i ją tam ukryć.
Miejsce jest na tyle ciekawe, że chyba warto tam schować geocache. Może dzięki temu ktoś trafi na to zapomniane miejsce.
.
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 47.00 km;
Czas: 01:48 h
Średnia: 26.11 km/h;
Temperatura:23.0;
Czas: 01:48 h
Średnia: 26.11 km/h;
Temperatura:23.0;
trochę tu, trochę tam
Czwartek, 19 sierpnia 2010 | Komentarze 2
Trasa standardowa. Nieco jazdy po ścieżce rowerowej, nieco walki z tirami, jak również co nieco śmigania po lesie. Wszystkiego po trochu.
Na postoju moją oponę upodobała sobie jakaś ważka.

Wylegująca się na oponie ważka© donremigio
Kościół w Różankach. Porażająco piękny to on nie jest.

Kościółek w Różankach© donremigio
Przy kościele jest jakaś zbiorowa mogiła. Niemców jak mniemam.

Zbiorowa mogiła - Różanki© donremigio
Widok na moje stanowisko kierownicze. Tłok mam tam niezły, ale za to sporo opcji uchwytowych :)

Zaawansowany manipulator kierunkowy© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 42.50 km;
Czas: 01:43 h
Średnia: 24.76 km/h;
Temperatura:20.0;
Czas: 01:43 h
Średnia: 24.76 km/h;
Temperatura:20.0;
nocą po lesie
Niedziela, 8 sierpnia 2010 | Komentarze 0
Jakoś nabrałem ochoty na wieczorne kręcenie korbą. Trasa standard, okolice Lip i Łośna.
Jako punkt docelowy obrałem sobie ławeczkę w lesie. Posiedziałem tam parę minut, gdy nagle, ni stąd ni zowąd, niespodziewanie i zaskakująco z lasu wyłoniła się ... łania. Jakaś ślepa chyba była, bo siedziałem zaledwie kilkanaście metrów od niej, a ta spokojnie zaczęła wcinać listki, czy tam jakieś inne zielsko. Po chwili z krzaków wyłonił się jej źrebak i też zaczął coś tam żreć.
Łania zauważyła mnie dopiero po 10 minutach gdy wstałem z ławki. Zaskoczona najpierw zrobiła kilka kroków w moim kierunku, a widząc zaledwie parę metrów od siebie amatora dziczyzny, zrobiła takie wielkie oczyska i szczekając zwinęła się w las.
Wracając natknąłem się na jeszcze jeden akcent przyrodniczy. Potrąconego, martwego borsuka. Najpierw go poczułem, potem zobaczyłem. Leży przy drodze chyba już parę dni. Niedługo pewnie lisy go skonsumują. W sumie to już nie pierwszy raz w tej okolicy natykam się na przejechanego borsuka. Chyba nie mają zbyt silnego instynktu przetrwania.
Jutro chyba też późnym wieczorem wybiorę się na rower. Podoba mi się jazda wśród grających świerszczy i podnoszącej się wieczornej mgły.
Jako punkt docelowy obrałem sobie ławeczkę w lesie. Posiedziałem tam parę minut, gdy nagle, ni stąd ni zowąd, niespodziewanie i zaskakująco z lasu wyłoniła się ... łania. Jakaś ślepa chyba była, bo siedziałem zaledwie kilkanaście metrów od niej, a ta spokojnie zaczęła wcinać listki, czy tam jakieś inne zielsko. Po chwili z krzaków wyłonił się jej źrebak i też zaczął coś tam żreć.
Łania zauważyła mnie dopiero po 10 minutach gdy wstałem z ławki. Zaskoczona najpierw zrobiła kilka kroków w moim kierunku, a widząc zaledwie parę metrów od siebie amatora dziczyzny, zrobiła takie wielkie oczyska i szczekając zwinęła się w las.
Wracając natknąłem się na jeszcze jeden akcent przyrodniczy. Potrąconego, martwego borsuka. Najpierw go poczułem, potem zobaczyłem. Leży przy drodze chyba już parę dni. Niedługo pewnie lisy go skonsumują. W sumie to już nie pierwszy raz w tej okolicy natykam się na przejechanego borsuka. Chyba nie mają zbyt silnego instynktu przetrwania.
Jutro chyba też późnym wieczorem wybiorę się na rower. Podoba mi się jazda wśród grających świerszczy i podnoszącej się wieczornej mgły.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 32.00 km;
Czas: 01:25 h
Średnia: 22.59 km/h;
Temperatura:28.0;
Czas: 01:25 h
Średnia: 22.59 km/h;
Temperatura:28.0;
po lesie
Piątek, 6 sierpnia 2010 | Komentarze 0
Wycieczkę rozpocząłem od sprawdzenia na balkonie sytuacji hydro-opadowej. Parę chmurek sobie frywolnie latało, ale raczej nic nie zapowiadało deszczu.
Na balkonie dojrzałem też parę pająków. Jeden wylegiwał się na ścianie, a drugi dyndał na pajęczynie.
Sama wycieczka to takie tam deptanie po lesie w poszukiwaniu drzew i kwiatków.




Na balkonie dojrzałem też parę pająków. Jeden wylegiwał się na ścianie, a drugi dyndał na pajęczynie.
Sama wycieczka to takie tam deptanie po lesie w poszukiwaniu drzew i kwiatków.

Pająk rasa nieznana© donremigio

Pająk rasy nieznanej, wylegujący się na ścianie© donremigio

Pająk rasa nieznana© donremigio

A taki sobie kwiatek© donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 35.00 km;
Czas: 01:34 h
Średnia: 22.34 km/h;
Temperatura:28.0;
Czas: 01:34 h
Średnia: 22.34 km/h;
Temperatura:28.0;
poprzez łąki, poprzez pola
Środa, 4 sierpnia 2010 | Komentarze 0
Korzystając z chwilowej przerwy, między deszczem a ulewą, wybrałem się dzisiaj na krótką eskapadę. W sumie nic ciekawego. Od tak nieco po lesie, nieco lansu po parku, nieco mocniejszego deptania po asfalcie, a także krótka chwila zadumy nad pięknem przyrody.


Ambona. gdzieś w Europie© donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 202.24 km;
Czas: 08:25 h
Średnia: 24.03 km/h;
Temperatura:33.0;
Czas: 08:25 h
Średnia: 24.03 km/h;
Temperatura:33.0;
Zamek Zakonu Joanitów - Swobnica
Piątek, 16 lipca 2010 | Komentarze 7
Niedawno znajomy pokazał mi fotki zamku w Swobnicy. Zamek powoli sypie się, ale ma swój urok. Dodatkowym bonusem jest ukryty tam geocache.
W sumie z Gorzowa do Swobnicy można dojechać robiąc 150km ale ze Sławkiem postawiliśmy sobie dodatkowe zadanie.
Zrobić 200km :)
Zadanie o tyle utrudnione, że temperatura, jak każdy wie, ostatnio nas nie rozpieszcza. Ale my to twarde chłopaki jesteśmy, tak więc wyznaczyłem trasę, zaopatrzyliśmy się w wodę, batoniki oraz pieniądze na tankowanie bukłaków i ruszyliśmy kręcić 200km.
Jako, że nogi świeże, tak więc pierwszy postój zorganizowaliśmy dopiero na Cmentarzu Wojennym w Myśliborze. Tam wysłałem Sławka, by odnalazł jedyny grób na którym jest zdjęcie. Dzięki temu ma zaliczonego geocache :)
Po kilkunastu minutach wskoczyliśmy na nasze rumaki i skierowaliśmy koła ku wiosce Banie. Głownie dlatego, że jest tam schowany geocache. Jednak, pomimo wykonania zakrojonych na szeroką skalę prac ziemnych, nie udało nam się zlokalizować skrzyneczki. Cóż może innym razem.
Nieco zdegustowani porażką ruszyliśmy ku głównej atrakcji wycieczki. Zamku we Swobnicy.

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio
Po całym zamku walają się ulotki. Najwyraźniej ktoś stara walczyć się o obiekt. Obecny prywatny właściciel ma w głębokim poważaniu przyszłość zamku, a gmina chyba nie bardzo wie co z tym fantem zrobić.

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio
Jak już znudziło nam się łażenie po zamku, ruszyliśmy szturmem na wieżę. Schowany tam jest geocache.

Zamek w Swobnicy - geocache© donremigio

Zamek w Swobnicy - geocache© donremigio
Na wyższe piętra wieży prowadziła, roztaczająca wokół siebie aurę zaufania i bezpieczeństwa, skrzypiąca chybocąca drabina.

Zamek w Swobnicy© donremigio
Sławek to człowiek, który pluje z pogardą w oczy śmierci. Nie bacząc na niebezpieczeństwo wlazł po drabinie, a potem po schodach, na samą górę. Trzymając w dłoni telefon, z wybranym numerem alarmowym, oczekiwałem wrzasku i mlaśnięcia po uderzeniu sławkowego ciała o glebę. Mniej więcej tam powinno leżeć.

Zamek w Swobnicy - baszta© donremigio
Jednak, ku mojemu zdziwieniu, pomimo mijających minut, z góry nie spadało z wrzaskiem ciało Sławka. Zamiast tego jego ciało wychyliło się i spytało grzecznie czy zrobić mi zdjęcie z góry. No i zrobiło. Ale jak widać nie opanowało do końca umiejętności korzystania z dobrodziejstw autofocusa. Albo tak mu się łapy trzęsły.

Zamek w Swobnicy© donremigio
Reszta widoczków z baszty wyszła mu już z odpowiednią ostrością.

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy - widok z baszty© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio

Zamek w Swobnicy© donremigio
Jak tylko Sławek bezpiecznie sprowadził swe ciało na ziemię, ruszyliśmy w dalszą drogę. W Trzcińsko-Zdrój zrobiliśmy sobie postój, bo po zamku to raczej biegaliśmy, a niektórzy narażali swe życie wspinając się na wieże.

Trzcińsko-Zdrój - fontanna© donremigio

Trzcińsko-Zdrój - lubuskie© donremigio
Mijając Smolnicę zauważyliśmy plac zabaw. My lubimy place zabaw. Wstydem było więc nie zatrzymać się i nie przetestować rozrywkowych instalacji. Sławek rzucił się na huśtawkę, ja natomiast pobujałem się na koniku.

Plac zabaw we Smolnicy© donremigio
Chciałem uspokoić wielbicieli zwierząt parzystokopytnych. Konikowi nic się nie stało. Czuł się chyba jedynie nieco przytłoczony.

Plac zabaw w Smolnicy© donremigio
W Dębnie ujrzeliśmy natomiast orła cień.

Dębno - orła cień© donremigio
Zmęczenie coraz bardziej dawało nam się we znaki. W Kostrzynie z ulgą siedliśmy na jakiś ławeczkach, wypijając kolejne litry wody i soków.
Pokrzepiało nas jedynie to, że słońce zaczęło wreszcie zachodzić. I dobrze bo miałem go już serdecznie dosyć. Słońce ostatecznie pożegnało nas w okolicy Witnicy.

Zachód słońca nad Witnicą© donremigio
Reszty wycieczki nie bardzo pamiętam. Ocknąłem się jak przyszło mi wtargać rower na drugie piętro. To był chyba najgorszy etap wycieczki.
Odżyłem dopiero po solidnym zimnym prysznicu. Trzeba było zmyć ten krem do opalania wraz z piachem i muszkami, które przykleiły się do rzeczonego kremu :)
Kolejna bariera do pokonania. 300km. Ale to nie dzisiaj. Jutro też nie. Może kiedyś :)
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa, coś koło 200 km, coś koło 100 km
Statystyki:
Odległość: 32.50 km;
Czas: 01:24 h
Średnia: 23.21 km/h;
Temperatura:32.0;
Czas: 01:24 h
Średnia: 23.21 km/h;
Temperatura:32.0;
Santok - geocaching
Piątek, 9 lipca 2010 | Komentarze 0
Trasa krótka, ale w sumie było dość gorąco i nawet za bardzo nie chce jechać się dalej.
Ze Sławkiem do Santoka pojechaliśmy przez Janczewo. Trasa mało ciekawa, mocny w mordewiatr, a na dodatek całkiem spory ruch samochodowy.
Celem wycieczki było znalezienie geocache ukrytego przy santockiej baszcie.
Aby go znaleźć musieliśmy wdrapać się na sporą górkę. A oto co znaleźliśmy.

Geocache ukryty w Santoku (lubuskie)© donremigio
Z cache zabrałem kostkę, a dorzuciłem PTTKowską oznakę XIV Rodzinnego Zlotu Pieczenia Ziemniaka :)

Geocache ukryty przy baszcie w Santoku (lubuskie)© donremigio
Z baszty roztaczał się zaiste zacny widok.

Widok z baszty (Santok)© donremigio

Panorama z baszty na Santok© donremigio

Przed wiekami tam gdzieś kiedyś była osada© donremigio
A oto mój połykacz kilometrów, pogromca szos i wirtuoz zakrętów :)

Połykacz kilometrów© donremigio
Po chwili kontemplacji widoków ruszyliśmy ze Sławkiem na Gorzów. Po dziurawym i nierównym polbruku szumnie zwanym ścieżką rowerową :) Dobrze, że nowe ścieżki robią już asfaltowe. Polbruk to ZŁO !!
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 71.50 km;
Czas: 02:38 h
Średnia: 27.15 km/h;
Temperatura:30.0;
Czas: 02:38 h
Średnia: 27.15 km/h;
Temperatura:30.0;
Pętla barlinecka
Niedziela, 4 lipca 2010 | Komentarze 2
Dystans taki sobie, trasa średnio pasjonująca, ale słońce praży niemiłosiernie i jakoś nie chce mi się napinać na więcej. Sławek też jakoś chyba nie miał ochoty na dłuższy wypad więc wybraliśmy się na pętlę barlinecką.
Pierwszy postój już w Łubiance, gdzie stoi unikalny na skalę powiatu element architektury sanitarnej.

Architektura Sanitarna - Łubianka© donremigio
W Barlinku natknęliśmy się natomiast na, już nie tak pasjonującą, architekturę sakralną.

Architektura Sakralna - Barlinek© donremigio
Godny uwagi był za to mur obronny z któregoś tam wieku.

Barlinek - fragmenty murów obronnych z XIV i XV wieku© donremigio
Po jeziorze barlineckim pływały sobie stateczki

Barlinek - Jezioro Barlineckie© donremigio
oraz ptactwo wodne. Ten kaczor miał chyba dość konkretnie sprecyzowane plany wobec swej wybranki.

Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne© donremigio
Jedna z kaczek robiła za boję.

Jezioro Barlineckie - Pierzasta boja© donremigio

Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne© donremigio
Mewa długo zastanawiała się nad tym, co ta durna kaczka wyprawia.

Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne© donremigio
Ale koncepcja nurkowania była jej chyba zbyt obca.

Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne© donremigio

Jezioro Barlineckie - prawie molo© donremigio

Kotwica - Barlinek - Jezioro Barlineckie© donremigio
Nad jeziorem siedziało nam się na tyle wygodnie, że ruszyliśmy w drogę powrotną dopiero po półtorej godziny.
Zaraz za Barlinkiem minęliśmy się z cyklistą, którego spotkaliśmy jadąc do Barlinka. Pomachaliśmy sobie ponownie :) Chyba jechał podobną trasę jak my, tylko w drugą stronę :)
W przyszłym tygodniu ma nieco popadać to może ochłodzi się co nieco. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 29.00 km;
Czas: 01:09 h
Średnia: 25.22 km/h;
Temperatura:30.0;
Czas: 01:09 h
Średnia: 25.22 km/h;
Temperatura:30.0;
na Łośno
Piątek, 2 lipca 2010 | Komentarze 2
Standardowo na Łośno.
Musiałem zmienić siodełko i większą część drogi ustawiałem je pod swoje cztery litery. Chyba znalazłem złoty środek, ale to się okaże jak na weekend gdzieś dalej się pojedzie.
Z minusów nowego siodełka to nie mogę ni jak przypasować torby podsiodłowej. Ale to w sumie nie jest duży problem bo i tak na rowerze jeżdżę zawsze z plecakiem :)
Zakamuflowany kościółek w Łośnie.

Musiałem zmienić siodełko i większą część drogi ustawiałem je pod swoje cztery litery. Chyba znalazłem złoty środek, ale to się okaże jak na weekend gdzieś dalej się pojedzie.
Z minusów nowego siodełka to nie mogę ni jak przypasować torby podsiodłowej. Ale to w sumie nie jest duży problem bo i tak na rowerze jeżdżę zawsze z plecakiem :)
Zakamuflowany kościółek w Łośnie.

Zakamuflowany kościółek w Łośnie© donremigio
Kategoria Wokół Gorzowa, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 34.35 km;
Czas: 01:15 h
Średnia: 27.48 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 01:15 h
Średnia: 27.48 km/h;
Temperatura:25.0;
Patataj... Patataj... Patataj...
Czwartek, 1 lipca 2010 | Komentarze 0
A tak sobie ze Sławkiem na Lipy.
Nic się nie działo, nuda jak w polskim filmie. Nic. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są.
Z okoliczności przyrody to też nic. Snopki siana... Jedzą krowy... Chałupy przykryte okapem. O! Pies na uwięzi... O!
Na horyzoncie koń... krowa, kura, kaczka... kura, kaczka, drób... O! Jest! Widzę! Droga... Chyba na Ostrołękę. A nie to na Łośno krzyżówka jest.
I tak Patataj... Patataj... Patataj... na rowerkach.
Nic się nie działo, nuda jak w polskim filmie. Nic. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje. Dialogi niedobre... Bardzo niedobre dialogi są.
Z okoliczności przyrody to też nic. Snopki siana... Jedzą krowy... Chałupy przykryte okapem. O! Pies na uwięzi... O!
Na horyzoncie koń... krowa, kura, kaczka... kura, kaczka, drób... O! Jest! Widzę! Droga... Chyba na Ostrołękę. A nie to na Łośno krzyżówka jest.
I tak Patataj... Patataj... Patataj... na rowerkach.
Kategoria Wokół Gorzowa