Wpisy archiwalne w kategorii
Geocaching
Dystans całkowity: | 5980.88 km (w terenie 433.00 km; 7.24%) |
Czas w ruchu: | 256:49 |
Średnia prędkość: | 23.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 44.00 km/h |
Maks. tętno średnie: | 156 (77 %) |
Suma kalorii: | 79524 kcal |
Liczba aktywności: | 64 |
Średnio na aktywność: | 93.45 km i 4h 04m |
Więcej statystyk |
Statystyki:
Odległość: 73.00 km;
Czas: 03:30 h
Średnia: 20.86 km/h;
Temperatura:15.0;
Czas: 03:30 h
Średnia: 20.86 km/h;
Temperatura:15.0;
Gorzów - Witnica
Sobota, 3 kwietnia 2010 | Komentarze 0
Trasa: Gorzów - Lubno - Witnica - Baczyna - Gorzów
Tym razem ze Sławkiem. Chciałem znaleźć skrzynkę geocaching ukrytą w Witnicy w "Parku drogowskazów".
Pierwszy przystanek w Lubnie przy ruinach jakiegoś pałacyku. W sumie to niewiele z niego zostało. Tubylcy rozszabrowali cegły. Reszta pewnie się zawali.
Po chwili kontemplacji walorów estetycznych tej kupki cegieł ruszyliśmy dalej.
W Witnicy pojechaliśmy od razu do "Parku drogowskazów". Jak sama nazwa wskazuje jest to park, którego myślą przewodnią są drogowskazy. Jest ich tam zatrzęsienie, ale tylko kilka z nich to prawdziwe drogowskazy. Większość wykonali artyści.
W parku znalazłem nawet drogowskaz podobny do tego, na który natknąłem się w lesie wracając z Myśliborza.
Drogowskaz w Parku Drogowskazów.
Drogowskaz w lesie w okolicach Ściechowa.
Poniżej instalacja ciekawa z punktu widzenia cyklisty.
Może kiedyś sobie taki rower sprawię. Tylko by się przydało go odchudzić. Na przykład wymienić widełki na karbonowe. No i siodełko jakieś żelowe, albo chociaż amortyzowana sztyca.
Tak swoją drogą to mam wrażenie, że niektórzy za bardzo przejmują się wagą swoich rowerów. Jak ktoś podaje w opisie roweru wagę powietrza w kołach i śrubek od koszyka do bidonu to chyba przekracza pewną cienką granicę rozsądku :)
A to nie wiem co ma wspólnego z drogowskazami.
Sławek to nie jest człowiek o duszy artysty. On nie podziwia sztuki. Rzeczy mają być praktyczne. Z daleka dojrzał jakiś wystający z rzeźby wihajster i począł nim szarpać. I o dziwo, odniosło to nawet jakiś skutek. Rzeźba zaczęła ruszać głową, machać skrzydłami i ogólnie rzecz biorąc wydawać dźwięki godne kupy żelastwa. No ale to by było na tyle. Dalej nic praktycznego. Sławek odszedł znudzony szukając czegoś co by było wykonane najlepiej to w kodzie dwójkowym.
A oto samiec z rodziny naczelnych ostrożnie podchodzący do tajemniczej maszynerii. Chwilę później zaczął energicznie okładać ją kopniakami. Jednak czynność ta nie odkryła przed nim funkcji owej maszyny. Po dziś dzień skrywa ona swoje tajemnice.
Cel naszej wycieczki.
Gdzieś tam powinna być ukryta magnetyczna skrzynka geocaching. Niestety obmacaliśmy całe te ustrojstwo, jeszcze trochę i byśmy do środka wleźli. Niestety skrzynki ani widu ani słychu. Amba fatima było i nima. Nie wiem może macałem nie tam gdzie trzeba. Czasem mi się to zdarza. A może ktoś zakosił. Nie wiem.
Tak więc cel wycieczki nie został osiągnięty, skrzynka nie została odnaleziona, no ale i bez tego było dość ciekawie.
Pozdrower
Tym razem ze Sławkiem. Chciałem znaleźć skrzynkę geocaching ukrytą w Witnicy w "Parku drogowskazów".
Pierwszy przystanek w Lubnie przy ruinach jakiegoś pałacyku. W sumie to niewiele z niego zostało. Tubylcy rozszabrowali cegły. Reszta pewnie się zawali.
Ruiny pałacyku w Lubnie (lubuskie)© donremigio
Po chwili kontemplacji walorów estetycznych tej kupki cegieł ruszyliśmy dalej.
W Witnicy pojechaliśmy od razu do "Parku drogowskazów". Jak sama nazwa wskazuje jest to park, którego myślą przewodnią są drogowskazy. Jest ich tam zatrzęsienie, ale tylko kilka z nich to prawdziwe drogowskazy. Większość wykonali artyści.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
W parku znalazłem nawet drogowskaz podobny do tego, na który natknąłem się w lesie wracając z Myśliborza.
Drogowskaz w Parku Drogowskazów.
Park drogowskazow - Witnica© donremigio
Drogowskaz w lesie w okolicach Ściechowa.
Znak na rozstaju dróg© donremigio
Poniżej instalacja ciekawa z punktu widzenia cyklisty.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
Może kiedyś sobie taki rower sprawię. Tylko by się przydało go odchudzić. Na przykład wymienić widełki na karbonowe. No i siodełko jakieś żelowe, albo chociaż amortyzowana sztyca.
Tak swoją drogą to mam wrażenie, że niektórzy za bardzo przejmują się wagą swoich rowerów. Jak ktoś podaje w opisie roweru wagę powietrza w kołach i śrubek od koszyka do bidonu to chyba przekracza pewną cienką granicę rozsądku :)
A to nie wiem co ma wspólnego z drogowskazami.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
Sławek to nie jest człowiek o duszy artysty. On nie podziwia sztuki. Rzeczy mają być praktyczne. Z daleka dojrzał jakiś wystający z rzeźby wihajster i począł nim szarpać. I o dziwo, odniosło to nawet jakiś skutek. Rzeźba zaczęła ruszać głową, machać skrzydłami i ogólnie rzecz biorąc wydawać dźwięki godne kupy żelastwa. No ale to by było na tyle. Dalej nic praktycznego. Sławek odszedł znudzony szukając czegoś co by było wykonane najlepiej to w kodzie dwójkowym.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
A oto samiec z rodziny naczelnych ostrożnie podchodzący do tajemniczej maszynerii. Chwilę później zaczął energicznie okładać ją kopniakami. Jednak czynność ta nie odkryła przed nim funkcji owej maszyny. Po dziś dzień skrywa ona swoje tajemnice.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
Cel naszej wycieczki.
Park drogowskazów - Witnica© donremigio
Gdzieś tam powinna być ukryta magnetyczna skrzynka geocaching. Niestety obmacaliśmy całe te ustrojstwo, jeszcze trochę i byśmy do środka wleźli. Niestety skrzynki ani widu ani słychu. Amba fatima było i nima. Nie wiem może macałem nie tam gdzie trzeba. Czasem mi się to zdarza. A może ktoś zakosił. Nie wiem.
Tak więc cel wycieczki nie został osiągnięty, skrzynka nie została odnaleziona, no ale i bez tego było dość ciekawie.
Pozdrower
Kategoria Wokół Gorzowa, Geocaching, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 74.32 km;
Czas: 03:09 h
Średnia: 23.59 km/h;
Temperatura:12.0;
Czas: 03:09 h
Średnia: 23.59 km/h;
Temperatura:12.0;
biednemu zawsze wiatr w oczy wieje
Czwartek, 1 kwietnia 2010 | Komentarze 0
Trasa: Gorzów - Marwice - Sosny - Witnica - Bogdaniec - Gorzów
Celem wycieczki było odnalezienie skrzynki geocaching.
Dystans w sam raz, pogoda wydawała się raczej przyjazna. Niestety jadąc w kierunku Witnicy wiało niemiłosiernie. Pocieszało mnie tylko to, że będę wracał z wiatrem :)
Męcząc się strasznie jakoś doczłapałem się do miejsca gdzie ukryta była skrzynka.
Nie wiem czym wyróżnili się byli leśnicy, że postawili im głaz, ale niech im ziemia lekką będzie. Może kiedyś głazy będą stawiać ku pamięci bohaterskich informatyków.
Znalezienie skrzynki nie było zbyt trudne. Trzeba było przekopać kopczyk. Obawiałem się tylko, że grzebiąc ręką wewnątrz, jakiś kamień się obluzuje i spadnie mi na rękę.
Sam keszyk wygląda następująco:
A oto jego cenna zawartość:
Ja zabrałem z niego monetę a wrzuciłem mały imbus. W sumie zapomniałem coś wziąć by wrzucić do keszyka. Przetrzepałem to co miałem przy rowerze i tylko malutki imbus do pojemnika się mieścił :)
Wpisałem jeszcze fakt odnalezienia keszyka do logbooka znajdującego się w środku i ruszyłem w drogę powrotną.
Od Witnicy w stronę Gorzowa rower jechał prawie sam. Z wiatrem pomykałem sobie ścieżką rowerową 32-34 km/h i męczyłem się mniej jadąc wcześniej pod wiatr z prędkością 21 km/h :)
Tuż przed Bogdańcem trafiłem na korek spowodowany wypadkiem.
Droga jest na tym odcinku w niezłym stanie i kierowcy przekraczają tam znacznie dozwoloną prędkość. Kogoś poniosła ułańska fantazja i mamy oto tego skutki. Sprawa wyglądała na dość poważną, golf dostał na wysokości kierowcy mocno w bok, mercedes, którego tutaj akurat nie bardzo widać, miał rozwalony przód, tył, bok, w zasadzie to cały był poobijany. Mam tylko nadzieję, że nikomu nic się nie stało.
Do Gorzowa dojechałem już bez przygód. Kolejny keszyk zaliczony :) W Witnicy jest jeszcze jeden ale zostawiłem go sobie na później :)
Celem wycieczki było odnalezienie skrzynki geocaching.
Dystans w sam raz, pogoda wydawała się raczej przyjazna. Niestety jadąc w kierunku Witnicy wiało niemiłosiernie. Pocieszało mnie tylko to, że będę wracał z wiatrem :)
Męcząc się strasznie jakoś doczłapałem się do miejsca gdzie ukryta była skrzynka.
Głaz ku pamięci byłym leśnikom© donremigio
Nie wiem czym wyróżnili się byli leśnicy, że postawili im głaz, ale niech im ziemia lekką będzie. Może kiedyś głazy będą stawiać ku pamięci bohaterskich informatyków.
Znalezienie skrzynki nie było zbyt trudne. Trzeba było przekopać kopczyk. Obawiałem się tylko, że grzebiąc ręką wewnątrz, jakiś kamień się obluzuje i spadnie mi na rękę.
Głaz głaz ku pamięci leśnikom.© donremigio
Sam keszyk wygląda następująco:
Keszyk znaleziony przy OP23F0© donremigio
A oto jego cenna zawartość:
Zawartosc keszyka OP23F0© donremigio
Ja zabrałem z niego monetę a wrzuciłem mały imbus. W sumie zapomniałem coś wziąć by wrzucić do keszyka. Przetrzepałem to co miałem przy rowerze i tylko malutki imbus do pojemnika się mieścił :)
Wpisałem jeszcze fakt odnalezienia keszyka do logbooka znajdującego się w środku i ruszyłem w drogę powrotną.
Od Witnicy w stronę Gorzowa rower jechał prawie sam. Z wiatrem pomykałem sobie ścieżką rowerową 32-34 km/h i męczyłem się mniej jadąc wcześniej pod wiatr z prędkością 21 km/h :)
Tuż przed Bogdańcem trafiłem na korek spowodowany wypadkiem.
Wypadek na trasie Witnica - Gorzów© donremigio
Droga jest na tym odcinku w niezłym stanie i kierowcy przekraczają tam znacznie dozwoloną prędkość. Kogoś poniosła ułańska fantazja i mamy oto tego skutki. Sprawa wyglądała na dość poważną, golf dostał na wysokości kierowcy mocno w bok, mercedes, którego tutaj akurat nie bardzo widać, miał rozwalony przód, tył, bok, w zasadzie to cały był poobijany. Mam tylko nadzieję, że nikomu nic się nie stało.
Do Gorzowa dojechałem już bez przygód. Kolejny keszyk zaliczony :) W Witnicy jest jeszcze jeden ale zostawiłem go sobie na później :)
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 90.00 km;
Czas: 03:55 h
Średnia: 22.98 km/h;
Temperatura:14.0;
Czas: 03:55 h
Średnia: 22.98 km/h;
Temperatura:14.0;
Gorzów - Myślibórz - Gorzów
Czwartek, 25 marca 2010 | Komentarze 3
Trasa: Gorzów - Łubianka - Karsko - Myślibórz - Staw - Wysoka - Santocko - Gorzów
Z serii geocaching.
Na dzisiaj planowałem wycieczkę do Myśliborza. Jest tam wirtualna skrzynka geocaching i chciałem ją zaliczyć. Tylko że wczoraj jakoś dziwnie klęknąłem, coś mi przeskoczyło i ledwo mogłem nogę wyprostować. Dzisiaj rano wstałem i ból w sumie mniejszy, ale sam nie wiedziałem czy warto nadwyrężać kolano. Lecz za oknem słoneczko i szkoda je zmarnować, tym bardziej, że w weekend zapowiadają deszczową pogodę. Kolanko sobie wtedy odpocznie. Tak więc wskoczyłem na rowerek i jazda.
Na szczęście im dłużej jechałem tym kolano mniej bolało, w sumie po 10km zapomniałem o nim. Do Myśliborza pojechałem przez Łubiankę - Karsko - Ławy. Jechało się przyjemnie, z wiaterkiem w plecy. Za Nowogródkiem Pomorskim przeciąłem nowo budowaną autostradę, jak mniemam do Szczecina.
Jakieś 5km przed Myśliborzem na ogonie siadł mi traktor. Nie dałem mu się aż do samego Myśliborza :) Dzięki temu średnia skoczyła mi prawie do 27km/h.
Szukając Cmentarza Wojennego gdzie "ukryta" jest skrzynka, natknąłem się na dziwną budowlę na środku drogi.
Kiedyś Myślibórz był ufortyfikowany silnymi murami miejskimi, a to pewnie pozostałości po bramie. Jeszcze jedną, podobną, mijałem jadąc w kierunku Cmentarza Wojennego. Widocznie to zabytki i drogowcy musieli jakoś sobie poradzić bez ich rozbiórki. Tak więc jest tam dość ciasno i TIRy są zmuszone przejeżdżać lewym pasem.
Cmentarz Wojenny znalazłem po kilkunastu minutach.
W tym wypadku aby zaliczyć skrzynkę geocaching trzeba jako hasło podać dane z jedynego nagrobka na cmentarzu na którym znajduje się zdjęcie pochowanego w niej żołnierza.
Zadanie wykonane, tak więc siadłem sobie na ławeczce by co nieco odpocząć. Posiedziałam sobie tak ładnych parę minut. Niestety ledwo wstałem przypomniało mi o sobie moje kolano. W sumie jak je rozruszałem to przestało boleć, ale chyba wstrzymam się przez parę dni z wycieczkami rowerowymi.
W drodze powrotnej dostałem potężnym wmordęwiatrem. Było ciężko. Na dodatek pomyliłem drogi i wylądowałem na leśnym dukcie. W sumie może to i nawet dobrze bo nie natknąłbym się na stary poniemiecki znak na rozstaju dróg.
Zaraz potem natrafiłem również na ciekawą informację wymalowaną na murze.
Mówi ona jasno i dobitnie że "Kiszonka jest własnością Tymecki i Gulczyński". Nie dość, że zwiedziłem dzisiaj Cmentarz Wojenny w Myśliborzu to jeszcze wiem czyja jest kiszonka. Jak widać dzięki turystyce rowerowej człowiek uczy się wielu ważnych rzeczy.
Do domu dotarłem nieco styrany, ale zadowolony. Brak formy, no i mocny wiatr przez pół drogi dał o sobie znać. Wycieczkę skończyłem z kiepską średnią bliską 23km/h.
Z serii geocaching.
Na dzisiaj planowałem wycieczkę do Myśliborza. Jest tam wirtualna skrzynka geocaching i chciałem ją zaliczyć. Tylko że wczoraj jakoś dziwnie klęknąłem, coś mi przeskoczyło i ledwo mogłem nogę wyprostować. Dzisiaj rano wstałem i ból w sumie mniejszy, ale sam nie wiedziałem czy warto nadwyrężać kolano. Lecz za oknem słoneczko i szkoda je zmarnować, tym bardziej, że w weekend zapowiadają deszczową pogodę. Kolanko sobie wtedy odpocznie. Tak więc wskoczyłem na rowerek i jazda.
Na szczęście im dłużej jechałem tym kolano mniej bolało, w sumie po 10km zapomniałem o nim. Do Myśliborza pojechałem przez Łubiankę - Karsko - Ławy. Jechało się przyjemnie, z wiaterkiem w plecy. Za Nowogródkiem Pomorskim przeciąłem nowo budowaną autostradę, jak mniemam do Szczecina.
Autostrada Gorzów - Szczecin© donremigio
Jakieś 5km przed Myśliborzem na ogonie siadł mi traktor. Nie dałem mu się aż do samego Myśliborza :) Dzięki temu średnia skoczyła mi prawie do 27km/h.
Szukając Cmentarza Wojennego gdzie "ukryta" jest skrzynka, natknąłem się na dziwną budowlę na środku drogi.
Myślibórz - brama wjazdowa© donremigio
Kiedyś Myślibórz był ufortyfikowany silnymi murami miejskimi, a to pewnie pozostałości po bramie. Jeszcze jedną, podobną, mijałem jadąc w kierunku Cmentarza Wojennego. Widocznie to zabytki i drogowcy musieli jakoś sobie poradzić bez ich rozbiórki. Tak więc jest tam dość ciasno i TIRy są zmuszone przejeżdżać lewym pasem.
Cmentarz Wojenny znalazłem po kilkunastu minutach.
Cmentarz Wojenny w Myśliborze© donremigio
Cmentarz Wojenny w Myśliborze© donremigio
W tym wypadku aby zaliczyć skrzynkę geocaching trzeba jako hasło podać dane z jedynego nagrobka na cmentarzu na którym znajduje się zdjęcie pochowanego w niej żołnierza.
Cmentarz Wojenny w Myśliborze© donremigio
Zadanie wykonane, tak więc siadłem sobie na ławeczce by co nieco odpocząć. Posiedziałam sobie tak ładnych parę minut. Niestety ledwo wstałem przypomniało mi o sobie moje kolano. W sumie jak je rozruszałem to przestało boleć, ale chyba wstrzymam się przez parę dni z wycieczkami rowerowymi.
W drodze powrotnej dostałem potężnym wmordęwiatrem. Było ciężko. Na dodatek pomyliłem drogi i wylądowałem na leśnym dukcie. W sumie może to i nawet dobrze bo nie natknąłbym się na stary poniemiecki znak na rozstaju dróg.
Znak na rozstaju dróg.© donremigio
Znak na rozstaju dróg© donremigio
Zaraz potem natrafiłem również na ciekawą informację wymalowaną na murze.
Kiszonka jest własnością Tymecki i Gulczyński© donremigio
Mówi ona jasno i dobitnie że "Kiszonka jest własnością Tymecki i Gulczyński". Nie dość, że zwiedziłem dzisiaj Cmentarz Wojenny w Myśliborzu to jeszcze wiem czyja jest kiszonka. Jak widać dzięki turystyce rowerowej człowiek uczy się wielu ważnych rzeczy.
Do domu dotarłem nieco styrany, ale zadowolony. Brak formy, no i mocny wiatr przez pół drogi dał o sobie znać. Wycieczkę skończyłem z kiepską średnią bliską 23km/h.
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa, Fotorelacja, coś koło 100 km
Statystyki:
Odległość: 81.00 km;
Czas: 04:30 h
Średnia: 18.00 km/h;
Temperatura:22.0;
Czas: 04:30 h
Średnia: 18.00 km/h;
Temperatura:22.0;
13.czerwca.2009 - Gorzów - Bledzew
Sobota, 13 czerwca 2009 | Komentarze 0
Cel wycieczki: Elektrownia wodna w Bledzewie.
Moja pierwsza wycieczka w poszukiwaniu skrzynki geocaching. Czym jest geocaching?
Polega to mniej więcej na tym, że zazwyczaj ktoś chowa, zakopuje tak zwaną skrzynkę będącą najczęściej plastikowym pudełkiem, do którego chowa jakiś upominek, oraz dziennik w których znalazcy odnotowują swoje odkrycie.
Współrzędne miejsc, w których ukryte są skrzynki, ich opisy oraz instrukcje niezbędne do ich znalezienia dostępne są chociażby tutaj. Gdy znajdziemy skrzynkę wpisujemy się do dzienniczka i spisujemy hasło, które potem podajemy na stronie dzięki czemu będziemy na liście 'odkrywców' danej skrzynki.
Akurat skrzynka, na poszukiwanie się wybrałem była bez pojemnikowa. LINK
W tym wypadku należy odczytać niemieckie nazwy trzech miejscowości znajdujące się nad przewodami sieci przesyłowej wychodzącej z elektrowni i jako hasło do logu na stronie podać ich polskie odpowiedniki.
Jako, że byłem tam rok wcześniej, chciałem oszukać i odczytać te nazwy na zdjęciach, które wtedy zrobiłem :) Niestety, akurat nie zrobiłem zdjęcia tych nazw miejscowości i byłem zmuszony wybrać się tam ponownie.
Wyznaczyłem więc trasę, wrzuciłem na GPS i ruszyłem w drogę.
Najpierw musiałem jednak przebić się przez centrum. No a ścieżki rowerowe w Gorzowie są budowane, tak jak w większości polskich miast, w stylu żabich skoków. Czyli 200 metrów ścieżki, która nagle się urywa i pojawia się 300 metrów dalej. Żeby rowerzyści się nie nudzili często u nas jeszcze stawiają po środku ścieżki rowerowej latarnie, które chyba pełnią rolę progów zwalniających dla cyklistów.
Jakoś przejechałem przez miasto, dojechałem do Deszczna, skręciłem w kierunku Glinik i wjechałem w las. Od tego momentu, praktycznie aż do samego Bledzewa (jakies 20 km) jechałem już tylko przez las.
W Bledzewie przejechałem przez most uchylno-przesuwny na kanale Obry, będący częścią Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i skręciłem w kierunku elektrowni wodnej.
Po spisaniu nazw miejscowości nad przewodami sieci przesyłowej, wychodzącej z elektrowni, ruszyłem w drogę powrotną. Jako, że nie chciało mi się wracać tą samą drogą co przyjechałem, skręciłem w kierunku Skwierzyny. Parę kilometrów więcej, ale za to inna trasa. Niestety zaczęło naprawdę mocno wiać. Zazwyczaj podczas jazdy utrzymuję tempo w okolicach 28km/h. Tym razem dostałem taki wmordęwiatr, że ledwo jechałem 22km/h. I tak praktycznie aż do Gorzowa.
Później w domu zasiadłem do google i wyszukałem polskie nazwy niemieckich nazw miejscowości i vuala. Pierwsza skrzyneczka geocaching zaliczona :)
Moja pierwsza wycieczka w poszukiwaniu skrzynki geocaching. Czym jest geocaching?
Polega to mniej więcej na tym, że zazwyczaj ktoś chowa, zakopuje tak zwaną skrzynkę będącą najczęściej plastikowym pudełkiem, do którego chowa jakiś upominek, oraz dziennik w których znalazcy odnotowują swoje odkrycie.
Współrzędne miejsc, w których ukryte są skrzynki, ich opisy oraz instrukcje niezbędne do ich znalezienia dostępne są chociażby tutaj. Gdy znajdziemy skrzynkę wpisujemy się do dzienniczka i spisujemy hasło, które potem podajemy na stronie dzięki czemu będziemy na liście 'odkrywców' danej skrzynki.
Akurat skrzynka, na poszukiwanie się wybrałem była bez pojemnikowa. LINK
W tym wypadku należy odczytać niemieckie nazwy trzech miejscowości znajdujące się nad przewodami sieci przesyłowej wychodzącej z elektrowni i jako hasło do logu na stronie podać ich polskie odpowiedniki.
Jako, że byłem tam rok wcześniej, chciałem oszukać i odczytać te nazwy na zdjęciach, które wtedy zrobiłem :) Niestety, akurat nie zrobiłem zdjęcia tych nazw miejscowości i byłem zmuszony wybrać się tam ponownie.
Wyznaczyłem więc trasę, wrzuciłem na GPS i ruszyłem w drogę.
Najpierw musiałem jednak przebić się przez centrum. No a ścieżki rowerowe w Gorzowie są budowane, tak jak w większości polskich miast, w stylu żabich skoków. Czyli 200 metrów ścieżki, która nagle się urywa i pojawia się 300 metrów dalej. Żeby rowerzyści się nie nudzili często u nas jeszcze stawiają po środku ścieżki rowerowej latarnie, które chyba pełnią rolę progów zwalniających dla cyklistów.
Jakoś przejechałem przez miasto, dojechałem do Deszczna, skręciłem w kierunku Glinik i wjechałem w las. Od tego momentu, praktycznie aż do samego Bledzewa (jakies 20 km) jechałem już tylko przez las.
W Bledzewie przejechałem przez most uchylno-przesuwny na kanale Obry, będący częścią Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i skręciłem w kierunku elektrowni wodnej.
Elektrownia wodna w Bledzewie© donremigio
Elektrownia wodna w Bledzewie© donremigio
Po spisaniu nazw miejscowości nad przewodami sieci przesyłowej, wychodzącej z elektrowni, ruszyłem w drogę powrotną. Jako, że nie chciało mi się wracać tą samą drogą co przyjechałem, skręciłem w kierunku Skwierzyny. Parę kilometrów więcej, ale za to inna trasa. Niestety zaczęło naprawdę mocno wiać. Zazwyczaj podczas jazdy utrzymuję tempo w okolicach 28km/h. Tym razem dostałem taki wmordęwiatr, że ledwo jechałem 22km/h. I tak praktycznie aż do Gorzowa.
Później w domu zasiadłem do google i wyszukałem polskie nazwy niemieckich nazw miejscowości i vuala. Pierwsza skrzyneczka geocaching zaliczona :)
Kategoria Geocaching, Wokół Gorzowa, Fotorelacja