Wykres:
Najdłuższe wycieczki:
Info:
Wykres roczny blog rowerowy donremigio.bikestats.pl
avatar
  • Dystans: 19875.39 km
  • Średnia: 23.25 km/h
  • Na siodełku: 35d 12h 00m
Szukaj:
avatar

Info

Remigiusz Królak.
Gorzów Wielkopolski.
Przejechane 19875.39 km.
Średnia 23.25 km/h.
Więcej o mnie.
button stats bikestats.pl
Kategorie:
Najdłuższa jednodniowa wycieczka: Borne Sulinowo (345km)
Epicka wycieczka na Berlin: Na BERLIN, Towarzysze !! Na BERLIN !! (240km)
Wpisy archiwalne w kategorii

Fotorelacja

Dystans całkowity:9060.79 km (w terenie 802.00 km; 8.85%)
Czas w ruchu:400:18
Średnia prędkość:22.46 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:156 (83 %)
Maks. tętno średnie:154 (74 %)
Suma kalorii:134204 kcal
Liczba aktywności:108
Średnio na aktywność:83.90 km i 3h 44m
Więcej statystyk
Statystyki:
Odległość: 35.00 km;
Czas: 01:34 h
Średnia: 22.34 km/h;
Temperatura:28.0;

poprzez łąki, poprzez pola

Środa, 4 sierpnia 2010 | Komentarze 0


Korzystając z chwilowej przerwy, między deszczem a ulewą, wybrałem się dzisiaj na krótką eskapadę. W sumie nic ciekawego. Od tak nieco po lesie, nieco lansu po parku, nieco mocniejszego deptania po asfalcie, a także krótka chwila zadumy nad pięknem przyrody.

Ambona. gdzieś w Europie © donremigio


Statystyki:
Odległość: 55.00 km;
Czas: 02:02 h
Średnia: 27.05 km/h;
Temperatura:28.0;

a tak se sobie gdzieś za Lipy

Sobota, 31 lipca 2010 | Komentarze 0


Bez historii. Tak se sobie deptałem spoglądając na okoliczności przyrody, ptaszki ćwierkające, sarenki pląsające po łąkach etc.


Koniki na łące się pasące © donremigio
Kategoria Fotorelacja


Statystyki:
Odległość: 202.24 km;
Czas: 08:25 h
Średnia: 24.03 km/h;
Temperatura:33.0;

Zamek Zakonu Joanitów - Swobnica

Piątek, 16 lipca 2010 | Komentarze 7




Niedawno znajomy pokazał mi fotki zamku w Swobnicy. Zamek powoli sypie się, ale ma swój urok. Dodatkowym bonusem jest ukryty tam geocache.
W sumie z Gorzowa do Swobnicy można dojechać robiąc 150km ale ze Sławkiem postawiliśmy sobie dodatkowe zadanie.

Zrobić 200km :)

Zadanie o tyle utrudnione, że temperatura, jak każdy wie, ostatnio nas nie rozpieszcza. Ale my to twarde chłopaki jesteśmy, tak więc wyznaczyłem trasę, zaopatrzyliśmy się w wodę, batoniki oraz pieniądze na tankowanie bukłaków i ruszyliśmy kręcić 200km.

Jako, że nogi świeże, tak więc pierwszy postój zorganizowaliśmy dopiero na Cmentarzu Wojennym w Myśliborze. Tam wysłałem Sławka, by odnalazł jedyny grób na którym jest zdjęcie. Dzięki temu ma zaliczonego geocache :)

Po kilkunastu minutach wskoczyliśmy na nasze rumaki i skierowaliśmy koła ku wiosce Banie. Głownie dlatego, że jest tam schowany geocache. Jednak, pomimo wykonania zakrojonych na szeroką skalę prac ziemnych, nie udało nam się zlokalizować skrzyneczki. Cóż może innym razem.

Nieco zdegustowani porażką ruszyliśmy ku głównej atrakcji wycieczki. Zamku we Swobnicy.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Po całym zamku walają się ulotki. Najwyraźniej ktoś stara walczyć się o obiekt. Obecny prywatny właściciel ma w głębokim poważaniu przyszłość zamku, a gmina chyba nie bardzo wie co z tym fantem zrobić.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Jak już znudziło nam się łażenie po zamku, ruszyliśmy szturmem na wieżę. Schowany tam jest geocache.
Zamek w Swobnicy - geocache © donremigio


Zamek w Swobnicy - geocache © donremigio


Na wyższe piętra wieży prowadziła, roztaczająca wokół siebie aurę zaufania i bezpieczeństwa, skrzypiąca chybocąca drabina.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Sławek to człowiek, który pluje z pogardą w oczy śmierci. Nie bacząc na niebezpieczeństwo wlazł po drabinie, a potem po schodach, na samą górę. Trzymając w dłoni telefon, z wybranym numerem alarmowym, oczekiwałem wrzasku i mlaśnięcia po uderzeniu sławkowego ciała o glebę. Mniej więcej tam powinno leżeć.
Zamek w Swobnicy - baszta © donremigio


Jednak, ku mojemu zdziwieniu, pomimo mijających minut, z góry nie spadało z wrzaskiem ciało Sławka. Zamiast tego jego ciało wychyliło się i spytało grzecznie czy zrobić mi zdjęcie z góry. No i zrobiło. Ale jak widać nie opanowało do końca umiejętności korzystania z dobrodziejstw autofocusa. Albo tak mu się łapy trzęsły.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Reszta widoczków z baszty wyszła mu już z odpowiednią ostrością.
Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy - widok z baszty © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Zamek w Swobnicy © donremigio


Jak tylko Sławek bezpiecznie sprowadził swe ciało na ziemię, ruszyliśmy w dalszą drogę. W Trzcińsko-Zdrój zrobiliśmy sobie postój, bo po zamku to raczej biegaliśmy, a niektórzy narażali swe życie wspinając się na wieże.
Trzcińsko-Zdrój - fontanna © donremigio


Trzcińsko-Zdrój - lubuskie © donremigio


Mijając Smolnicę zauważyliśmy plac zabaw. My lubimy place zabaw. Wstydem było więc nie zatrzymać się i nie przetestować rozrywkowych instalacji. Sławek rzucił się na huśtawkę, ja natomiast pobujałem się na koniku.
Plac zabaw we Smolnicy © donremigio


Chciałem uspokoić wielbicieli zwierząt parzystokopytnych. Konikowi nic się nie stało. Czuł się chyba jedynie nieco przytłoczony.
Plac zabaw w Smolnicy © donremigio


W Dębnie ujrzeliśmy natomiast orła cień.
Dębno - orła cień © donremigio


Zmęczenie coraz bardziej dawało nam się we znaki. W Kostrzynie z ulgą siedliśmy na jakiś ławeczkach, wypijając kolejne litry wody i soków.

Pokrzepiało nas jedynie to, że słońce zaczęło wreszcie zachodzić. I dobrze bo miałem go już serdecznie dosyć. Słońce ostatecznie pożegnało nas w okolicy Witnicy.
Zachód słońca nad Witnicą © donremigio


Reszty wycieczki nie bardzo pamiętam. Ocknąłem się jak przyszło mi wtargać rower na drugie piętro. To był chyba najgorszy etap wycieczki.
Odżyłem dopiero po solidnym zimnym prysznicu. Trzeba było zmyć ten krem do opalania wraz z piachem i muszkami, które przykleiły się do rzeczonego kremu :)

Kolejna bariera do pokonania. 300km. Ale to nie dzisiaj. Jutro też nie. Może kiedyś :)


Statystyki:
Odległość: 32.50 km;
Czas: 01:24 h
Średnia: 23.21 km/h;
Temperatura:32.0;

Santok - geocaching

Piątek, 9 lipca 2010 | Komentarze 0




Trasa krótka, ale w sumie było dość gorąco i nawet za bardzo nie chce jechać się dalej.
Ze Sławkiem do Santoka pojechaliśmy przez Janczewo. Trasa mało ciekawa, mocny w mordewiatr, a na dodatek całkiem spory ruch samochodowy.

Celem wycieczki było znalezienie geocache ukrytego przy santockiej baszcie.
Aby go znaleźć musieliśmy wdrapać się na sporą górkę. A oto co znaleźliśmy.
Geocache ukryty w Santoku (lubuskie) © donremigio


Z cache zabrałem kostkę, a dorzuciłem PTTKowską oznakę XIV Rodzinnego Zlotu Pieczenia Ziemniaka :)
Geocache ukryty przy baszcie w Santoku (lubuskie) © donremigio


Z baszty roztaczał się zaiste zacny widok.
Widok z baszty (Santok) © donremigio


Panorama z baszty na Santok © donremigio


Przed wiekami tam gdzieś kiedyś była osada © donremigio


A oto mój połykacz kilometrów, pogromca szos i wirtuoz zakrętów :)
Połykacz kilometrów © donremigio


Po chwili kontemplacji widoków ruszyliśmy ze Sławkiem na Gorzów. Po dziurawym i nierównym polbruku szumnie zwanym ścieżką rowerową :) Dobrze, że nowe ścieżki robią już asfaltowe. Polbruk to ZŁO !!


Statystyki:
Odległość: 71.50 km;
Czas: 02:38 h
Średnia: 27.15 km/h;
Temperatura:30.0;

Pętla barlinecka

Niedziela, 4 lipca 2010 | Komentarze 2




Dystans taki sobie, trasa średnio pasjonująca, ale słońce praży niemiłosiernie i jakoś nie chce mi się napinać na więcej. Sławek też jakoś chyba nie miał ochoty na dłuższy wypad więc wybraliśmy się na pętlę barlinecką.

Pierwszy postój już w Łubiance, gdzie stoi unikalny na skalę powiatu element architektury sanitarnej.
Architektura Sanitarna - Łubianka © donremigio


W Barlinku natknęliśmy się natomiast na, już nie tak pasjonującą, architekturę sakralną.
Architektura Sakralna - Barlinek © donremigio


Godny uwagi był za to mur obronny z któregoś tam wieku.
Barlinek - fragmenty murów obronnych z XIV i XV wieku © donremigio


Po jeziorze barlineckim pływały sobie stateczki
Barlinek - Jezioro Barlineckie © donremigio


oraz ptactwo wodne. Ten kaczor miał chyba dość konkretnie sprecyzowane plany wobec swej wybranki.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Jedna z kaczek robiła za boję.
Jezioro Barlineckie - Pierzasta boja © donremigio


Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Mewa długo zastanawiała się nad tym, co ta durna kaczka wyprawia.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Ale koncepcja nurkowania była jej chyba zbyt obca.
Jezioro Barlineckie - ptactwo wodne © donremigio


Jezioro Barlineckie - prawie molo © donremigio


Kotwica - Barlinek - Jezioro Barlineckie © donremigio


Nad jeziorem siedziało nam się na tyle wygodnie, że ruszyliśmy w drogę powrotną dopiero po półtorej godziny.
Zaraz za Barlinkiem minęliśmy się z cyklistą, którego spotkaliśmy jadąc do Barlinka. Pomachaliśmy sobie ponownie :) Chyba jechał podobną trasę jak my, tylko w drugą stronę :)

W przyszłym tygodniu ma nieco popadać to może ochłodzi się co nieco. Przynajmniej mam taką nadzieję.


Statystyki:
Odległość: 29.00 km;
Czas: 01:09 h
Średnia: 25.22 km/h;
Temperatura:30.0;

na Łośno

Piątek, 2 lipca 2010 | Komentarze 2


Standardowo na Łośno.
Musiałem zmienić siodełko i większą część drogi ustawiałem je pod swoje cztery litery. Chyba znalazłem złoty środek, ale to się okaże jak na weekend gdzieś dalej się pojedzie.
Z minusów nowego siodełka to nie mogę ni jak przypasować torby podsiodłowej. Ale to w sumie nie jest duży problem bo i tak na rowerze jeżdżę zawsze z plecakiem :)

Zakamuflowany kościółek w Łośnie.
Zakamuflowany kościółek w Łośnie © donremigio


Statystyki:
Odległość: 182.00 km;
Czas: 07:30 h
Średnia: 24.27 km/h;
Temperatura:28.0;

Gorzów - Stargard Szczeciński - Pyrzyce

Niedziela, 27 czerwca 2010 | Komentarze 0




Ekipa w składzie: Pajda, Sławek i moja szanowna persona.
Cel: Stargard i Pyrzyce.

Pobudka o 6:30. Mieliśmy jechać o 7 ale Sławek nieco zaspał, tak więc ruszyliśmy dopiero jakoś o 8. Pajda początkowo chciał jechać o 5 rano ale ten człowiek chyba nie zawsze zdaje sobie sprawę z tego co mówi :)

Po 30 km przerwa w Barlinku na uzupełnienie płynów w organizmach. Sławek i Pajda przerwę wykorzystali również do burzliwej i pasjonującej debaty na ważne tematy polityczno-gospodarcze.

Pierwszy popas - Barlinek © donremigio


Za Barlinkiem lekki podjazd, na którym Pajda lekko się zasapał. Ogólnie rzecz biorąc było na trasie trochę mniejszych i większych podjazdów, ale w sumie nic strasznego.

Kolejny postój w Kolinie przy "kąpielisku". Copacabana to raczej nie jest. Plaża 4 kilometrów nie ma, woda błękitna również nie jest, ale w sumie od czegoś przecież trzeba zacząć :)

Prawie Copacabana w Kolinie © donremigio


Od tego momentu tempo nieco spadło. Pajde zaczęły lekkie skurcze łapać, ale twardo kręcił korbą w swym pogromcy szos.

Po 90 kilometrach rozbiliśmy obóz w Koszewku na placu zabaw. Sławek z niekłamaną radością pobujał się na huśtawce. Ja nie ryzykowałem, żeby mnie utrzymać to by tam musiały być liny okrętowe, a nie takie tam ... łańcuszki ;)

Plac zabaw w Koszewku © donremigio



Wersja multiplayer wyglądała na bardziej wytrzymałą, ale ze Sławkiem większej zabawy na tym nie było.
Plac zabaw w Koszewku © donremigio


Z Pajdą nieco większa frajda była. Przynajmniej chłopak się starał i czynny opór stawiał.
Plac zabaw w Koszewku © donremigio


Koszewko. Jakiś kościółek © donremigio


Po małej dawce gier i zabaw ruchowych, Pajda pojechał na Stargard odwiedzić swoją babkę, dziadka, matkę, wujka, stryjka (niepotrzebne skreślić), a ja ze Sławkiem uderzyliśmy, w poszukiwaniu geocache, na wschód na nieczynne lotnisko. Cache okazał się mikry, pusty, schowany w sumie w nieciekawym walącym się budynku.
Ale za to samo lotnisko okazało się całkiem całkiem.
Lotnisko pamięta jeszcze czasy drugiej wojny światowej, kiedy to stacjonowały tam niemieckie samoloty rakietowe Me-163. Po wojnie lotnisko przejęli Rosjanie i lotnisko było bazą dla Su-27.
Obecnie lotnisko robi za tor wyścigowy dla okolicznych młodych rajdowców (no i dobrze niech wyszaleją się na pasie startowym, nie na drogach publicznych), a hangary służą za magazyny cebuli, ziemniaków itp.

Rzut oka wujka Googla na lotnisko pod Stargardem © donremigio


Oczywiście wykorzystałem długą prostą i dałem sobie pohasać mojej maszynie. Niech ma tą chwilę radości i poczuje wiatr w szprychach ;)
Nieczynne lotnisko w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Rozsuwane wrota w hangarze mogły kiedyś naprawdę wiele wytrzymać.
Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Hangary na nieczynnym lotnisku w Stargardzie Szczecińskim © donremigio


Oczywiście Sławek nie był by sobą, jeśli by gdzieś nie wlazł. Niestety w okolicy był tylko śmietnik.
Sławek w śmietniku © donremigio


Jak tylko Sławek łaskawie z niego wylazł, pojechaliśmy na Pyrzyce szukać kolejnego geocache ukrytego przy czołgu IS-2 (Iosif Stalin). Ten czołg miał 46 ton i 122 mm armatę. Jedynie cięższy ale z mniejszą armatą PzKpfw. VI Tiger mógł stawać z nim w szranki.
Pomnik w Pyrzycach - radziecki ciężki czołg IS-2 © donremigio


Geocache ukryty przy pomniku to malutki cache magnetyczny.
Geocache ukryty przy pomniku w Pyrzycach © donremigio


Sławek, jakże by inaczej, nie omieszkał wleźć pod czołg.
Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Gdzie jest otwarty właz umożliwiający wejście do środka :)
Wnętrze IS-2. Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Stojąc obok czołgu i czekając, aż Sławek wygramoli się z czeluści Iosifa Stalina, usłyszałem jakieś piski, zgrzyty. Nagle armata 46 tonowego kolosa zaczęła delikatnie się unosić. Po chwili dobiegł mnie dochodzący z czołgu krzyk Sławka - "czy coś się rusza". A owszem owszem.
Widocznie Sławek wie gdzie posmyrać delikatnie Iosifa Stalina, by armata mu się uniosła.

Na zdjęciach satelitarnych widać zarys starego grodu w Pyrzycach.
Pyrzyce - rzut okiem wujka googla © donremigio


Na koniec strzeliłem sobie jeszcze sweet focie przy IS-2 i pojechaliśmy, już bez większych i ciekawszych przystanków, na Gorzów.
Pomnik w Pyrzycach © donremigio


Kolejna wycieczka wielce udana.


Statystyki:
Odległość: 133.00 km;
Czas: 05:47 h
Średnia: 23.00 km/h;
Temperatura:25.0;

Kęszyca Leśna - wyprawa na bunkry

Niedziela, 20 czerwca 2010 | Komentarze 3




Wycieczka początkowo miała odbyć się w sobotę. Jednak w piątek wieczorem Pajda odezwał się, że w niedziele rano (koło 4) planuje jechać rowerem do Stargardu Szczecińskiego. Nieco mnie to zdziwiło. Pajda za dużo nie jeździ, kondycji jakiejś wspaniałej nie ma, a trasa z Gorzowa do Stargardu i powrót to w najlepszym wypadku 160km.
No ale w sumie czemu by nie. Pogadałem jeszcze ze Sławkiem, któremu jednak aż tak wcześnie wstawać się nie chciało i umówiliśmy się z Pajda na 6-7 w niedziele.

Ku mojemu całkowitemu braku zaskoczenia, w sobotę wieczorem, Pajda odezwał się, że ma robotę w niedzielę i jednak nie pojedzie :) Cały Pajda :)

Tak więc ze Sławkiem zmieniliśmy plan i umówiliśmy się na 9 rano na wyjazd do Kęszycy Leśnej. Kilometrów mniej, ale jak się później okazało, trasa dużo trudniejsza. Ze 133 km ponad 40 km wiodło leśnymi drogami po niezbyt sympatycznym piasku, bruku ,wertepach i duchocie.

Z Gorzowa wyruszyliśmy jakoś koło 10. W Glinkach wjechaliśmy w las i rozpoczęła się nasza piaszczysta gehenna. W zeszłym roku też jechałem tamtędy, ale nie pamiętam żebym aż tak się tam wymęczył.
Na krzyżówce naszym oczom ukazał się parking leśny na którym z radością odsapnęliśmy. Potem przejechaliśmy kawałek asfaltem, by po paru kilometrach skręcić w prawo w leśną drogę, wzdłuż której jest wręcz zatrzęsienie bunkrów :)

Pierwszy na odstrzał poszedł bunkier PZ. W 875. Większość bunkrów Rosjanie zaraz po zdobyciu wysadzali. Ten wyjątkiem nie jest.

Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ. W 875 © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ. W 875 © donremigio


Parking leśny przy drodze Międzyrzecz - Kostrzyn © donremigio


Zaraz za bunkrem PZ. W 875 natknęliśmy się na mniejszy bunkier PZ. W 874 gdzie ukryty był geocache z ciekawą zawartością :) Jako, że jestem abstynentem tak więc zostawiłem małpeczkę dla kogoś innego :)

Geocache ukryty przy bunkrze PZ. W 874 © donremigio


Niecały kilometr za PZ. W 874 znajduje się na eksperymentalna grupa warowna "Ludendorff". W 1945 roku było to jedno z nielicznych miejsc na MRU, w którym toczyły się walki.

Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Grupa warowna Ludendorff - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


MRU to nie tylko bunkry. Ważną częścią fortyfikacji były również mosty. W MRU są ich dwa rodzaje: obrotowe i rolkowe. Mosty obrotowe są tylko dwa. Przez oby dwa przejeżdżaliśmy. Jeden jest koło Starego Dworku, drugi koło Kurska.

Most obrotowy D812 koło Starego Dworku © donremigio


Most obrotowy D812 koło Starego Dworku © donremigio


Zdjęcie "maszynowni" mostu obrotowego zrobiłem jakieś dwa lata temu, teraz wejście do środka jest zamknięte.
Maszynownia mostu obrotowego © donremigio


Most obrotowy koło Kurska © donremigio


W Bledzewie jest natomiast most rolkowy, ale akurat przez niego nie przejeżdżaliśmy. Zamiast tego pojechaliśmy do Kęszycy Leśnej.

Jest to miejscowość położona na terenie dawnej radzieckiej bazy wojskowej. Z bazy ostały się tam już tylko koszary, obecnie robiące za bloki mieszkalne, pomnik udręczonego radzieckiego bohaterrio i coś na kształt małego placu defiladowego. Gdy byłem tam dwa lata temu, to były tam jeszcze resztki parku maszyn.

Kęszyca Leśna - Pomnik czołgającego się łącznościowca © donremigio


Sławek pochłaniający ciacha © donremigio


Dzisiaj parku maszyn już nie ma (zdjęcie zrobione w 2008).
Kęszyca Leśna - Park maszyn © donremigio


Z Kęszycy Leśnej pojechaliśmy jeszcze do Kaławy oglądnąć "zęby smoka" i T-34. Można tam też z przewodnikiem pozwiedzać "wyremontowane" wnętrze bunkra i przejechać się wozem opancerzonym.

Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Zęby smoka - Międzyrzecki Rejon Umocniony © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Po zdobyciu PZ.W. 717 Rosjanie testowali tutaj działa. Jak widać zniszczenie kopuły wcale nie było takie proste.
Międzyrzecki Rejon Umocniony - PZ.W. 717 © donremigio


Do Gorzowa mieliśmy wracać tą samą trasą którą przyjechaliśmy, jednak jakoś nie uśmiechało mi się telepać znowu po bruku, albo zakopywać się w sypkim piasku.
Głównymi drogami też nie lubię jeździć, ale z dwojga złego, mając już w nogach sporo kilometrów, wybraliśmy powrót główną drogą przez Międzyrzecz i Skwierzynę.

I nie było wcale tak źle. W okolicach Międzyrzecza na obwodnicy dość szeroki pas awaryjny, potem ścieżka rowerowa. Do Skwierzyny też jako tako się jechało, a że niedziela to i ruch nie był za duży.

Pod koniec, tuż za Santokiem, mimo zmęczenia lekko przyspieszyliśmy, bo nie zdążyłem oddać swego głosu. A każdy głos jest ważny :) Do lokalu wyborczego dojechaliśmy 10 minut przed zamknięciem.

Potem już zostało już tylko doczłapanie się do domu, prysznic i leżenie do góry brzuchem :)

Wycieczka wielce udana.


Statystyki:
Odległość: 45.00 km;
Czas: 02:04 h
Średnia: 21.77 km/h;
Temperatura:31.0;

Gorzów - Mironice - Karsko - Gorzów

Czwartek, 10 czerwca 2010 | Komentarze 2




Z nieba leje się skwar, ale przecież dla prawdziwego cyklisty to nie przeszkoda ;)
Jako cel obrałem Karsko. Trasę wybrałem specjalnie taką by przejechać brukowaną/leśną drogę, której nie ma na mapie UMP pcPL. W sumie nie przepadam za jazdą po bruku, ale czego nie robi się dla ludzkości :)
Do Karska towarzyszył mi Pajda, z powrotem wracałem już sam. Duchota niesamowita. Fajnie by było żeby nieco popadało to i temperatura spadnie.

Droga z Mironic do Karska © donremigio


Karsko wita strudzonych wędrowców © donremigio


Statystyki:
Odległość: 0.00 km;
Czas: h
Średnia: km/h;
Temperatura:20.0;

Boska Stal - Nie będziesz miał klubów innych przede mną

Niedziela, 6 czerwca 2010 | Komentarze 0


Godzina 11, telefon od kumpla, mam dla ciebie wejściówkę. Na żużel. Nie byłem na nim ... hohoho ... będzie ze trzy lata. Zazwyczaj oglądam mecze w tv i zapomniałem już jaka wspaniała jest atmosfera na stadionie. Telewizor nie odda tego zapachu spalin i ryku maszyn. Na żywo, przy starcie, to aż ciarki po plecach przechodzą.
A że spotkanie wyjątkowe bo derby z Falubazem to grzech było nie iść.
Poniżej mała fotorelacja. Wspomnę tylko jeszcze, że mecz wygrała oczywiście Stal Gorzów :)

I wymachujemy pomponami © donremigio


Stal Gorzów - Falubaz © donremigio


Boska Stal - Nie będziesz miał klubów innych przede mną © donremigio


I wtedy Tomek pojedziesz prosto i w prawo ... nie ... czekaj ... w lewo. © donremigio


Stadion żużlowy Stal Gorzów © donremigio


Kibiców Falubazu witamy z otwartymi rękoma © donremigio


Prezentacja zawodników © donremigio


Prezentacja zawodników © donremigio


Panie z pomponami © donremigio


No i się zaplątał w te kabelki. © donremigio


Gotowi, do startu, START © donremigio


No, ale Pawlicki, w nie w ta stronę jedziemy. © donremigio
Kategoria Fotorelacja