Wpisy archiwalne w kategorii
Wokół Gorzowa
Dystans całkowity: | 10328.63 km (w terenie 868.00 km; 8.40%) |
Czas w ruchu: | 443:13 |
Średnia prędkość: | 23.30 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.00 km/h |
Maks. tętno średnie: | 154 (74 %) |
Suma kalorii: | 155429 kcal |
Liczba aktywności: | 160 |
Średnio na aktywność: | 64.55 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
Statystyki:
Odległość: 73.70 km;
Czas: 02:43 h
Średnia: 27.13 km/h;
Temperatura:27.0;
Czas: 02:43 h
Średnia: 27.13 km/h;
Temperatura:27.0;
pętelka przez Barlinek na raz
Sobota, 6 sierpnia 2011 | Komentarze 2
Tak sobie dzisiaj wstałem i stwierdziłem, że zrobię sobie bez zatrzymywania pętelkę przez Barlinek. Pogoda niezbyt sprzyjała prawie 3 godzinnemu deptaniu. Parno, duszno, nad głową dziwna ciemna chmura. Żeby się czasem nie rozmyślić szybko wskoczyłem na siodełko.
Do Barlinka równym spokojnym tempem, bez szarpania i cudowania. W Barlinku jak zawsze zamotałem się na rondzie i pojechałem nie tam gdzie trzeba. Szybko połapałem się, że jadę w złym kierunku i zawróciłem. Za Barlinkiem nieco pod górkę. W sumie w porównaniu z podjazdem z którym bym musiał zmierzyć się robiąc pętlę w drugim kierunku to pryszcz.
W okolicach Dankowa pożarłem batonik typu musli, posiorbałem bidona i z nowymi siłami depnąłem ku horyzontowi.
Za Łośnem oblał mnie zimny pot. Nie to żebym był wcześniej suchy. Po prostu na zakręcie dziurawym jak ser szwajcarski zaczęło mi coś głośnio telepać w rowerze. Zatrzymałem się zerkając ze strachem czy to coś poważnego. Okazało się, że gumka przytrzymująca tylną lampkę się zerwała i rzeczona lampka wpadła między oponę a ramę, telepiąc niczym uszkodzona przerzutka. Szybko włożyłem feralną lampkę za pazuchę i ruszyłem ku coraz bliższemu domostwu.
Siły zaczęły mnie nieco opuszczać jak mijałem Kłodawę. Tak więc nie jest tak źle ze mną. Muszę regularnie robić taką pętelkę to forma raz dwa powinna wzrosnąć.
Aha, żebym nie zapomniał. Przyjechała do mnie kochana, cudowna i mądra siostra Asiunia wraz ze swoimi pociechami i mężem Mariuszem, Marianem zwanym.
I nie piszę tego dlatego, że obawiam się o własne zdrowie, gdybym nie napisał, że jest mądra i w ogóle wspaniała. Tak żeby jasność była.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 96.62 km;
Czas: 03:55 h
Średnia: 24.67 km/h;
Temperatura:24.0;
Czas: 03:55 h
Średnia: 24.67 km/h;
Temperatura:24.0;
Niczym pątnicy do Rokitna
Wtorek, 26 lipca 2011 | Komentarze 4
Pogoda piękna, idealna rowerowo, szkoda jej zmarnować. Postanowiliśmy więc ze Sławkiem wybrać się na pielgrzymkę do Rokitna. Najpierw czekał nas zjazd po nowo wyremontowanej ulicy Sybiraków. Obrałem pozycję niby rasowy kolarz, zamknąłem oczy i huzia z górki. No i padł rekord, 69.40 km/h. I to raptem może 400 metrów tej górki. Nie dziwota, że podjazd pod nią to istna katorga.
Po ochłodzeniu hamulców i obręczy podeptaliśmy dalej. W Skwierzynie zatrzymaliśmy się przy rondzie koło wieży ciśnień, a potem pojechaliśmy kawałek główną drogą. Dobrze, że w Skwierzynie zrobiliśmy sobie mały postój, bo zaraz za nią czekał nas męczący podjazd, który dał nam się we znaki.

W Chełmsku odbiliśmy w prawo i leśnym duktem pojechaliśmy prosto na Rokitno.

Po paru kilometrach naszym oczom ukazała się Bazylika Mniejsza Matki Bożej Rokitniańskiej. Jej budowa została ukończona w 1756 roku, w ołtarzu głównym umieszczono cudowny obraz Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej ukoronowany koronami papieskimi w 1989 r. Nad sklepieniem ołtarza znajduje się tetragram Imienia Bożego JHWH.
Obraz namalowany został na początku XVI w. Prawdopodobnie jest to fragment większego dzieła. Charakterystycznym elementem jest odsłonięte ucho – stąd nazwa obrazu. Początkowo znajdował się na Kujawach w rękach rodziny Stawickich, potem Wacława Leszczyńskiego, kanclerza koronnego Królestwa Polskiego. Poprzez kolejne darowizny trafił w posiadanie opatów klasztoru cystersów z Bledzewa. Tam stał się słynny z powodu licznych cudów. W 1670 r. 4 marca biskup poznański Stefan Wierzbowski na mocy badań specjalnej komisji uznał obraz za cudowny.







Tuz za bazyliką jest całkiem sympatyczny park. Droga krzyżowa i te sprawy. Jest nawet akwen wodny patrolowany przez nowoczesny kuter torpedowy "Zosia" Watykańskiej Marynarki Wojennej.










Akurat jak siedzieliśmy w parku na naszymi głowami przeleciały dwa Migi-21. Leciały dość nisko i wolno, ale zanim się ogarnąłem to zniknęły za drzewami i nie zdarzyłem zrobić im zdjęcia.
Powrót tą samą drogą, średnia wyszła nie za wysoka, bo pomimo iż między Gorzowem i Skwierzyną deptaliśmy dość ostro, do Skwierzyny średnia była ponad 27, ale potem jazda lasem, kręcenie się po parku zrobiły swoje.
Jak wracaliśmy mą uwagę przykuła reklama jakiegoś pałacyku w Wiejcach. Chyba się tam wybierzemy, zawsze jakiś kolejny cel wycieczki.
Po ochłodzeniu hamulców i obręczy podeptaliśmy dalej. W Skwierzynie zatrzymaliśmy się przy rondzie koło wieży ciśnień, a potem pojechaliśmy kawałek główną drogą. Dobrze, że w Skwierzynie zrobiliśmy sobie mały postój, bo zaraz za nią czekał nas męczący podjazd, który dał nam się we znaki.

Skwierzyna - Wieża ciśnień© donremigio
W Chełmsku odbiliśmy w prawo i leśnym duktem pojechaliśmy prosto na Rokitno.

Chełmsko - blokada przed torami© donremigio
Po paru kilometrach naszym oczom ukazała się Bazylika Mniejsza Matki Bożej Rokitniańskiej. Jej budowa została ukończona w 1756 roku, w ołtarzu głównym umieszczono cudowny obraz Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej ukoronowany koronami papieskimi w 1989 r. Nad sklepieniem ołtarza znajduje się tetragram Imienia Bożego JHWH.
Obraz namalowany został na początku XVI w. Prawdopodobnie jest to fragment większego dzieła. Charakterystycznym elementem jest odsłonięte ucho – stąd nazwa obrazu. Początkowo znajdował się na Kujawach w rękach rodziny Stawickich, potem Wacława Leszczyńskiego, kanclerza koronnego Królestwa Polskiego. Poprzez kolejne darowizny trafił w posiadanie opatów klasztoru cystersów z Bledzewa. Tam stał się słynny z powodu licznych cudów. W 1670 r. 4 marca biskup poznański Stefan Wierzbowski na mocy badań specjalnej komisji uznał obraz za cudowny.

Rokitno - Bazylika Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej© donremigio

Bazylika Mniejsza Matki Bożej Rokitniańskiej© donremigio

Rokitno - Bazylika© donremigio

Rokitno - Bazylika© donremigio

Rokitno - Jan Paweł II© donremigio

Rokitno - Bazylika© donremigio

Orzeł z dumnie wypiętą klatą© donremigio
Tuz za bazyliką jest całkiem sympatyczny park. Droga krzyżowa i te sprawy. Jest nawet akwen wodny patrolowany przez nowoczesny kuter torpedowy "Zosia" Watykańskiej Marynarki Wojennej.

Nowoczesny kuter torpedowy klasy Blue Arrow należący do Marynarki Wojennej Watykanu© donremigio

Rzut okiem na akwen wodny© donremigio

Krzyż a na nim niejaki Jezus Chrystus© donremigio

Rokitno - kaplica© donremigio

Ciągle wodę lejący© donremigio

Rokitno - posąg© donremigio

Ten to nanosi się tych baranów© donremigio

Rokitno - Droga krzyżowa© donremigio

Rokitno - figurka© donremigio

Rokitno - kolejna figurka© donremigio
Akurat jak siedzieliśmy w parku na naszymi głowami przeleciały dwa Migi-21. Leciały dość nisko i wolno, ale zanim się ogarnąłem to zniknęły za drzewami i nie zdarzyłem zrobić im zdjęcia.
Powrót tą samą drogą, średnia wyszła nie za wysoka, bo pomimo iż między Gorzowem i Skwierzyną deptaliśmy dość ostro, do Skwierzyny średnia była ponad 27, ale potem jazda lasem, kręcenie się po parku zrobiły swoje.
Jak wracaliśmy mą uwagę przykuła reklama jakiegoś pałacyku w Wiejcach. Chyba się tam wybierzemy, zawsze jakiś kolejny cel wycieczki.
Kategoria Fotorelacja, coś koło 100 km, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 62.70 km;
Czas: 02:20 h
Średnia: 26.87 km/h;
Temperatura:22.0;
Czas: 02:20 h
Średnia: 26.87 km/h;
Temperatura:22.0;
szum opon i stukot suportu
Sobota, 9 lipca 2011 | Komentarze 0
Ze Sławkiem na Danków se sobie podeptaliśmy. Przerwa jedynie w połowie trasy w Dankowie. W zasadzie bez sensacji. Do Dankowa świeciło słońce, jak wracaliśmy, tuż przed Kłodawą zaczęło kropić, a potem dość porządnie się rozpadało. Ale to był taki przyjemny letni deszcz i nawet sympatycznie się jechało. Najciekawsze, że 4 km dalej w Gorzowie nie spadła ani kropla deszczu :)
No i wkład suportu zaczyna mi lekko stukać. W sumie mam tam włożone podstawowe Shimano, i jakieś 8000 już zrobił. Ma prawo stukać. Zastanawiam się czy przy okazji nie zmienić z przodu korby z 48T na 44T. W zasadzie przy mojej jeździe, tak koło 28-30km/h, w ogóle nie korzystam z ostatniej 11T z tyłu, sporadycznie korzystam z 12T, a praktycznie przez 90% jazdy z 14T. 48T-14T spokojnie mi starczy by jechać swoją prędkością przy kadencji 60-65. Przy 44T stracę chyba w sumie jedno najmocniejsze przełożenie, które używam ... w zasadzie to nigdy. W tym roku to tylko raz gdy zjeżdżałem z górki przed Barlinkiem i sprawdzałem ile pomknę na maksa. Wyszło 64km/h i górka się skończyła :)
Chyba sprawię sobie najtańszą korbę 44T i zobaczę jak będzie mi się jeździć.
No i wkład suportu zaczyna mi lekko stukać. W sumie mam tam włożone podstawowe Shimano, i jakieś 8000 już zrobił. Ma prawo stukać. Zastanawiam się czy przy okazji nie zmienić z przodu korby z 48T na 44T. W zasadzie przy mojej jeździe, tak koło 28-30km/h, w ogóle nie korzystam z ostatniej 11T z tyłu, sporadycznie korzystam z 12T, a praktycznie przez 90% jazdy z 14T. 48T-14T spokojnie mi starczy by jechać swoją prędkością przy kadencji 60-65. Przy 44T stracę chyba w sumie jedno najmocniejsze przełożenie, które używam ... w zasadzie to nigdy. W tym roku to tylko raz gdy zjeżdżałem z górki przed Barlinkiem i sprawdzałem ile pomknę na maksa. Wyszło 64km/h i górka się skończyła :)
Chyba sprawię sobie najtańszą korbę 44T i zobaczę jak będzie mi się jeździć.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 42.50 km;
Czas: 01:50 h
Średnia: 23.18 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 01:50 h
Średnia: 23.18 km/h;
Temperatura:25.0;
lans na mieście
Środa, 6 lipca 2011 | Komentarze 6
Coś mnie ostatnio uda nieco doskwierają. Nie żebym jakieś wielkie dystanse jeździł, wręcz przeciwnie. Po prostu jakoś nastrój mało rowerowy mam.
Dzisiaj najpierw musiałem podjechać pod fontannę, gdzie siostra ze swoimi córami taplała się w wodzie. Taplanie niezaplanowane było i jedna z jej cór zamokła i trza było przywieźć suche ubranko i ręcznik.



Jako, że już na rowerze byłem to przejechałem się przy okazji po mieście w poszukiwaniu stojaka do roweru i wybrałem się pokręcić się po lesie. Stojaka nie znalazłem, las a owszem.
Dzisiaj najpierw musiałem podjechać pod fontannę, gdzie siostra ze swoimi córami taplała się w wodzie. Taplanie niezaplanowane było i jedna z jej cór zamokła i trza było przywieźć suche ubranko i ręcznik.

Zakaz Fotografowania© donremigio

Pies Bazylem zwany sznaucerem miniaturą będący© donremigio

Fontanna przy Watralu© donremigio
Jako, że już na rowerze byłem to przejechałem się przy okazji po mieście w poszukiwaniu stojaka do roweru i wybrałem się pokręcić się po lesie. Stojaka nie znalazłem, las a owszem.
Kategoria Wokół Gorzowa, Fotorelacja
Statystyki:
Odległość: 64.80 km;
Czas: 02:33 h
Średnia: 25.41 km/h;
Temperatura:26.0;
Czas: 02:33 h
Średnia: 25.41 km/h;
Temperatura:26.0;
Na bunkry
Środa, 29 czerwca 2011 | Komentarze 4
Gorąco jak w piekle. A Sławkowi zachciało się wycieczki. Nie chciało mi się znowu jechać na Łośno, tak więc wybrałem kierunek południowy i podeptaliśmy na Skwierzynę na bunkry.
Droga nudna jak flaki z olejem. Najpierw główną drogą. Śmigające tiry umilały nam wycieczkę. Przynajmniej coś się działo. Koło Skwierzyny przystanęliśmy przy bunkrze i zaczęliśmy szukać geocache. Niestety bez skutku. Wiem że tam jest, ale już drugi raz coś go wymacać nie możemy. Trzeba będzie tam jeszcze raz podjechać.
Sam bunkier Panzerwerk 875 to duży, dwukondygnacyjny schron który miał bronić skrzyżowania dróg Gorzów - Skwierzyna - Kostrzyn. Wyposażony był w kopuły o 3 i 6 strzelnicach oraz garaż dla działka ppanc 37mm. Obiekt częściowo wysadzony.
W pobliżu okopy, pozostałości zapór i rowów przeciwczołgowych. Trzeba uważać jak się chodzi, bo wpaść w dziurę nietrudno.
Co by nie wracać tą samą trasą pojechaliśmy, niczym nasi dziadkowie w 1945, na Berlin.
Droga prosta jak autostrada w USA. Ruch znikomy. Po kilkunastu kilometrach pojawił się zakręt. Wielce nas to ożywiło. Po chwili w lesie Sławek dojrzał jakiegoś ptasiora. Spore to było, możliwe że młode bielika. Chciałem zrobić mu zdjęcie, ale kicając i podfruwając zniknął w krzakach.
Reszta wycieczki bez zdarzeń.





Droga nudna jak flaki z olejem. Najpierw główną drogą. Śmigające tiry umilały nam wycieczkę. Przynajmniej coś się działo. Koło Skwierzyny przystanęliśmy przy bunkrze i zaczęliśmy szukać geocache. Niestety bez skutku. Wiem że tam jest, ale już drugi raz coś go wymacać nie możemy. Trzeba będzie tam jeszcze raz podjechać.
Sam bunkier Panzerwerk 875 to duży, dwukondygnacyjny schron który miał bronić skrzyżowania dróg Gorzów - Skwierzyna - Kostrzyn. Wyposażony był w kopuły o 3 i 6 strzelnicach oraz garaż dla działka ppanc 37mm. Obiekt częściowo wysadzony.
W pobliżu okopy, pozostałości zapór i rowów przeciwczołgowych. Trzeba uważać jak się chodzi, bo wpaść w dziurę nietrudno.
Co by nie wracać tą samą trasą pojechaliśmy, niczym nasi dziadkowie w 1945, na Berlin.
Droga prosta jak autostrada w USA. Ruch znikomy. Po kilkunastu kilometrach pojawił się zakręt. Wielce nas to ożywiło. Po chwili w lesie Sławek dojrzał jakiegoś ptasiora. Spore to było, możliwe że młode bielika. Chciałem zrobić mu zdjęcie, ale kicając i podfruwając zniknął w krzakach.
Reszta wycieczki bez zdarzeń.

Brzozowiec - Neogotycki kościół pw. św. św. Apostołów Piotra i Pawła© donremigio

Tyranozaur pilnujący stacji paliw© donremigio

Jakiś inny, mniej popularny medialnie, zwierz.© donremigio

Bunkier MRU Panzerwerk 875© donremigio

Pomnik poległych© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 75.50 km;
Czas: 02:46 h
Średnia: 27.29 km/h;
Temperatura:18.0;
Czas: 02:46 h
Średnia: 27.29 km/h;
Temperatura:18.0;
pętla przez Barlinek
Niedziela, 19 czerwca 2011 | Komentarze 3
Pogoda ostatnio raczej deszczowa i mało sympatyczna. W niedziele jednak było w miarę, w miarę. Jakieś ciemne chmury sobie przelatywały, czasem coś tam z nich popadało, ale na poważną burzę się nie zapowiadało. Tak więc wybraliśmy się ze Sławkiem na małą wycieczkę.
W Łubiance chyba nam pozazdrościli nowej filharmonii, tak więc zrobili mały upgrejd swojej. Dodali zadaszenie, zwiększyli pojemność widowni o kilkanaście osób. Robi wrażenie, jednak trochę im jednak jeszcze brakuje do nas.

W Barlinku posiedzieliśmy chwilę nad jeziorkiem i pojechaliśmy na Danków. Zaraz za Barlinkiem nieco się rozpadało, ale w sumie mokrzy byliśmy głównie za sprawą pryskającej spod kół wody. Zaraz za Dankowem rozpogodziło się, ale na horyzoncie grzmiały groźnie ciemne chmury. Postanowiliśmy więc nie robić już postoju i pojechaliśmy prosto na Gorzów. Mocniejszy deszcze dorwał nas dopiero w Kłodawie, ale dało się wytrzymać.
Pogoda zepsuła się całkowicie dopiero wieczorem, ale to już było mi wszystko jedno, bo siedziałem domu opalając się w blasku monitora :)
W Łubiance chyba nam pozazdrościli nowej filharmonii, tak więc zrobili mały upgrejd swojej. Dodali zadaszenie, zwiększyli pojemność widowni o kilkanaście osób. Robi wrażenie, jednak trochę im jednak jeszcze brakuje do nas.

Filharmonia w Łubiance v2.0 beta© donremigio
W Barlinku posiedzieliśmy chwilę nad jeziorkiem i pojechaliśmy na Danków. Zaraz za Barlinkiem nieco się rozpadało, ale w sumie mokrzy byliśmy głównie za sprawą pryskającej spod kół wody. Zaraz za Dankowem rozpogodziło się, ale na horyzoncie grzmiały groźnie ciemne chmury. Postanowiliśmy więc nie robić już postoju i pojechaliśmy prosto na Gorzów. Mocniejszy deszcze dorwał nas dopiero w Kłodawie, ale dało się wytrzymać.
Pogoda zepsuła się całkowicie dopiero wieczorem, ale to już było mi wszystko jedno, bo siedziałem domu opalając się w blasku monitora :)
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 104.00 km;
Czas: 03:56 h
Średnia: 26.44 km/h;
Temperatura:25.0;
Czas: 03:56 h
Średnia: 26.44 km/h;
Temperatura:25.0;
geocachowo - pierwsza setka w roku
Sobota, 21 maja 2011 | Komentarze 6
W tym roku nie zrobiłem jeszcze setki. Czas był więc to zmienić. Zerknąłem na mapę, gdzie są najbliższe geocache, wytyczyłem trasę tak by wyszła mniej więcej setka i wsiadłem na swego rumaka. Jako skrzydłowy towarzyszył mi Sławek.
Pierwszy postój na parkingu leśnym w Dankowie, koło Mauzoleum von Brand.

Posiedzieli, pogadali i ruszyliśmy ku Strzelcom Krajeńskim. Wiatr w plecy, profil trasy dobrałem tak by było raczej z górki, tak więc średnia była całkiem niezła.
Pierwszy geocache wyrwaliśmy w Strzelcach. No i w sumie jedyny, bo zapomniałem wrzucić na GPS miejsca ukrycia reszty, i jedynie zapamiętałem gdzie mniej więcej schowany jest mały mikrocache w Strzelcach.


Od Strzelec mieliśmy fajny odcinek z górki i z wiaterkiem w plecach. Rowery prawie same sunęły po szosie.

Kolejny postój w Goszczanowie, gdzie posiorbaliśmy wspólnie po lodzie z dodatkiem salmonelli.


W Santoku nieco już osłabliśmy i posiedzieliśmy przy przystani. W sumie do mety mieliśmy już blisko, ale kilkanaście kilometrów trza było jeszcze podeptać, a czekolada nam się skończyła :)

Jak na setkę to średnia wyszła nam całkiem całkiem, Sławek też wytrzymał i dopiero pod Gorzowem odcięło mu prąd.
Teraz trza kilka setek wykręcić a potem szarpnąć się na wycieczkę do Świebodzina, ale to tak zejdzie jakieś 170 km, tak więc trzeba jeszcze nieco formę pod szlifować ... albo nieco wolniej jechać :)
Pierwszy postój na parkingu leśnym w Dankowie, koło Mauzoleum von Brand.

Parking leśny w Dankowie© donremigio
Posiedzieli, pogadali i ruszyliśmy ku Strzelcom Krajeńskim. Wiatr w plecy, profil trasy dobrałem tak by było raczej z górki, tak więc średnia była całkiem niezła.
Pierwszy geocache wyrwaliśmy w Strzelcach. No i w sumie jedyny, bo zapomniałem wrzucić na GPS miejsca ukrycia reszty, i jedynie zapamiętałem gdzie mniej więcej schowany jest mały mikrocache w Strzelcach.

Przepiękna fontanna w Strzelcach Krajeńskich© donremigio

Kościół w Strzelcach Krajeńskich© donremigio
Od Strzelec mieliśmy fajny odcinek z górki i z wiaterkiem w plecach. Rowery prawie same sunęły po szosie.

Gdzieś między Strzelcami a Goszczanowem© donremigio
Kolejny postój w Goszczanowie, gdzie posiorbaliśmy wspólnie po lodzie z dodatkiem salmonelli.

Goszczanowo - ośrodek wypoczynkowy© donremigio

Lipki Wielkie - szkoła© donremigio
W Santoku nieco już osłabliśmy i posiedzieliśmy przy przystani. W sumie do mety mieliśmy już blisko, ale kilkanaście kilometrów trza było jeszcze podeptać, a czekolada nam się skończyła :)

Santok - przystań© donremigio
Jak na setkę to średnia wyszła nam całkiem całkiem, Sławek też wytrzymał i dopiero pod Gorzowem odcięło mu prąd.
Teraz trza kilka setek wykręcić a potem szarpnąć się na wycieczkę do Świebodzina, ale to tak zejdzie jakieś 170 km, tak więc trzeba jeszcze nieco formę pod szlifować ... albo nieco wolniej jechać :)
Kategoria Fotorelacja, Geocaching, Wokół Gorzowa, coś koło 100 km
Statystyki:
Odległość: 47.15 km;
Czas: 02:00 h
Średnia: 23.57 km/h;
Temperatura:20.0;
Czas: 02:00 h
Średnia: 23.57 km/h;
Temperatura:20.0;
Filharmonia Gorzowska
Środa, 18 maja 2011 | Komentarze 5
Jeśli Łubianka ma swoją filharmonię, to czemu i w Gorzowie ma takowej nie być. Gorzowianie nie gęsi i swoją filharmonię wybudowali. Obiekt piękny, choć poszło na niego sporo kasy. Koszt budowy to jakieś 130 dużych złotych baniek. To naprawdę dużo, biorąc pod uwagę, że filharmonia to nie jest raczej maszynka do robienia pieniędzy. Ale jak miała być lepsza niż ta w Łubiance to trza było to zrobić z rozmachem ;)
Przebijcie TO Łubiankanie.


Przy okazji budowy podziemnego garażu koło filharmonii, na jego dachu znaleziono miejsce na boiska. Pięknie, tylko szkoda że obiekt na razie pusty.

Po szoku wywołanym widokiem filharmonii pojechałem do lasu nieco ochłonąć. Przy okazji sprawdziłem jak wygląda miejsce gdzie mam zamiar rozbić testowo któreś nocy namiot. Dawno nie spałem pod namiotem i zanim wybiorę się z nim na kilkudniową wyprawę wypadało by sprawdzić czy dam radę przeżyć w nim noc.

Przebijcie TO Łubiankanie.

Filharmonia Gorzowska© donremigio

Filharmonia Gorzowska© donremigio
Przy okazji budowy podziemnego garażu koło filharmonii, na jego dachu znaleziono miejsce na boiska. Pięknie, tylko szkoda że obiekt na razie pusty.

Boiska na dachu garażów przy Filharmonii Gorzowskiej© donremigio
Po szoku wywołanym widokiem filharmonii pojechałem do lasu nieco ochłonąć. Przy okazji sprawdziłem jak wygląda miejsce gdzie mam zamiar rozbić testowo któreś nocy namiot. Dawno nie spałem pod namiotem i zanim wybiorę się z nim na kilkudniową wyprawę wypadało by sprawdzić czy dam radę przeżyć w nim noc.

Gdzieś w lesie w okolicach Moczydła© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 63.40 km;
Czas: 02:37 h
Średnia: 24.23 km/h;
Temperatura:20.0;
Czas: 02:37 h
Średnia: 24.23 km/h;
Temperatura:20.0;
Filharmonia w Łubiance
Sobota, 14 maja 2011 | Komentarze 12
Celem wycieczki była jazda rowerem. Pierwej pojechaliśmy zwiedzić nowo wybudowaną filharmonię w Łubiance. Zrobiła ona na nas piorunujące wrażenie. Oj będzie się tam działo oj będzie. Ponoć wykonawcy z całego świata już ustawiają się w kolejce by zagrać na tym wspaniałym obiekcie. Akustyka na najwyższym poziomie.

Jak tylko ochłonęliśmy z wrażenia opuściliśmy ten wspaniały obiekt i pojechaliśmy dalej wypatrując skrętu w leśny dukt, który by nas zaprowadził do innego centrum kultury jakim jest Danków. Lasem przejechaliśmy jakieś 12 km.

Przez Danków śmignęliśmy nie zatrzymując się i pojechaliśmy na Łośno. Po drodze spotkaliśmy cyklistę jadącego słusznym tempem, ale Sławek już niedomagał i tylko go dogoniliśmy i chwilę z nim podeptaliśmy. Nad jeziorkiem rozbiliśmy obóz i posiedzieliśmy chwilę na pomoście. Niestety odpoczynek wcale nie pomógł Sławkowi, który całkowicie opadł z sił. Nogi mi się nudziły więc Sławek zaproponował żebym zatrzymał się i dał mu 8 minut fory a on pojedzie dalej. Dałem mu jakieś 7 bo komary cięły niesamowicie. Dopadłem go koło wyjazdu z lasu na podjeździe. Dalej pojechaliśmy już spokojnie ścieżką rowerową. Koniec relacji.

Łubianka - nowo wybudowana filharmonia© donremigio
Jak tylko ochłonęliśmy z wrażenia opuściliśmy ten wspaniały obiekt i pojechaliśmy dalej wypatrując skrętu w leśny dukt, który by nas zaprowadził do innego centrum kultury jakim jest Danków. Lasem przejechaliśmy jakieś 12 km.

Leśny dukt jakich wiele© donremigio
Przez Danków śmignęliśmy nie zatrzymując się i pojechaliśmy na Łośno. Po drodze spotkaliśmy cyklistę jadącego słusznym tempem, ale Sławek już niedomagał i tylko go dogoniliśmy i chwilę z nim podeptaliśmy. Nad jeziorkiem rozbiliśmy obóz i posiedzieliśmy chwilę na pomoście. Niestety odpoczynek wcale nie pomógł Sławkowi, który całkowicie opadł z sił. Nogi mi się nudziły więc Sławek zaproponował żebym zatrzymał się i dał mu 8 minut fory a on pojedzie dalej. Dałem mu jakieś 7 bo komary cięły niesamowicie. Dopadłem go koło wyjazdu z lasu na podjeździe. Dalej pojechaliśmy już spokojnie ścieżką rowerową. Koniec relacji.
Kategoria Wokół Gorzowa
Statystyki:
Odległość: 63.40 km;
Czas: 02:40 h
Średnia: 23.78 km/h;
Temperatura:16.0;
Czas: 02:40 h
Średnia: 23.78 km/h;
Temperatura:16.0;
miało nie być na Lipy
Niedziela, 17 kwietnia 2011 | Komentarze 2
Miało nie być na Lipy. No, ale jak by to mogło być inaczej, przejechaliśmy przez nie. Może i faktycznie wycieczka była inna, pojechaliśmy w zupełnie innym kierunku ale ... no cóż chyba wszystkie drogi prowadzą na Lipy.
W Santoku pacneliśmy na poślady i pooglądaliśmy Wartę. Ciekawe to nie było, ale przynajmniej odpoczęliśmy. Warta była nudna, ale pojazd-samoróbka to odśnieżania już była wielce interesująca. Niech drogowcy się walą :)
Zaraz za Santokiem wjechaliśmy w las i nieco się pomęczyliśmy. Piach, piach i jeszcze raz piach. Dla urozmaicenia, gdy skręciliśmy na Zdroisko, napotkaliśmy więcej piachu i drogę pod górkę. Cała trasa przez las, jakieś 13 km, była bardziej męcząca niż 50 km na asfalcie. Sławek pod koniec wycieczki już niedomagał, ale jakoś dojechaliśmy do mety :)



W Santoku pacneliśmy na poślady i pooglądaliśmy Wartę. Ciekawe to nie było, ale przynajmniej odpoczęliśmy. Warta była nudna, ale pojazd-samoróbka to odśnieżania już była wielce interesująca. Niech drogowcy się walą :)
Zaraz za Santokiem wjechaliśmy w las i nieco się pomęczyliśmy. Piach, piach i jeszcze raz piach. Dla urozmaicenia, gdy skręciliśmy na Zdroisko, napotkaliśmy więcej piachu i drogę pod górkę. Cała trasa przez las, jakieś 13 km, była bardziej męcząca niż 50 km na asfalcie. Sławek pod koniec wycieczki już niedomagał, ale jakoś dojechaliśmy do mety :)

Trzeba być przygotowanym gdy drogowców znowu zaskoczy zima© donremigio

Gdzieś w lesie.© donremigio

Rzeczka sobie płynąca© donremigio
Kategoria Fotorelacja, Wokół Gorzowa